Skocz do zawartości

W pogoni za En....


Rekomendowane odpowiedzi

Imageshack ładuje się długo. Zmieniłem więc serwer fotek. Klikajcie i delektujcie się.

 

Z kart notatnika

 

13 w tabeli Carlisle przyjechało na Elland Road osłabione brakiem kilku kluczowych zawodników. W drużynie rezerwowej fenomenalnie ostatnimi czasy spisuje się Tomi Ameobi, który wygryzł ze składu samego Simpsona. Postanowiłem więc spróbować włączyć młodych piłkarzy do pierwszej jedenastki.

Leeds 3 : 1 Carlisle.

Kolejną przeszkodą na drodze do mistrzostwa był były zespół Pawła Abotta - Huddersfield. Po raz kolejny Tomi Ameobi wybiegł w podstawowym składzie dając tym samym odpocząć Beckfordowi. Po raz kolejny się nie pomyliłem :

Huddersfield 2 : 3 Leeds

Po spotkaniu wszyscy na trybunach zamilkli w oczekiwaniu na wynik spotkania Yeovil ze Swanseą, a ja wraz z całym sztabem szkoleniowym podążyłem w stronę moich piłkarzy ściskając z całej siły kciuki. Cisza trwała 2 minuty, aż spiker krzyknął przez mikrofon na całe gardło - Leeds United mistrzem !!! Ze wszystkich stron na murawę poleciały konfetti, czapki i szaliki. Kibice wbiegli na boisko pełni radości krzycząc na całe gardło " aaaaaaaa we win !!!!!"

Nawet nie wiem kiedy uniosłem się w górę ponad głowami moich piłkarzy. Cały świat zaczął skakać do góry razem ze mną.

Spełniłem oczekiwania i pragnienia wszystkich dookoła. Awans do Championship był ukoronowaniem mojej ciężkiej pracy.

 

Coca-Cola League1 - Leeds zwycięża

Podziękowania napływały do klubu z wszystkich stron. Nawet sam Dominic Matteo skomentował mój wyczyn.

 

Ostatnie mecze w 3 lidze oddałem drużynie juniorów. Jak się można było spodziewać młodzi piłkarze nie radzili sobie z wyszkoleniem starszych rywali, ale za to zdobyli cenne doświadczenie i, mam taką nadzieję, po raz pierwszy i ostatni zagrali w tak niskiej klasie rozgrywek. Z Port Vale zdołaliśmy zaledwie zremisować, za to już słabiutkie Leyton Orient - największy przegrany rozgrywek - dał młodziakom słoną nauczkę.

 

Tabela na koniec rozgrywek

 

Po kuriozalnych wydarzeniach w pucharze Johnstone's Paint po raz kolejny triumf okazał się stratą pieniędzy. Piłkarze zarobili od prezesa 1,8 mln euro a klub za zwycięstwo wzbogacił się aż o 150 tysięcy.

Odnośnik do komentarza

Późnym wieczorem wszyscy kibice w Leeds wyszli na ulice miasta wylewając z gardeł odziane w nuty słowa :

 

Here we go with Leeds United

We're gonna give the boys a hand

Stand up and sing for Leeds United

We are the greatest in the land.

Every day, we're all gonna say

We love you Leeds! Leeds! Leeds!

Everywhere, we're gonna be there

We love you Leeds! Leeds! Leeds!

 

Wjeżdżaliśmy do miasta wielkim, białym, starym, piętrowym autokarem. Cały zespół ze mną na czele trzymającym puchar tańczył na dachu autobusu śpiewając razem z kibicami :

 

Leeds, Leeds, Leeds (Marching On Together)

 

Here we go with Leeds United

We're gonna give the boys a hand

Stand up and sing for Leeds United

We are the greatest in the land.

Every day, we're all gonna say

We love you Leeds! Leeds! Leeds!

Everywhere, we're gonna be there

We love you Leeds! Leeds! Leeds!

 

Marching on together

We're gonna see you win (na, na, na, na, na, na)

We are so proud

We shout it out loud

We love you Leeds! Leeds! Leeds!

 

We've been through it all together

And we've had our ups and downs (ups and downs!)

We're gonna stay with you forever

At least until the world stops going round

Every day, we're all gonna say

We love you Leeds! Leeds! Leeds!

Everywhere, we're gonna be there

We love you Leeds! Leeds! Leeds!

 

Marching on together

We're gonna see you win (na, na, na, na, na, na)

We are so proud

We shout it out loud

We love you Leeds! Leeds! Leeds!

 

Kołysząc się z boku na bok trzymałem w jednej dłoni puchar, w drugiej zaś wielką butelkę szampana,z której biała piana chrzciła kibiców stojących najbliżej. Byłem panem i władcą na krańcu świata odzianym w biały garnitur, z kapeluszem na głowie i cygarem w zębach.

" We Love You Paul " - krzyczeli kibice wyciągając do mnie swoje ręce. Przez moment czułem się jak król Anglii. Nawet fiordy mogłyby mi jeść z rąk dziś.

Tore Andre Flo trzymał w rękach wielki bukiet białych róż, rzucając co chwila jedną w tłum rozszalałych fanek, które płakały śpiewając hymn.

- Nigdzie się nie ruszam szefie stąd !! - krzyczał zapłakany Norweg rzucając kolejną różę wprost do rąk drobnej brunetki.

Objąłem kompana prawą ręką, drugą pociągnąłem z gwinta i podałem mu butlę.

" WE ARE THE CHAMPIONS " rozległo się w głośnikach jednego z budynków stojących przy głównej ulicy nieopodal McDolald's.

- Tak Damian, łi ar !! - krzyczałem do Gorawskiego który zwisał z barierki autobusu klepiąc po dłoniach rozśpiewanych fanów.

Jeśli tak wygląda świętowanie awansu do II ligi, to ciekawi mnie jak zachowają się kibice kiedy awansuję do europejskich pucharów.

Odnośnik do komentarza

En wbiegła do mieszkania przewracając na podłogę krzesła i taranując wszystko co stanęło jej na drodze. Biegła prosto do sypialni, w której moje ciało znajdowało się jeszcze w stanie nieważkości.

- On nie żyje ! Paweł, słyszysz !! On nie żyje !!

Otworzyłem powieki spoglądając na zapłakaną twarz dziewczyny, która usiłowała mi chyba oderwać rękę, bo koszulkę miałem już rozszarpaną.

- Kto nie żyje znowu ? - zapytałem ściągając z głowy poduszkę.

- Znaleźli go dziś rano pod murami stadionu z trzema dziurami w głowie !! Paweł on nie żyje, rozumiesz ??!! - krzyczała nadal En do mojego na wpół martwego już ucha.

- Kto do cholery nie żyje !! - krzyknąłem zdenerwowany.

En wyprostowała się na łóżku, zmierzyła mnie wzrokiem i powiedziała :

- Nie krzycz do mnie ! Eddie zginął dziś w nocy.

 

Bramy stadionu były zabarykadowane radiowozami policji. Grubas Garcia majestatycznie spoglądał na każdego gapia wymachując czarną tonfą na lewo i prawo.

Podszedłem do taśmy oplatającej miejsce zbrodni i zapytałem :

- Jestem trenerem klubu. Mogę przejść przez taśmę ?

Garcia popatrzył na mnie spod byka, zagłębił swój wskazujący palec w uchu, po czym wyciągnął z niego woskowinę wycierając ją o mundur.

- Kochasiu, czy Ciebie nie za dużo ostatnio w kartotekach ?

Spojrzałem na grubasa z obrzydzeniem.

- Paweł ! Chodź tu, coś zobaczysz ! - z tłumu policjantów wynurzył się Fabrizzo wymachując do mnie ręką.

Przeszedłem przez taśmę. Grubas splunął na ziemię mamrocząc coś pod nosem. Nie wiedziałem co tak naprawdę w tym momencie śmierdziało - trup czy pot.

Eddie leżał w kałuży krwi oparty o mur. W prawej ręce trzymał butelkę Whisky, w lewej telefon komórkowy.

- Sierżant Katie - wskazał na piękną blondynkę - twierdzi, że numer który wybierał Eddie w momencie śmierci należał do Ciebie.

Po plecach przebiegły mi ciarki ...

A za nimi w blasku fleszy usłyszałem " Idziesz z nami kochasiu. Tęskniłeś ? "

Odnośnik do komentarza

Smród spoconego ciała wżerał się w skórę tworząc na jej powierzchni mikroskopijne poparzenia. Usiadłem przy brązowym biurku, na którym ostatnie tchnienia wydawała stara lampa skierowana prosto w moją twarz. Garcia założył nogę na nogę, beknął głośno wydychając smród żółto-zielonych zębów prosto w moje nozdrza. Przez moment zdawało mi się, że zaraz całe wnętrzności wylecą mi na podłogę przez przewód pokarmowy.

- Nazwisko - powiedział grubas włączając czerwonego Zenita

- Miśkiewicz - odpowiedziałem wyjmując chusteczkę z kieszeni

- Nie wierć się, nie wyciągaj niczego z kieszeni, połóż łapki na stół i odpowiadaj grzecznie - Garcia uśmiechnął się do mnie pod wąsem.

- Czego wy ode mnie chcecie ? - zapytałem wyraźnie zmieszany zaistniała sytuacją.

- Kochasiu, póki nie wyjaśni się co i jak z Twoim dziurawym koleżką będziesz się stawiał raz na trzy dni tutaj, na komisariat.

- Po kiego grzyba - odpowiedziałem waląc pięścią w stół.

- Nie denerwuj się, bo Ci żyłka pęknie. Masz zakaz opuszczania miasta. Jeśli go złamiesz, zajmę się Tobą osobiście - powiedział policjant głaszcząc swoje uda mokrą ręką.

- Zamach w klubie, bomba w samochodzie, śmierć przyjaciela ... czy to nie za dużo na przeciętnego obywatela kochasiu ? - zapytał grubas, po czym sięgnął po brudny kubek z przedwczorajszą kawą, w którym pływały małe muszki.

- Mi też nie jest na rękę żeby tu przychodzić - odpowiedziałem.

Garcia pociągnął dwa łyki z kubka, uśmiechnął się do mnie i powiedział :

- Za trzy dni widzę Cię tutaj. Aż mi ślinka cieknie kochasiu.

Nie trzeba mi było dwa razy powtarzać. Nim grubas skończył ostatni wyraz ciszę w sali zmącił huk zamykanych drzwi.

" Nareszcie świeże powietrze " pomyślałem wdychając hektolitry mieszaniny gazów.

 

Prezes wezwał mnie jeszcze tego samego dnia na rozmowę. Usiedliśmy przy hebanowym stole, Bates nalał mi do szklanki soku z czerwonej porzeczki, poczęstował ciastkiem z rabarbaru i zaczęliśmy przeglądać moje notatki odnośnie transferów.

Kilka dni później na Elland Road zawitali :

 

Edrissa Sonko

 

Stephen Carr

 

Per Weirauch

 

Anthony Le Tallec

 

Anthony Scribe

 

Zastanawiałem się nad jakimś piłkarzem, który byłby transferowym hitem. Niestety większość nie chciała przechodzić do drugoligowego beniaminka.

Odnośnik do komentarza

Na Ulicy Private Street mieszkali sami bogacze. Sieć domków jednorodzinnych z ogródkiem, garażem i oczkiem wodnym wyglądała jak cukierkowe podwórka z bajek dla dzieci. Przy każdym budynku stał samochód, którego nie powstydziłaby się niejedna gwiazda telewizyjna. Wjazd na Private Street strzeżony był przez dwóch ochroniarzy. Każdy z nich raz na dwie godziny musiał robić obchód, a przy okazji sprawdzić czy nikt nieproszony nie przedostał się na tereny posesji.

Jeśli ktoś chciał przyjechać w odwiedziny strażnik sprawdzał dowody osobiste, po czym dzwonił do osoby która miała być odwiedzona i pytał, czy życzy sobie by goście zjawili się za chwilę.

Najpiękniejsze domki stały na samym końcu ulicy, przy lesie, na małej polance. Każdy z nich miał małą wieżyczkę, garaż na dwa samochody, taras i ogródek.

Po zakończeniu sezonu postanowiłem po raz kolejny wprowadzić zmiany w swoim życiu. Ostatnie wydarzenia wpoiły we mnie przekonanie, że lepiej mieszkać na dozorowanym osiedlu, niż samotnie być wystawionym Rosjanom jak na dłoni.

Kupiłem domek na Private Street za 700 tysięcy euro.

Mój nowy dom był cudowny. Wjeżdżało się na teren posesji przejeżdżając po kostce brukowej przez trawnik. Przed domem znajdowało się niewielkie rondo, w środku którego posadzone były róże. Dwa garaże na samochody, obok wieżyczka z wielkim oknem, nad garażami wielki taras. Miałem trzy sypialnie i pięć pokoi, pokój gościnny, kuchnię, trzy łazienki i basen.

Zadbałem również o salę telewizyjną, z wielkim na całą ścianę telewizorem i szafami na płyty dvd.

Basen sprzątany był przez pracowników raz na tydzień. Sprzątaczka do domku przychodziła dwa razy w tygodniu, zawsze przed południem. Ogrodnik kosił trawniki co piątek. Całość kosztowała 200 euro miesięcznie.

Kupiliśmy z En samochód za pieniądze otrzymane za awans do drugiej ligi. Piękny, czarny Cadillac Escalade przed nowym domem prezentował się wybornie.

 

Fabrizzo przyjechał w eskorcie dwóch goryli do naszego domu późnym wieczorem, kiedy księżyc oświetlał już w pełni całą rzeczywistość. Ubrany w czarny garnitur przypominał tytułowego Ojca Chrzestnego, tyle że zamiast karabinu w rękach niósł czarną, skórzaną walizkę. Kiedy dzwonek do drzwi przerwał wieczorną ciszę przez chwilę zastanawiałem się w jaki sposób Włoch dostał się do naszego domu, skoro nie wiedział gdzie mieszkamy, a ochrona nie dzwoniła.

- Tak jak obiecałem, awansowałeś, dostaniesz nagrodę - powiedział Włoch rozsiadając się wygodnie na kanapie.

Ochroniarze z rękoma założonymi stali przy wejściu obserwując bacznie podwórko.

- Podejdź tu. Usiądź - Fabrizzo poklepał po miejscu na którym miałem spocząć swoją ręką po czym otworzył walizkę.

- Tutaj jest akt własności - wyjął pierwszy papier - Sea Ray. To za radość jaką wniosłeś awansując.

Oto czek na 500 tys euro - wręczył mi kolejny papier - to za to, że mój kuzyn wyjdzie z więzienia.

A to - spojrzał na En - za straty moralne - podał mi do ręki dwa kluczyki - stoją na parkingu przed wjazdem. Ochroniarze nie chcieli mnie wpuścić z całą paczką. Na nas już czas. Do zobaczenia - powiedział Fabrizzo wstając i podchodząc do drzwi.

- Lepiej je zabierzcie. Licho nie śpi - roześmiał się Włoch i zamknął za sobą drzwi.

Spojrzałem na En, która siedziała na krześle przy barze sącząc sok pomarańczowy przez rurkę.

- No co ? Chodźmy zobaczyć to coś - powiedziałem zakładając buty.

Spacer do bramy głównej odbyliśmy w milczeniu idąc od siebie kilka metrów.

Przed bramą stały dwa samochody ... aż przykucnąłem z wrażenia ...

 

http://www.otomoto.pl/index.php?sect=show&id=C4819658

 

http://www.otomoto.pl/index.php?sect=show&id=C5223269

Odnośnik do komentarza
Nie ma co się zachwycać, Loczek studjuje dziennikarstwo :) Świetne opowidanie...

I co z tego? Ja znam takich, co wychowanie fizyczne studiują...

 

Zastanawiałem się nad jakimś piłkarzem, który byłby transferowym hitem. Niestety większość nie chciała przechodzić do drugoligowego beniaminka

Anthony Le Tallec jest hitem transferowym! Będziesz miał z niego duży pożytek. Powodzenia!

Odnośnik do komentarza

Dzięki wielkie, ciekawe czy u mnie również będzie za darmo;) w defensywie możesz zobaczyć Mardare niezły zawodnik z Rumunii;) ale nie wiem czy sprosta Twoim oczekiwaniom ;) Jeszcze raz podkreślę najlepsze opowiadanie jakie czytałem;)

Odnośnik do komentarza

Obóz przygotowawczy Leeds rozpoczął się od spotkania towarzyskiego z wyżej notowanym zespołem Baranów. Derby po nieudanej rundzie wiosennej przystąpiło do spotkania na Elland Road w najmocniejszym składzie. Tym razem Goliat pokonał Davida. Ulegliśmy rywalowi 1:3.

Leeds 1 : 3 Derby County

 

Obiecane trzy turnieje w wakacje zostały odwołane przez Batesa z powodu braku funduszy. Po awansie do drugiej ligi całość zarobionych pieniędzy została przeznaczona na spłatę 80 % długów. Budowałem historię klubu stawiając kolejne cegiełki w murze Leeds.

 

Niestety kolejny mecz sparingowy okazał się kolejną klęską. Crystal Palace pokonało nas 1:0 bo bardzo zaciętej walce. Obeszło się bez kontuzji, ale po spotkaniu trzy dni w gabinecie zabiegowym spędził Tomi Ameobi, przez co nie mógł zagrać w kolejnym sparingu z Institute.

Trzeci sparing ze słabiutkim Institute został rozegrany na Riverside Stadium, Na trybunach zasiadła rekordowa liczna kibiców jak na mecz sparingowy. Każdy kto kupił bilet nie mógł być zawiedziony. Defensywa mojej drużyny była dziurawa jak ser szwajcarski, ale za to ofensywa siała zamęt. Kibice zobaczyli aż 13 bramek, co zdarza się niezwykle rzadko.

Institute 5 : 8 Leeds United.

Tore Andre Flo udowodnił mi po tym meczu, że pomimo prawie 35 lat na karku jest nadal w niesamowitej formie.

Ostatni sparing był generalnym sprawdzianem przed startem w Championship. Po emocjonującej batalii sprzed kilku dni postanowiłem dać szansę zmiennikom. Jak się okazało zespół tworzyło dwudziestu kilku dobrych graczy, wśród których zmiennicy byli nie gorsi od graczy z podstawowego składu.

Ostatecznie zwyciężyliśmy 2:0

 

W międzyczasie do zespołu dołączyło kilku nowych graczy ... za łączną kwotę 1,9 mln euro.

 

Batalię o awans czas rozpocząć !

Odnośnik do komentarza

Pasqualle Condello przybył do rezydencji Fabrizzo późnym wieczorem, kiedy księżyc wraz z wyciem wilków mroził krew w żyłach powodując umysłową obstrukcję od czarnych myśli. Czarny mercedes z kuloodporną karoserią zatrzymał się tuż przed wejściem do willi. Pierwszy wysiadł Arnold, szofer włoskiego mafiozy, który otwierając drzwi swojemu pracodawcy mierzył końcem lufy swojego magnum całą okolicę.

Condello ubrany był w zwykłe ciuchy - szara bluza z kapturem nieco szpeciła jego wygląd, ale ukryty w ciemnościach materiału wyglądał jak zwykły człowiek. A o to przecież chodziło.

Willa Fabrizzo była podzielona na trzy części. W pierwszej rezydował sam Włoch, w drugiej zwykle przesiadywała En wraz ze służbą, ochroną i nadwornymi kobietami lekkich obyczajów, trzecia zaś była zamknięta dla wszystkich. W trzeciej części piekielnego budynku znajdowały się pomieszczenia specjalnie przyszykowane dla kuzyna Fabrizzo. Sprzątaczka raz dziennie odwiedzała zakazane miejsce, ale pod groźbą śmierci jej najbliższych nie mogła pisnąć o mieszkaniu ani słowa.

Condello był skromnym człowiekiem. Nigdy nie pokazywał się publicznie ostentacyjnie ukazując swoje bogactwo. Był typem raczej spokojnego pana Henryka z Wąchocka, który całymi dniami plewi ogródek. W przeciwieństwie do kuzyna nie miał na swoim koncie ani jednego zabójstwa. Zarabiając krocie wyręczał się swoimi gorylami niejednokrotnie płacąc im kilkaset tysięcy euro za wyrywanie chwastów.

 

Tego wieczora postanowiłem wybrać się na spacer. En ukołysana do snu przez nuty z głośnika telewizora zasnęła szybciej niż zwykle pozostawiając mnie sam na sam ze sobą. Wieczór był cichy i spokojny. Lekki podmuch wiatru smyrał delikatnie moją skórę, rozczesując jednocześnie nieułożone włosy. Spacerowałem chodnikiem dookoła wszystkich posesji obmyślając taktykę na kolejne spotkania.

Jeśli celem w ubiegłym sezonie był awans do wyższej klasy rozgrywkowej pod groźbą przestrzelenia miejsca mojego umysłu, to dlaczego w tym roku cel nie może być ten sam, tyle, że zamiast kulki w łeb dostanę sławę i prestiż ?

Spacerowałem przeskakując pomiędzy kałużami, które niczym rodzynki w cieście wyścielały całe wnętrza pomiędzy krawężnikami.

 

Strażnik William siedział w swojej kanciapie popijając czwartą kawę z zielonego kubka po Liptonie. Wieczór był na tyle spokojny, że zamiast chodzić w obchód po okolicy William przeglądał strony internetowe z pornografią zapisując co ciekawsze zdjęcia i filmy na swoim kieszonkowym pen drive.

Stanąłem przed nim w ciemności i przez moment patrzyłem bez ruchu jak jego ręce spocone od podniecenia wędrują po powierzchni myszki i guzików klawiatury w poszukiwaniu gorętszych fotografii. Nie wiedziałem, że język ludzki może przybierać tak przedziwne kształty.

 

Wracając do domu pomyślałem, że zadzwonię do Jurka. Od kiedy sezon zakończył swój bieg Jerzy nie dawał znaku życia. Wiedziałem jedynie, że nadal mieszka w tym przepięknym hotelu i że niedoszła masażystka często odwiedza jego pokój wychodząc z niego po kilku godzinach poszarpana i niedbale ubrana.

- Cześć Stary. Co u Ciebie słychać ? Żyjesz jeszcze ? - z nutką radości starałem się rozpocząć rozmowę z kompanem.

- yyyhhh .... siemaaa .... żyjęęęę .... yhhh ... - usłyszałem w słuchawce

- Hmm, to ja może nie będę wam przeszkadzał - odparłem i rozłączyłem się.

 

Kiedy otwierałem drzwi do mieszkania poczułem falę chłodu przebiegającą po moich plecach. Zwykle takie uczucie było oznaką, że ktoś mnie obserwuje. Odwróciłem się i spojrzałem w stronę krzaków. Wydawało mi się, że ktoś stoi przy nich oparty o słupek drogowy i wpatruje się we mnie.

- Jest tam kto ? - krzyknąłem w stronę zjawy.

W odpowiedzi usłyszałem jedynie szelest liści. Podszedłem do miejsca, w którym jeszcze przed momentem stał człowiek.

Nie było tam nikogo. Znów poczułem lodowate spojrzenie na swoim ciele. Kiedy odwróciłem głowę w kierunku budynku zobaczyłem, że drzwi do mojego domu są otwarte na oścież.

Wchodząc do środka moim oczom ukazał się obraz nędzy i rozpaczy. Porozrzucane po całej kuchni i przedpokoju ciuchy, meble, zbity telewizor, przewrócona lodówka, połamane krzesła ...

- En ! Gdzie jesteś En ! - darłem się biegając jak oszalały po całej willi.

Nie było w środku nikogo. W miejscu w którym ostatni raz widziałem moją kobietę leżała tylko ciepła jeszcze od ciała kołdra.

Po chwili przed budynkiem stanął uzbrojony w latarkę William.

- Na Boga, co tu się stało ? - zapytał staruszek wyłączając guzikiem światło w latarce.

- Dzwoń na policję kur...a idioto ! - wydarłem się na strażnika rzucając w niego kawałkiem pobitego kubka.

 

Po godzinie całe osiedle ustawiło się na moim podwórku robiąc sobie z niego salę kinową. Policja fotografowała całą posesję sporządzając kolejny raport, a ja wyrywałem sobie włosy z głowy popijając z gwinta bimber pędzony przez pana Roberta z ziemniaków.

- Kochasiu ... Ty to masz pecha - usłyszałem za swoimi plecami znienawidzony głos.

Kiedy odwróciłem głowę przede mną stanął trzymając w rękach aparat fotograficzny ogromny policjant.

- I co ? Znów mi powiesz, że nie wiesz o co chodzi ? - zapytał wyciągając z kieszeni pomiętolonego papierosa.

- Spier ... bo nie ręczę za siebie - zerwałem się na równe nogi i zacząłem podchodzić do grubasa

- No no no, nie tak ostro bo Ci się krzywda może stać Kochasiu - odpowiedział Garcia zaciągając się papierosem.

- Sprawia Ci to przyjemność ? - zapytałem

- Ale co ? - roześmiał się grubas - laska się wkurzyła bo pewnie znalazła jakieś zdjęcia innej, to Ci zrobiła z domu jesień średniowiecza - rechotał Garcia trzymając się za boki.

Prawy sierpowy przebił ciągłość skóry na wardze usuwając na zawsze dwa przednie zęby. Lewy sierpowy przerwał ciągłość kości nosowej powodując fontannę krwi. Kiedy funkcjonariusz upadał na ziemię podeszwa mojego buta trzykrotnie spotkała się z jego policzkami. Odgłos wydawany przez uderzenia był głuchy. Huk ginął pod tonażem pomarszczonej skóry.

Po dwudziestu sekundach leżałem na ziemi obok rzygającego krwią i własnymi smarkami policjanta.

" Masz prawo zachować milczenie. Wszystko co powiesz może być ... "

- dobra zamknij mordę debilu - przerwałem wypociny młodego funkcjonariusza który powalił mnie na ziemię i skuł kajdankami.

Kolejna noc zapowiadała się arcyciekawie.

A tłumy gapiów z okolicznych domów spoglądały na całą scenę jak na kolejny sensacyjny film Luca Besona ...

Odnośnik do komentarza
Cetnarski za 30 tys euro

Sonko za 80 tys euro

Stancu za 925 tys

Carr za darmo

Weirauch za 95 tys

Le Tallec za darmo

Scribe za 8 tys

Sburlea za 12 tys

 

Łącznie : 1,1 mln.

Szukam teraz jeszcze 2-3 na wzmocnienie defensywy

Ciekawe wzmocnienia, ze Stancu będziesz miał wielki pożytek. Daj mu czas aby rozwinął skrzydła, a zostanie gwiazdą w Premiership. Sburleę też miałem w Leeds, ale był niewypałem.

BTW bardzo fajne opowiadanie, w dodatku w roli głównej mój ulubiony klub :)

Jakie stawiasz przed sobą cele w tym sezonie? (Liczę na awans:) )

Powodzenia życzę.

Odnośnik do komentarza
Gość
Ten temat został zamknięty. Brak możliwości dodania odpowiedzi.
  • Ostatnio przeglądający   0 użytkowników

    • Brak zarejestrowanych użytkowników przeglądających tę stronę.
×
×
  • Dodaj nową pozycję...