Skocz do zawartości

wilku

Użytkownik
  • Liczba zawartości

    71
  • Rejestracja

  • Ostatnia wizyta

Zawartość dodana przez wilku

  1. Ciekawe porady i bardzo trafne Warto jeszcze nadmienić o tym, co mi rzuciło się w oczy. Chodzi o to, ze dużo ludzi zaczyna w ogóle pisać, tylko dlatego, że idzie im dobrze, gdy grają sami bez czytelników i chcą się pochwalić swoimi sukcesami i szukają poklasku na forum. Tematy takie są z góry skazane na porażkę, gdy tego poklasku nie otrzymają lub jest on znikomy. Takie moje spostrzeżenie, z którym możecie się zgodzić lub nie. Moim zdaniem również największy sukces odnoszą opowiadania pisane, z głębokiej chęci dzielenia się swoimi przeżyciami z gry i chęci podyskutowania nad daną rozgrywką
  2. Z takimi piłkarzami to nie trudno o takie wyniki Do tego taktyka i komputer nie ma szans. Masakryczny ten napadzior i 21 lat tylko.
  3. Możesz pokazać najmocniejszych piłkarzy z poszczególnych formacji ;>
  4. Ogólnie system ten działa to fakt. Jednak jest też druga strona medalu, ponieważ bardzo często po spadku morale taki zawodnik nie wychodzi w podstawowym składzie, pomimo tego że regularnie w nim gra.
  5. Witam Zawsze grałem w FM na taktykach ściągniętych z sieci, ale od 11 postanowiłem sam coś stworzyć. Wyszła mi taka taktyka, nie jest chyba taka zła, bo grałem MKS Kluczbork i w drugim sezonie awansowałem tym klubem do ekstraklasy i potem jako beniaminek zająłem 6 miejsce (byłoby 4 tylko pechowy remis . Jako, że jestem początkujący w temacie taktyk, może ktoś by ściągnął te taksę i zobaczył, co można tam jeszcze poprawić. Mankamentem wydaje się dosyć duża ilość traconych goli, szczególnie przy rzutach rożnych, choć nie wiem, czy to nie wina słabych obrońców. Ze strzelaniem bramek raczej nie było problemu, ale uwaga trzeba te taksę nie jako podporządkować pod umiejętności zawodników w ofensywie. Oto link: http://hostuje.net/file.php?id=958e77dd22a94a28c8f059be2fc9e4c8
  6. wilku

    KKS Lech Poznań

    Jak to mówią z deszczu pod rynnę :P
  7. wilku

    KKS Lech Poznań

    No i niedługo Zieliński poleci. Za niego prawdopodobnie Bakero. Jak dla mnie to trochę wchodzenie z deszczu pod rynnę, ale czas pokaże. Oby Lech wyszedł z grupy w LE.
  8. wilku

    KKS Lech Poznań

    Dzisiaj to Pan Zieliński już konkretnie poszalał Rudnevs i Wichniarek na bokach ataku no no. Widać, że chłop już nie wie co robić i próbuje wszystkiego. Oby na te próby miał już jak najmniej czasu :/
  9. W sumie to grają narazie tak typowo, jak zespoły Smudy. Alleluja i do przodu, byle strzelić więcej niż przeciwnik. Mam nadzieję, że trochę popracują nad defensywą, bo jak przyjdzie mecz z lepszą drużyną, to znowu będzie 6-0
  10. wilku

    KKS Lech Poznań

    Jeśli nie w tym meczu, to w którym Lech miałby być faworytem Na szczęście pewne zwycięstwo 2:0 i pewne 3 punkty i można liczyć na awans. Arboleda zagrał tak, że jakby tak zagrał w Turynie to stamtąd też Lech pewnie przywiózłby 3 punkty. Nie jestem jakimś fanem Zielińskiego, jako trenera, ale mam nadzieję, że Lech będzie grał tak dalej dobrze, bo to napewno drużyna, która godnie reprezentuje nasz kraj na arenie europejskiej.
  11. wilku

    KKS Lech Poznań

    Mam wielką nadzieję, że Lech nie popsuje i zdobędzie pewne 3 punkty, które mogą zaważyć na awansie
  12. II Liga Polska, tam lubią być różne wałki
  13. wilku

    KKS Lech Poznań

    W końcu Lech trafił na drużynę, z którą taktyka Zielińskiego via jeden napastnik (i to jaki napastnik, szacun dla Łotysza) sprawdziła się znakomicie. Szkoda trochę straconych goli, bo wygrana była w zasięgu ręki, ale i tak nie ma co narzekać. Może zawiódł trochę Kotorowski i szczególnie Arboleda, który to powinien był zagrać lepiej. Jest dobrze i oby tak dalej w kolejnych meczach, bo takich sukcesów polskiej piłce najbardziej brakuje
  14. wilku

    KKS Lech Poznań

    Argumenty przeciwko Zielińskiemu, ot co. Przegrana w eliminacjach LM ze Sparta Praga, która była do ogrania już w meczu wyjazdowym. Żenująca postawa w lidze. Remis z Widzewem, remis z Arką. Wygrana z Cracovią, ale kto by nie ograł Cracovi w takiej dyspozycji. I dzisiejsza przegrana z Jagą, która tak naprawdę pokazała, że póki co to Lech jest w ślepym zaułku. Może takie argumenty wyglądają, jak szukanie dziury w całym, ale taki trener, jak wyniki jego drużyny, a póki co te wyniki są bardzo złe. I nawet awans do grupy LE nie zaciera złego wrażenia. Mam nadzieję, że w czasie przerwy na reprezentację Zieliński poukłada parę spraw w Lechu i ta drużyna zacznie grać, tak jak na mistrza Polski przystało.
  15. wilku

    KKS Lech Poznań

    No tak Zieliński powiedział, że Jaga wygrała zasłużenie. Co z tego, skoro chwilę później mówi: Nie może być jednak tak, żeby jakiś synek z mlekiem pod nosem decyduje o żółtych i czerwonych kartkach i czasami wypacza wynik spotkania. Czy nie zwala, choć po części wyniku na sędziego? Niestety po awansie do LE go napewno nie wywalą, a szkoda mi Lecha.
  16. wilku

    KKS Lech Poznań

    Nie może być jednak tak, żeby jakiś synek z mlekiem pod nosem decyduje o żółtych i czerwonych kartkach i czasami wypacza wynik spotkania. Tydzień temu wywalił numer w Gdyni, a teraz starał się zepsuć widowisko w Białymstoku. - powiedział Zieliński ...
  17. Jaga do przodu, szkoda że Lech nic nie strzelił, bo wtedy i overek by siadł. Nie jest źle
  18. wilku

    Polska

    Grałeś 3 razy z Holandią w eliminacjach
  19. Jagiellonia Białystok - Lech Poznań over 2,5 lub 1 Wiele osób twierdzi, że Lech się obudził w końcu, ale mnie to jakoś nie przekonuje. Wymęczony awans do Ligi Europejskiej, powinni podziękować Dnipro, bo zagrało totalny piach. Niby wygrana tydzień temu 5-0 z Cracovia, ale Cracovia w takiej dyspozycji, szczególnie w obronie to może nawet w II lidze by poległa. Lech dodatkowo jest już trochę zmęczony, było to widać w spotkaniu z Dnipro. Brakło im prądu w 65 minucie. Teraz piłkarzy z Poznania czeka wyprawa do Białegostoku na spotkanie z Jagiellonią, która radzi sobie całkiem dobrze, głównie za sprawą dobrego trenera, który poukładał tę drużynę. Gdyby Lech nie miał w obronie Arboledy, to jestem pewien, że dzisiaj nie miałby czego szukać w Białymstoku. Moim zdaniem w tym meczu padnie parę goli. Jagiellonia napewno ma czym postraszyć Lecha. Jak pokazały wcześniejsze mecze Jaga lubi również stracić bramkę. W tym meczu powinny paść spokojnie 3 bramki. Jeśli piłkarzom z Białegostoku dopisze szczęście, mogą nawet wygrać. Ponadto warto zagrać uznane firmy - Liverpool, Barcelona i Real Madryt.
  20. Widzew w miarę sobie poradził, mógł nawet wygrać. Ci, którzy postawili 1X napewno się cieszą
  21. Dzisiaj może Widzew pokusi się o sprawienie niespodzianki w meczu z Polonią Warszawa. W drużynie ze stolicy nie wystąpi Mierzejewski, który jest jednym z głównych kreatorów gry. Widzew, jeśli zagra lepiej niż z Wisłą Kraków, napewno może pokusić się o sprawienie niespodzianki. Dodatkowo pass Polonii musi się skończyć, za coś muszą wywalić Bakero
  22. wilku

    KKS Lech Poznań

    Bogu dziękować za awans, bo Lech trafił na jeszcze gorszy zespół w tym momencie. I modlić się, aby jakieś punkciki uskrobali, może zaczną coś grać do połowy września.
  23. O klasycznym hat-tricku mówimy w piłce nożnej wtedy, gdy piłkarz zdobędzie trzy kolejne gole, nie oddzielone od siebie żadnym golem zdobytym przez innego gracza. (by wiki) Worelek ma rację. Ja piszę relację na bieżąco podczas meczu i po prostu przeoczyłem dwa gole, które były pomiędzy bramkami Gnabouyou, tyle się wtedy działo Kolejne odcinki będę niedługo, teraz nie mam zupełnie czasu na grę.
  24. Marzec 2012 Ligue 1 [mecz 27/38] (1) OM - RC Lens (11) 4:2 (2:0) Gnabouyou 6', Villa 20', 64'k, 72' - Monnet-Paquet 58', Dzyuba 82' MoM: Villa (9.5) OM: Andrade - Taiwo, Jorgensen, Gamberini, Bocaly (Bonnart 77) - Sandro (Mbia 68) - Alex, Buonanotte - Gnabouyou, Villa, Kone (Niang 58) W bramce RC Lens stał Wojciech Szczęsny Ligue 1 [mecz 28/38] (19) FC Metz - OM (1) 0:3 (0:2) Sandro 17', Villa 21', 85' MoM: Villa (8.8) OM: Andrade - Bocchetti, Jorgensen, Gamberini, Fanni - Mbia - Alex, Sandro (Keita 72) - Tardelli (Gnabouyou 44), Villa, Kone (Niang 44) Liga Mistrzów [1 runda eliminacyjna rewanż][pierwszy mecz Panathinaikos 0 - 3 OM] OM - Panathinaikos 0:2 (0:1) Sosa 16', Cisse 50' MoM: Spyropoulos (7.9) OM: De Gea - Bocchetti, Jorgensen, Gamberini, Fanni (Bocaly 82) - Sandro - Buonanotte, Mihajlovic (Keita 51) - Gnabouyou, Villa (Kadlec 46), Niang W rewanżowym meczu z Panathinaikosem wystawiłem nieco eksperymentalny skład, bo zaliczka z pierwszego meczu mi na to spokojnie pozwalała. Mimo porażki jestem zadowolony z postawy niektórych zawodników. Kadlec zaprezentował się z dobrej strony, jak również bramkarz De Gea. Będą z nich dobrzy piłkarze w przyszłości. W pierwszej rundzie eliminacyjnej sypnęło paroma niespodziankami. Za takie napewno można uznać odpadnięcie już w tej fazie rywalizacji Interu oraz Barcelony. Te dwa zespoły w ostatnich dwóch sezonach zdominowały zupełnie Ligę Mistrzów, dwa razy rozgrywając mecz finałowy między sobą. Teraz ich już nie ma, co mnie bardzo cieszy, dwóch mocnych rywali mniej. W kolejnej rundzie wolałbym uniknąć Realu Madryt i Chelsea. WYNIKI 1 RUNDA ELIMINACYJNA LIGI MISTRZÓW W Nyonie odbyło się już losowanie ćwierćfinałów Ligi Mistrzów. Znowu nie pojechałem na losowanie, żeby nie zapeszać i kolejny raz los okazał się nadto łaskawy dla mojej drużyny. Udało się uniknąć Realu Madryt i Chelsea, swoją drogą szkoda, że te drużyny nie trafiły na siebie. Los przydzielił nam JUVENTUS TURYN! Ten sam Juventus z którym dwa lata temu odpadliśmy po rzutach karnych. Myślę, że teraz nie powinno być problemu z pokonaniem Juventusu. Jest to oczywiście lepszy przeciwnik niż Panathinaikos, ale jeszcze nie ten z najwyższej półki. Pierwszy mecz rozegramy na własnym obiekcie, a rewanż w Turynie. Oby nie było żadnych kontuzji! LOSOWANIE ĆWIERĆFINAŁÓW LIGI MISTRZÓW Ligue 1 [mecz 29/38] (1) OM - Sochaux (20) 3:0 (2:0) Alex 31', Keita 44', Taiwo 60' MoM: Keita (8.5) OM: De Gea - Taiwo, Bocchetti (Jorgensen 62), Gamberini, Bocaly - Mbia - Alex (Buonanotte 46), Keita - Gnabouyou, Villa, Kone (Niang 78) Puchar Ligi [finał] Olimpique Lyonnais - OM (Stade de France) OM: De Gea - Taiwo, Jorgensen, Bocchetti, Fanni - Sandro - Alex, Buonanotte - Tardelli, Villa, Kone Nadchodził pierwszy ważny mecz w tym roku - finał Pucharu Ligi. Oczywiście z pucharów francuskich, wolałbym zagrać w finale Pucharu Francji. Jednak jak to mówią polscy komentatorzy sportowi, jak się nie ma co się lubi, to się lubi, co się ma. Niestety Steve Mandanda w środku tygodnia wybił sobie palec na treningu i nie może zagrać w tym meczu. Na szczęście będzie już zdrowy na pierwszą potyczkę z Juventusem. Jego miejsce w bramce zajmie De Gea, nasz młody golkiper, który już prawie dorównuje umiejętnościami Mandandzie. W obronie nie zobaczymy także Gamberiniego, który pauzuje za żółte kartki. Reszta moich zawodników jest gotowa do gry i wypoczęta, co jest bardzo ważne. Liczę na zwycięstwo i dobry prognostyk przed meczem z Juventusem, który czeka nas w środku tygodnia. Przed spotkaniem, starając się zmotywować piłkarzy, mówię im, że są zdecydowanie lepszą drużyną od Lyonu. Jednocześnie staram się ich przestrzec, aby od początku meczu zagrali w pełnym skupieniu i nie powtórzyli błędów z meczu ligowego, w którym po 15 minutach przegrywaliśmy dwoma golami. Na szczęście sytuacja z ligowej potyczki nie powtórzyła się i od początku spotkania to my atakowaliśmy. W 8 minucie mogło być już 1:0 dla nas, ale Tardelli trafia w słupek, będąc sam na sam z bramkarzem. Niestety poza strzałem w słupek w pierwszej połowie nic więcej się nie wydarzyło. Było dużo chaotycznej gry. Alex i Sandro dostali żółte kartki za faule. Dziwny ten sędzia, moim zawodnikom od razu wlepia kartoniki, ale gdy fauluje ktoś z drużyny Lyonu, dostaje ostrzeżenie. W przerwie musiałem powiedzieć piłkarzom, że rozczarowują mnie w tym meczu. Powiedziałem im, że ten mecz trzeba wygrać, bo za wszelką cenę nie można tu grać dogrywki. Czekał na nas Juventus, a widmo dodatkowego czasu nie cieszyło mnie za bardzo. Strzelamy panowie! No i strzelili, ale gracze Lyonu! W 57 minucie Lopez otrzymał podanie przed polem karnym. Przedryblował bezradnego Jorgensena i został mu tylko De Gea. Bez problemu pokonał naszego bramkarza i to Lyon prowadzi. Koniec tego dobrego pomyślałem, czas na zmiany. W miejsce Kone od 56 minuty kibice zobaczyli Nianga. Buonanotte w tej samej minucie zmienił Keita. Zmiany przyniosły natychmiastowy skutek! Villa już w 60 minucie doprowadza do wyrównania. Obrona Lyonu po zdobyciu bramki powędrowała nieco do przodu. Wykorzystał to Villa, do spółki z Sandro. Ten drugi obsłużył naszego napastnika dobrym podaniem za linię obrony. Villa wykorzystał swoją szybkość i przed nim stał już tylko Lloris. Bramkarz Lyonu zachował się poprawnie, wyszedł do przodu, skrócił kąt. Jednak Villa, to Villa. Podkręcony strzał i mamy remis. Teraz tylko jeszcze jeden gol! Niestety przez kolejne 15 minut nie mieliśmy już żadnej sytuacji i byłem w kropce. Wykorzystać trzecią zmianę, czy zostawić ją sobie jednak na dogrywkę? Jeszcze poczekam - pomyślałem. W 84 minucie skórę ratuje nam bramkarz De Gea, po dobrej akcji Lyonu, zakończonej strzałem głową Pjanica. Niestety wynik do końca regulaminowego czasu gry pozostał nierozstrzygnięty i czekała nas dogrywka. Dodatkowe 30 minut nie napawało mnie zbytnim optymizmem. Powiedziałem tylko piłkarzom, przed dogrywką, żeby zagrali na luzie, bo szczerze mówiąc mam już gdzieś czy zdobędziemy ten puchar, czy nie. Ostatnią zmianę musiałem wykorzystać już w doliczonym czasie gry, bo lekkiej kontuzji nabawił się Villa. Mam nadzieję, że to nic poważnego. W jego miejsce wchodzi Gnabouyou. W 98 minucie sędzia wyrzucił z boiska Toulalana, który miał już na koncie żółtą kartkę i dostał drugą. Graliśmy w przewadze. Powiedziałem w takim razie chłopakom z obrony, aby podeszli maksymalnie do przodu. Chciałem zamknąć Lyon na ich połowie. Skończyła się pierwsza część dogrywki. Gracze Lyonu wyglądali, jakby za chwilę mieli się położyć na murawie i zemdleć. Grali w 10, skupili się wyłącznie na defensywie. W międzyczasie lekkiego urazu nabawił się jeszcze Keita. Super! Na szczęście sędzia się zlitował i zakończył mecz, przed nami seria rzutów karnych. Przed karnymi spytałem się chłopaków, kto chce strzelać, bo mi to już wszystko jedno. Zgłosili się: Tardelli, Niang, Taiwo, Gnabouyou i Alex. Nie będę opisywał każdego rzutu karnego, bo wszyscy trafiali, bez problemu. Dopiero w ostatniej kolejce nie trafił Gnabouyou i Lyon wygrał 5-4 w karnych. Zagraliśmy słaby mecz, dodatkowo ta dogrywka, mam nadzieję, ze nie będzie kontuzji. Olimpique Lyonnais - OM 1:1 (0:0) Lopez 57' - Villa 60' karne: 5-4 MoM: Sandro (8.5) Po meczu mój fizjoterapeuta poinformował mnie, że Keita nie zagra 4 dni (stłuczone żebra), a Villa 9 dni (uraz łokcia). Spytałem się go, czy Villa może grać z Juve z urazem łokcia, przecież gra nogami, a nie łokciem. On odparł, że jeszcze nie wie, ale szanse są raczej małe - odparł. Super! Liga Mistrzów [ćwierćfinał][pierwszy mecz] OM - Juventus Turyn OM: Mandanda - Taiwo, Bocchetti, Gamberini, Bocaly - Sandro - Alex (Mbia 62), Buonanotte - Tardelli, Niang (Kadlec 62), Gnabouyou Wiecie, czego najbardziej nie lubię w Juventusie Turyn?! Ich bramkarza - Buffona. Oczywiście szanuję go, jako piłkarza, wręcz podziwiam. Jednak kiedy gram z Juventusem, a on stoi między słupkami, nie czuje się najlepiej. Ten gościu ma magię w sobie, on zaczarowuje bramkę swoim urokiem i piłka za nic na świecie nie chce wpaść do siatki. Przed pierwszym meczem z Juventusem było podobnie. Buffon śnił mi się w nocy, jak wyciąga najtrudniejsze strzały, lecące w światło jego bramki. Nam przyszło znowu zmierzyć się z jego legendą, z jego stylem, z jego osobowością. Przed meczem dla mediów jesteśmy faworytami. Ja uważam tak samo, jesteśmy faworytami i musimy dzisiaj wygrać wysoko, żeby do Turynu lecieć sobie na wycieczkę. No, ale jak to zrobić, kiedy nasze najgroźniejsze działo - Villa nie może zagrać? Czym lub kim przeciwstawić się Buffonowi?! Na szczęście na ten mecz do składu powrócili już Mandanda oraz Gamberini. Wybiegną oni w podstawowym składzie. W ataku w miejsce kontuzjowanego Villi wyjdzie Niang, ale na wszelki wypadek zabieram na ławkę Kadleca. Ten młody chłopak ma coś w sobie, ma niebywały talent i może dzisiaj dostanie szansę. W szatni przed meczem mówię piłkarzom, co mają zrobić dzisiaj. Panowie dzisiejszego dnia wygrywamy wysoko, mniej więcej dwoma, trzema golami i tym samym już dzisiaj zapewniamy sobie awans do półfinału. Do Turynu jedziemy na wycieczkę! Defensywa wychodzi do przodu kilkanaście kroków, aby nie pozwolić graczom Juve na rozgrywanie piłki. W bojowych nastrojach wyszliśmy na płytę boiska. W pierwszych minutach moi piłkarze byli bardzo zmotywowani. Atakowali bramkę Buffona, już na samym początku chcąc ją odczarować. W 14 minucie Gnabouyou doskonale wyłożył piłkę wbiegającemu w pole karne Buonanotte, a ten płaskim strzałem po ziemi, w długi róg strzela.... i normalnie jestem pewien, że to by był gol, ale nie, gdy w bramce stoi Buffon. Włoski bramkarz wyciągnął się, jak struna i sparował strzał na rzut rożny. No NIE! To była pierwsza dobra interwencja Buffona, która zapowiadała, że w tym meczu będzie ciężko go pokonać. Po tej sytuacji w kolejnych minutach moi piłkarze oddali jeszcze kilka strzałów, ale przy żadnym z nich Buffon nie musiał interweniować, bo były to strzały niecelne. Juventus na początku tego meczu nie istniał. Dopiero w 32 minucie goście doszli do głosu, za sprawą Diego, który to poradził sobie z Sandro i strzelił. Mandanda jednak stanął na wysokości zadania i sparował ten strzał. Chwilę później mieliśmy kopię sytuacji z początku meczu. Buonanotte otrzymał podanie na skraju pola karnego. Tym razem jednak, nauczony poprzednim strzałem, strzelił pod poprzeczkę. Jednak i to było nic dla Buffona. Włoch sparował ten strzał na rzut rożny. W pierwszej połowie swoich sił próbował jeszcze Sandro, ale jego strzał zza pola karnego minimalnie chybił okienko bramki Buffona. Sędzia zakończył pierwszą połowę równo w 45 minucie. Gdy schodziliśmy do szatni, zauważyłem, że lekko utyka Gamberini, ale po krótkiej rozmowie z nim, mój fizjoterapeuta poinformował mnie, że Alessandro może grać dalej. W pierwszej połowie byliśmy drużyną zdecydowanie lepszą, częściej atakowaliśmy i przeważaliśmy na boisku. Panowie to trzeba wykorzystać! Drugą połowę zagrajcie na luzie, z polotem, a napewno coś wpadnie. Wybiegliśmy na murawę, gdzie czekała już drużyna Juventusu, która chciała chyba, jak najszybciej rozpocząć drugą połowę, aby wymazać swoją słabą grę z pierwszej części spotkania. Druga połowa zaczęła się katastrofalnie dla nas. Amauri miał piłkę przy nodze na lewym skrzydle. Ograł niestety Gamberiniego i pobiegł dalej. Doszedł praktycznie do linii końcowej boiska, będąc w naszym polu karnym. Zauważył wbiegającego w pole karne Diego i wycofał do niego. Ten płaskim strzałem po ziemi, daje Juve prowadzenie. Jaki byłem zły po tej sytuacji. Moja drużyna atakowała przez całą pierwszą połowę, a Juventus sklecił jedną akcję i od razu gol. To co najmniej niesprawiedliwe. Po straconym golu zdecydowałem się na zmiany. Jorgensen wszedł w miejsce Taiwo. Duńczyk przesunął się na środek obrony, natomiast Bocchetti zagra na lewej flance. Taiwo tym meczem potwierdził moje spostrzeżenia, że jest obrońcą dobrym na ligę francuską, ale w meczach z silnymi rywalami bardzo często brakuje mu umiejętności. Zaledwie 3 minuty po strzeleniu gola przez Juventus moja drużyna doprowadza do wyrównania! To co zrobił Gnabouyou przy tym golu to majstersztyk! Bocaly przeprowadzał rajd prawym skrzydłem, dośrodkował piłkę w pole karne. Ta spadła pod nogi Gnabouyou. Ten ograł dwóch obrońców i miał przed sobą już tylko Buffona, który to wyszedł pośpiesznie z bramki, aby skrócić kąt. Wtedy przez myśl przemknęło mi tylko, że napewno nie strzeli. Ale strzelił! Gnabouyou ograł jeszcze Buffona, jak małe dziecko i skierował piłkę do pustej bramki! Brawo! Teraz napewno bramka Buffona odczarowana. W 56 minucie mieliśmy kolejną sytuację. Dobry strzał głową Nianga, Buffon odbił instynktownie przed siebie. Niestety po doprowadzeniu do remisu, nie potrafiliśmy stworzyć sobie kolejnych klarownych sytuacji do strzelenia gola. Widząc to zdecydowałem się na kolejne zmiany. W miejsce Alexa, zmęczonego już wszedł Mbia. Sandro powędrował na środek pomocy obok Buonanotte. Nianga zmienił natomiast Kadlec, który dostaje ode mnie szansę w ważnym meczu. Jednocześnie mówię chłopakom z obrony, aby podeszli jeszcze bardziej do przodu i w razie czego próbowali łapać napastników Juventusu na spalonego. W 70 minucie strzelamy gola! Tardelli uciekł pilnującemu go obrońcy. Od razu zdecydował się na podanie do Kadleca, który wbiegał w pole karne. Ten miał przed sobą już tylko Buffona. Kadlec strzela i pokonuje bramkarza! Jednak sędzia nie uznaje gola, bo w momencie podania Kadlec, jego zdaniem był na spalonym. Co za pech! Jednak po 5 minutach Kadlec zdobywa gola znowu i tym razem zostaje on uznany!!! Jest to prawie kopia sytuacji sprzed 5 minut. Z tym, że podanie od Tardelliego, Kadlec dostaje już w polu karnym i Buffon nie może nic zrobić. Prowadzimy 2:1! Jednak wiem, że w kontekście rewanżu w Turynie to za mało. Decyduje się więc jeszcze bardziej wysunąć linię obrony, pod sam środek boiska. Okazało się to genialnym ruchem. Chwilę po naszej bramce, prowadzimy już 3:1!!! Gnabouyou po raz drugi dzisiaj! Francuz dostaje dobre podanie od Tardelliego. Musi tylko okiwać Chielliniego i robi to! Zostaje mu do pokonania tylko Buffon. Gnabouyou staje na wysokości zadania i płaskim strzałem po ziemi, przy słupku nie daje szans bramkarzowi Juventusu! Jest 3:1!!! Kibice szaleją na trybunach, tego meczu już nie przegramy. Ale zdarza się coś niesamowitego! Po 5 minutach jest już 4:1 dla nas. Buonanotte dośrodkowuje z rzutu rożnego. W polu karnym najwyżej do piłki wyskakuje Gamberini i pięknym strzałem głową, pokonuje bezradnego tym razem Buffona! Czar prysł! Buffon pokonany po raz czwarty! Taka zaliczka już mi zupełnie wystarczyła przed rewanżem. Zdecydowałem więc, że przekaże moim obrońcom, aby się już cofnęli i uważali. Przewaga trzech bramek była, jak dla mnie wystarczająca. Jednak nie dla moich piłkarzy! Nie mija 5 minut i Gnabouyou strzela po raz trzeci! hat trick w jego wykonaniu i do tego klasyczny!!! Tym razem to Kadlec zalicza świetną asystę, posyłając piłkę między obrońcami, do wychodzącego na wolne pole Gnabouyou. Buffon znowu bezradny! Jest 5:1!!! Juventus na kolanach! Wygrywamy 5:1. Po piątym golu mieliśmy jeszcze jedną sytuację, aby skompromitować całkowicie Juventus, ale minimalnie przestrzelił Tardelli. Jednak przewaga czterech goli przed meczem rewanżowym, praktycznie przesądza o naszym awansie. OM - Juventus Turyn 5:1 (0:0) Gnabouyou 48', 77', 85', Kadlec 75', Gamberini 81' - Diego 46' MoM: Gnabouyou (9.6) STATYSTYKI OM - JUVENTUS WYNIKI ĆWIERĆFINAŁY PIERWSZE MECZE LIGI MISTRZÓW Ligue 1 [mecz 30/38] (9) PSG - OM (1) 1:1 (0:0) Santa Cruz 46' - Kadlec 80' MoM: Ramovic (8.3) BR PSG OM: Mandanda - Taiwo, Bocchetti, Gamberini, Bocaly (Fanni 46) - Mbia - Buonanotte, Sandro (Keita 46) - Tardelli, Gnabouyou, Kone (Kadlec 46) TABELA LIGOWA MARZEC David Villa został wybrany królem strzelców miesiąca marca w Ligue 1. Zdobył 5 bramek w 3 występach.
  25. Luty 2012 Ligue 1 [mecz 23/38] (1) OM - Caen (6) 2:0 (2:0) Gnabouyou 35', Villa 45' MoM: Gamberini (8.3) OM: Andrade - Taiwo, Jorgensen, Gamberini, Fanni (Bocaly 66) - Sandro (Bonnart 66) - Buonanotte, Niang - Kadlec, Gnabouyou (Ayew 46), Villa Ligue 1 [mecz 24/38] (9) Bordeaux - OM (1) OM: Mandanda - Taiwo, Jorgensen, Gamberini, Fanni - Sandro - Alex, Buonanotte - Tardelli, Niang, Villa Przed meczem z moim klubem działacze Bordeaux zdecydowali się zwolnić trenera. Szkoda, pomyślałem. Zawsze, gdy do klubu przychodzi nowy trener, piłkarze zaczynają grać lepiej, aby pokazać się nowemu szkoleniowcowi. To będzie napewno trudny mecz. Jednak przed tym meczem są również pozytywne wiadomości. Pierwsza to taka, że moi piłkarze pierwszy raz od 7 stycznia odpoczęli sobie tydzień pomiędzy spotkaniami. Będą więc w dobrej kondycji i nie pękną w 60 minucie. Druga dobra wiadomość to taka, że do naszego składu wraca Alex, który to pauzował kilka meczy za czerwoną kartkę w meczu pucharowym. Do meczu przystępujemy więc w prawie najmocniejszym składzie, brakuje tylko Gonzaleza, ale on nie zagra przez 2 miesiące, jest to duże osłabienie. Mam nadzieję, że już więcej kontuzji nie będzie, szczególnie w pomocy. Oprócz Gonzaleza wykluczony jest jeszcze Ben Arfa na 4 miesiące. Gdybym ja to wiedział, to tak łatwo nie oddałbym Cheyrou, ale trudno. Przed meczem według mediów byliśmy faworytem tego spotkania, zdziwiło mnie to trochę, ale media mają własny świat. Powiedziałem chłopakom, żeby zagrali na luzie i spróbowali coś strzelić w pierwszej połowie, ale jednocześnie, aby grali konsekwentnie w obronie. Od samego początku Bordeaux ruszyło do ataku. W tej drużynie każdy piłkarz chciał się pokazać nowemu szkoleniowcowi. Pierwszą okazję do strzelenia bramki miał Chamakh, ale Mandanda spisał się bez zarzutów. Nasza gra wyglądała bardzo chaotycznie. Nie potrafiliśmy wymienić kilku podań w środku boiska, co chwilę traciliśmy piłkę. Na szczęście Bordeaux nie stwarzało zbyt wielu sytuacji pod naszą bramką. Dopiero w 25 minucie moja drużyna obudziła się na moment. Buonanotte podał do wbiegającego w środek pola karnego Nianga, ale ten strzelił wprost w bramkarza. Po dwóch minutach nastąpiła kopia sytuacji z 25 minuty i znowu strzał prosto w bramkarza. Niang co ty robisz! W 40 minucie Fernando, który miał już na swoim koncie żółtą kartkę, zachował się jak 16 letni junior i sfaulował brutalnie Taiwo. Sędzia nie miał innego wyjścia, jak tylko usunąć go z boiska. To dawało nam przewagę. Od razu poleciłem moim obrońcom, aby przesunęli się nieco do przodu. Do przerwy jednak nie mieliśmy już żadnych sytuacji. W szatni Villa powiedział mi, że czuje ból w lewym udzie. Postanowiłem nie ryzykować, aby jeszcze nie stracić Hiszpana na 3 miesiące. W jego miejsce wchodzi Gnabouyou. Próbowałem zmotywować chłopaków, gracie w przewadze, możecie wygrać ten mecz, po tych słowach sprawiali wrażenie bardzo zdeterminowanych. Zobaczymy, czy tak będzie w rzeczywistości. Już w 53 minucie przekonałem się, że moje słowa podziałały prawidłowo. Tardelli otrzymał dobre podanie na lewym skrzydle od Alexa. Bez chwili zastanowienia dośrodkował w pole karne, tam na piłkę czekał już Niang, który to przepięknym strzałem głową przelobował bramkarza i prowadzimy! W 58 minucie powinno być już 0:2. Tardelli miał przed sobą już tylko bramkarza, ale podobnie, jak Niang w pierwszej połowie strzelił prosto w niego. Ale po chwili Tardelli nie popełnił tego samego błędu. Gamberini wznawiał grę z przed naszego pola karnego. Podał do Alexa, który znajdował się około 50 metrów od bramki Bordeaux. Brazylijczyk wypatrzył wbiegającego z lewej strony w pole karne Tardelliego. Ten prostym, płaskim strzałem przy słupku pokonuje bramkarza Bordeaux. Brawo! Tego meczu już nie przegramy. Po 4 minutach Bordeaux jest już na kolanach! Buonanotte otrzymuje podanie w polu karnym i niczym rasowy napastnik kieruje piłkę do bramki. W 73 minucie zmieniłem Fanniego, nieco już zmęczonego. W jego miejsce wchodzi Bocaly. W międzyczasie szansę na drugiego gola miał Tardelli, ale tym razem nie strzelił prosto w bramkarza, ale obok słupka. Jest progres W 84 minucie po dośrodkowaniu z rzutu rożnego swoje trafienie dokłada Gamberini i pokazuje tym samym, że nowy trener Bordeaux ma jeszcze wiele pracy przed sobą. W pierwszej minucie dodatkowego czasu jeszcze Gnabouyou zalicza trafienie, w bardzo podobnej sytuacji, jak chwilę wcześniej Gamberini. Bordeaux na kolanach. Sędzia kończy mecz dokładnie w 92 minucie, a my odnosimy piękne i zasłużone zwycięstwo. Po meczu podszedłem jeszcze na chwilę do nowego trenera Bordeaux. Powiedziałem mu, żeby się nie przejmował tym wynikiem, bo jest dopiero na początku drogi. Przestrzegłem go również przed powielaniem błędów poprzedniego trenera Bordeaux - Blanca. Girondins Bordeaux - OM 0:5 (0:0) Niang 53', Tardelli 59', Buonanotte 63', Gamberini 84', Ganbouyou 90+1' MoM: Tardelli (9.1) Ligue 1 [mecz 25/38] (1) OM - Boulogne (12) 4:0 (1:0) Tardelli 45', 52'k, 80', Niang 46' MoM: Tardelli (9.5) OM: Mandanda - Taiwo, Bocchetti, Gamberini, Fanni (Bocaly 80) - Mbia (Buonanotte 61) - Alex, Sandro - Tardelli, Niang (Gnabouyou 61), Villa Liga Mistrzów [1 runda eliminacyjna][pierwszy mecz] Panathinaikos Ateny - OM OM: Mandanda - Taiwo, Bocchetti, Gamberini, Fanni - Sandro - Alex, Buonanotte - Tardelli, Villa, Niang Na nasz pierwszy mecz w rundzie play off Ligi Mistrzów musieliśmy lecieć aż 1631 kilometrów. Jednak nie zrażało mnie to, bo w ostatnich meczach moja drużyna grała wyśmienicie. Tardelli robił z przeciwnikami, co chciał. Naprawdę byłem zadowolony. Liczę na spokojne zwycięstwo z zespołem z Aten, ale w głowie gdzieś tam siedzi ta myśl, jak ciężko się gra na greckich stadionach. Fanatyczni kibice, którzy w każdej minucie meczu są w stanie zginąć za swoich piłkarzy. Przed meczem mój asystent oznajmił mi, że nasza taktyka nie pasuje za bardzo zespołowi ze stolicy Grecji. Cieszyło mnie to. Na konferencji prasowej przed meczem starałem się sprawiać wrażenie, jak najbardziej pewnego siebie. Podziałało to dobrze na moich piłkarzy, którzy również podzielali moją pewność siebie i wiarę w zwycięstwo. W wyjściowym składzie zdecydowałem się jeszcze na małą roszadę. Villa zagra na środku ataku, bo odczuwam wrażenie, że nieco się marnuje z boku. Jest to typowy napastnik, lis pola karnego. Przed spotkaniem o dziwo to drużyna z Aten była faworytem tego spotkania, ale ja zamierzałem udowodnić dziennikarzom, że się mylą. Powiedziałem moim piłkarzom, że oczekuję dzisiaj od nich wygrania tego spotkania, aby nie pozostawić złudzeń Panathinaikosowi. Wyszliśmy do piekła. Moi piłkarze wzięli sobie moje słowa bardzo mocno do serca i już w 6 minucie wychodzimy na prowadzenie! Byłem bardzo zadowolony z tego gola, bo strzelił go Villa, który doskonale odnalazł się w polu karnym, po dośrodkowaniu Alexa z lewego skrzydła. I precyzyjnym strzałem prostym podbiciem, nie daje szans bramkarzowi gospodarzy. Trybuny nieco ucichły na chwilę, a ja byłem zadowolony, bo przesunięcie Villi na środek ataku, okazało się dobrym posunięciem. W 9 minucie prowadzimy już dwoma bramkami. Akcja ta zapowiadała się raczej dobrze dla drużyny z Aten, po tym jak piłkę stracił Fanni na prawej flance. Jednak już po chwili znajdowała się ona pod nogami Alexa, na środku boiska. Ten zagrał do wychodzącego lewym skrzydłem Tardelliego. Włoch przebiegł z piłką pół boiska, wpadł w pole karne i odegrał, niczym profesor do Villi, który nie mógł zmarnować takiego wysiłku. Trybuny jeszcze bardziej ucichły. Po strzeleniu drugiej bramki nasza gra nieco się uspokoiła. Uważnie graliśmy w obronie, Panathinaikos mógł próbować tylko strzałów z około 30 metrów. W 30 minucie Villa próbował ustrzelić hat tricka z około 30 metrów, ale w ostatniej chwili jego strzał sparował bramkarz drużyny ze stolicy Grecji. Do końca tej połowy nic więcej się nie działo. Można powiedzieć, że Panathinaikos był na kolanach po pierwszych 10 minutach. Wiedziałem jednak, że nie można teraz odpuścić, bo gracze z Aten mają jeszcze 45 minut. Powiedziałem moim piłkarzom - panowie gramy tak dalej. Uważnie w obronie i próbujemy jeszcze coś strzelić. Jesteśmy lepsi. W bojowych nastrojach wyszliśmy na drugą połowę. W 59 minucie trzecią bramkę dla nas mógł zdobyć Tardelli, ale zamiast strzelać, szukał podaniem Villi. Pierwsze zmiany przeprowadziłem w 64 minucie. Zmęczonego już Sandro zmienił Mbia. W miejsce potwornie zmęczonego już Villi wszedł Kone, który to już po chwili zalicza asystę przy trafieniu Buonanotte. Kone dostał dobre podanie od Nianga, po czym przebiegł kawałek z piłką. Jednak przed nim byli jeszcze środkowi obrońcy. Stanął, rozejrzał się i zauważył na swojej prawej stronie wbiegającego Buonanotte. Podał do niego, a ten atomowym strzałem pod poprzeczkę z około 20 metrów strzela trzeciego gola dla nas. Po tej bramce trybuny już zupełnie zamilkły, a kibice zaczęli powoli opuszczać stadion. W 81 minucie zmieniłem jeszcze Alexa. W jego miejsce wszedł 19 letni Mihajlovic. Niech ten młody środkowy pomocnik przekona się, jak wyglądają mecze w Lidze Mistrzów. W 86 minucie mogło być już 4:0, po tym jak bramkarz Panathinaikosu podał wprost pod nogi Tardelliego. ten chyba nie chcąc robić mu przykrości strzelił.... w trybuny. Sędzia skończył mecz równo w 91 minucie, a my odnosimy łatwe zwycięstwo. Mecz ten nie pozostawia złudzeń, kto zagra w następnej rundzie. Warto jeszcze dodać, że Panathinaikos oddał jeden celny strzał na naszą bramkę w ciągu 90 minut. Panathinaikos Ateny - OM 0:3 (0:2) Villa 6', 9', Buonanotte 73' MoM: Villa (8.8) WYNIKI PIERWSZYCH MECZY RUNDY PLAY OFF LIGI MISTRZÓW Ligue 1 [mecz 26/38] (3) Olimpique Lyonnais - OM (1) OM: Mandanda - Taiwo, Bocchetti, Gamberini, Fanni - Mbia - Alex, Buonanotte - Tardelli, Villa, Niang Po stosunkowo łatwym meczu z Panathinaikosem czeka nas trudny mecz wyjazdowy w Lyonie. Lyon ostatnio jest w dobrej formie, w lidze wygrywa mecz za meczem. Naszą przewagą może być to, że Olimpique Lyonnais grał mecz Ligi Mistrzów dzień po nas. Drużyna ta przegrała na Santiago Bernabeu z Realem Madryt 2:0. Mogą być trochę bardziej zmęczeni od nas. W składzie nie przewiduję żadnych zmian i liczę na powtórkę dobrego wyniku z Aten. Nie zagra tylko zawieszony za kartki Sandro, w jego miejsce pojawi się Mbia. Przed meczem nie jesteśmy faworytami, dlatego też postanowiłem nie naciskać za bardzo na piłkarzy i powiedziałem im, że są w stanie wygrać, ale żeby raczej skupili się na dobrej grze, niż na wyniku. Mecz nie zaczął się dla nas za dobrze. Gracze Lyonu wyszli na prowadzenie już w 7 minucie. Długo konstruowali pozycyjny atak, aż w końcu piłka trafiła pod nogi Lopeza. Ten oddał piękny strzał z 30 metrów i Mandanda nie miał nic do powiedzenia. Nie taki początek sobie wymarzyłem. Niestety w 13 minucie przegrywamy już dwoma bramkami. Kallstrom precyzyjnie uderza z rzutu wolnego z około 25 metrów i Mandanda znowu bez szans. Jednak nasza odpowiedź na drugą bramkę Lyonu jest natychmiastowa. 18 minuta, Alex dośrodkowuje z rzutu rożnego. Gamberini wyskakuje najwyżej w polu karnym i bezlitośnie pakuje piłkę do siatki. Dalej dalej, oby tak dalej, nie wszystko stracone. Po strzeleniu przez nas gola gra się uspokoiła. Lyon chyba bał się straty drugiej bramki, więc nieco się cofnął do obrony. I tak rozgrywka toczyła się aż do przerwy. Wiedziałem, że muszę porządnie krzyknąć w szatni na moich zawodników, bo poza bramką Gamberiniego grali bardzo słabo. Powiedziałem im, że po przerwie mają grać lepiej i czekam na kolejne bramki w ich wykonaniu. Zmieniłem również Fanniego, bo grał bardzo kiepskie spotkanie. Jego miejsce na prawej obronie zajął Bocaly. Lyon od początku drugiej połowy skupił się wyłącznie na obronie i skutecznym przeszkadzaniu nam w rozgrywaniu piłki przed ich polem karnym. Mimo tego w 54 minucie sytuację miał Niang, ale bramkarz sparował jego uderzenie na rzut rożny. W 69 minucie zmieniłem słabo grającego Nianga, w jego miejsce wszedł Kone. Chwilę później miejsce Tardelliego na lewym ataku zajął Gnabouyou, a obrona powędrowała prawie pod linię środkową boiska. Liczyłem na jedną dobrą akcję i choćby remis w tym spotkaniu. I udało się w 81 minucie! Chwilę wcześniej wprowadzony Gnabouyou pokonuje bramkarza Lyonu po świetnym krzyżowym podaniu, jakie dostał od Kone. Mamy remis, może jeszcze uda się coś strzelić ?! W 91 minucie Gnabouyou mógł zostać bohaterem tego meczu, ale po kolejnym podaniu od Kone, trafił prosto w bramkarza Lyonu, co za pech. Ostatecznie mecz kończy się wynikiem remisowym. Pozostaje lekki niedosyt, bo gdybyśmy nie przespali początku spotkania, to pewnie wywieźlibyśmy z Lyonu 3 punkty. Olimpique Lyonnais - OM 2:2 (2:1) Lopez 7', Kallstrom 13' - Gamberini 18', Gnabouyou 81' MoM: Gamberini (8.7) TABELA LIGOWA LUTY Alessandro Gamberini został wybrany piłkarzem miesiąca w Ligue 1.
×
×
  • Dodaj nową pozycję...