Skocz do zawartości

fkeypeepl

Użytkownik
  • Liczba zawartości

    33
  • Rejestracja

  • Ostatnia wizyta

Zawartość dodana przez fkeypeepl

  1. fkeypeepl

    Kącik Dyskusyjny

    112 MB, duża baza, 2005 rok
  2. fkeypeepl

    Kącik Dyskusyjny

    No niestety nie jest...
  3. fkeypeepl

    Kącik Dyskusyjny

    To kiepsko :/ Czyli nie da się nic z tym zrobić?
  4. Hat-trick Szymkowiaka z dystansu oraz bramka Łatki, również z daleka ^^ http://www.mediafire.com/download/p3peep6cdtnjuz6/WisBa+v+Radomsko.pkm
  5. fkeypeepl

    Kącik Dyskusyjny

    Mam problem z CM Scoutem. Nie mogę otworzyć nim sejwa, na którym gramy z kolegą przez sieć. Pokazuje mi się taki błąd: http://www.fotosik.pl/pokaz_obrazek/508491e49a81353d.html Pomocy! Program jest w niektórych okolicznościach przydatny!
  6. <Czytelniku, wybacz spoilery> Rok 2020, ludzkość opanowała czasoprzestrzeń... - Tak, profesorze, jesteśmy gotowi do podróży. - Powiedziałem. - Zrozumiałem. Wchodźcie już do kabiny. Karol, przygotuj wehikuł na czerwiec 2003-ego roku. - Jest lekkie zaniepokojenie, co? - Spytał mnie Dawid. - A żebyś wiedział... Mam nadzieję, że to nie pójdzie na marne i odzyskamy tę szansę na karierę, którą straciliśmy. - Masz rację, nie ma już powrotu. - Dziękujemy, profesorze, za wszystko, co pan dla nas zrobił. Mamy nadzieję, że pan sobie jakoś bez nas poradzi. - Bez obaw, mam Karola, on mi pomoże jako asystent, a ja jemu jako mentor. Uwaga, maszyna jest już gotowa. Lepiej wstrzymajcie oddech, mogą też Wam się zatkać uszy na wskutek nagłej zmiany ciśnienia. Kontakt za 60 sekund. Żegnajcie! - Dziękujemy za wszystko! - Jeszcze raz krzyknąłem. - 3... 2... 1... Nie ma ich... Co dalej? Jest 25 czerwca, rok 2003... - O w mordę! Dawno nie miałem takich zawrotów głowy jak teraz! - Rzekł Dawid. - Mi się w głowie nie kręci, ale boli jak cholera. - Dobrze, że podróż się udała, pamiętaj, że mogło być gorzej. - Lepiej zwijajmy się do PZPNu po licencje, inaczej nici z naszych planów. - Racja, gdzie my jesteśmy? - Patrz! Jest tablica! Warszawa - 15 kilometrów... - Tym bardziej musimy się spieszyć. Jesteśmy umówieni z Listkiewiczem i resztą na trzynastą. - Tylko jak? Może złapiemy stopa? - Dobra, ale idźmy już w stronę Warszawy, będzie bliżej... Trafiliśmy do stolicy cali i zdrowi i zdążyliśmy na spotkanie. - Witam, pewnie mnie znacie, bo już się widywaliśmy na szkoleniach, ale przedstawię się Wam. Nazywam się Michał Listkiewicz, jestem prezesem Polskiego Związku Piłki Nożnej. Gratuluję ukończenia kursu trenerskiego. Mam nadzieję, że dzięki takim, jak Wy, polski futbol wskoczy na wyższy poziom. Życzę szczęścia i powodzenia w Waszych karierach. Po wszystkim pan prezes rozdawał wszystkim licencje. Dawid i ja otrzymaliśmy je jako ostatni spośród wszystkich świeżo upieczonych, licencjonowanych trenerów. - Apoloniusz Karierovic? - Tutaj. - Gratuluję, proszę. Życzę powodzenia... Dawid Sraczovienov? O, pan obok. W sumie, to tylko pan został bez licencji na sali... Dziękuję Wam wszystkim, jeszcze raz gratuluję i życzę powodzenia! I tak wszyscy się rozeszliśmy... - To co? - Zacząłem. - Jaki masz cel? Druga Liga? Czy Niższa? - Nie wiem jak ty, ale uważam, że mam szansę zająć wakat w Grodzisku Wielkopolskim. Niby potrzebują kogoś młodego. Myślę, że mam szansę. - Jasne, a ja będę trenerem Wisły Kraków... Chłopie, myśl realnie. Ja myślę, że dzięki tej licencji na początek dostanę pracę w Stasiaku Opoczno. - A czemu nie Wisła? Nadawałbyś się... - Jestem zadziwiony, nie mamy szans. - Jeszcze zobaczysz... Nie minął tydzień, a w prasie pojawiła się informacja o tym, że Dawid Sraczovienov zostaje menadżerem ekipy z Grodziska. - Co?! Nie wierzę! Jak on... - Zaskoczony wyciągnąłem telefon i dzwoni do nowego trenera Groclinu. - Dawid? Gratulacje! Co nagadałeś Drzymale? - Mój pomysł na drużynę. Mówiłem ci, że dam radę... Teraz czekaj na telefon od Basałaja. Lepiej przygotuj sobie kwestię na spotkanie. - Bez przesady, aż tak dużo szczęścia, jak ty nie mam. No to powodzonka! Trzymaj się, trenerze... Następnego dnia Kasperczak rezygnuje ze stołka w Wiśle. Około 4 godziny po przeczytaniu tej informacji w "Przeglądzie Sportowym" otrzymałem telefon z nieznanego mi dotąd numeru. Odebrałem. - Apoloniusz Karierovic, słucham? - Witam bardzo serdecznie, z tej strony Bogdan Basałaj, prezes Wisły Kraków SA... Jest pan na liście potencjalnych kandydatów do objęcia stanowiska zwolnionego przez Henryka Kasperczaka. Możemy umówić się na 30 czerwca na spotkanie w siedzibie klubu? - Z przyjemnością! O której godzinie? - Czy pasowała by Panu godzina 11:00? - Tak, jesteśmy umówieni. Serce waliło mi z całych sił z ekscytacji po tym jak zachowałem spokój podczas rozmowy. Zacząłem myśleć, że Dawid jest jakimś wróżbitą, czy kimś w tym stylu. W ogóle nie spodziewałem się, że ja, taki żółtodziób, będę kandydatem na trenera mistrza Polski spośród tej całej śmietanki bezrobotnych trenerów. Dwa dni potem, nad ranem, o godzinie 4:00 wyjechałem spod hotelu, w którym zamieszkiwałem. Po drodze zachwycałem się widokami Wyżyny Małopolskiej. Ok. 10:30 byłem już w Krakowie. Zatrzymałem się w parku, odetchnąłem i o 10:45 byłem już w drodze do budynku klubu. Pięć minut później, już na miejscu, spytałem sekretarki o biuro pana Basałaja. Nie było to potrzebne, bo akurat do miejsca pracy sekretarki przyszedł właśnie pan prezes. Poszliśmy do jego służbowego pokoju. Rozmawialiśmy przez dobre dwie godziny o pomyśle na zespół, wymaganiach zarządu i o szczegółach kontraktu. Byłem usatysfakcjonowany tą rozmową, myślałem, że dobrze się zaprezentowałem. Prezes nie podał innych kandydatów z listy, jednak wydaje mi się, że byłem najmniej i na pewno nie byłem najbardziej utytułowanym szkoleniowcem. 2 lipca, zaledwie 2 dni później, pan Basałaj zadzwonił do mnie i powiedział, żebym spakował wszystko, co bym zabrał do nowego miejsca zamieszkania, bowiem jutro podpiszę kontrakt, którego warunki uzgodniliśmy jeszcze na końcu czerwca. Pomyślałem sobie: Piękne miasto, piękny krajobraz, piękny klub z piękną historią. Żyć nie umierać. Niech no tylko się Dawid o tym dowie. Następnego dnia byłem już przy ul. Reymonta w Krakowie, podpisałem kontrakt, na którym była nawet nietypowa klauzula, mianowicie darmowy, trzymiesięczny wynajem apartamentu w najlepszym krakowskim hotelu. Do tego czasu powinienem znaleźć sobie miejsce zamieszkania. Od jutra czekają pierwsze treningi... Tak więc podekscytowany przyszedłem na pierwszy poranny trening. Według planu treningowego, który ostał się jeszcze po trenerze Kasperczaku był to trening taktyczny. Wszedłem do ośrodka treningowego, do szatni mistrzów Polski. Przywitałem się i przedstawiłem. Chwilę pogadaliśmy i kazałem piłkarzom wyjść na boisko. Poprosiłem, aby ten, jak i przedpołudniową grę treningową poprowadzili moi współpracownicy. Postanowiłem obserwować chęci do zaimponowania nowemu szkoleniowcowi i wywalczenia sobie miejsca w składzie na ten sezon. Zauważyłem pewne braki na kilku pozycjach zarówno wyjściowego składu jak i ławki. Nie posiadaliśmy dość dobrego bramkarza po tym, jak po sezonie 2002/03 odszedł Angelo Hugues. Brakowało mi też alternatywy dla starzejącego się Stolarczyka oraz kogoś, kto grałby zamiast Jopa, któremu nie ufam dzięki faktowi, że zdarzało mu się trafiać do niewłaściwej bramki. Postanowiłem także rozglądać się za wzmocnieniami na innych pozycjach. Pierwszy mecz graliśmy tego samego dnia ze Stasiakiem Opoczno. Zespół z Krakowa poprowadził asystent Jerzy Kowalik. Przegraliśmy 1:0 po bramce Grzegorza Bały na samym początku spotkania. Zdenerwowało mnie to. Powiedziałem po meczu to i owo zawodnikom, że trzeba wychodzić na mecz skoncentrowany. Nazajutrz uciąłem pogawędkę z kapitanem - Mirkiem Szymkowiakiem. Spytałem go o sytuację mentalną w zespole. Mówił, że piłkarzy cieszy perspektywa pracy z nowym i młodym trenerem. Tego samego dnia do zespołu dołączył młodziutki, 21-letni nigeryjski defensywny pomocnik, Suleiman Mohammed. Nie wyszło mu w Austrii, a po obejrzeniu krótkich materiałów z jego grą postanowiłem podpisać z nim kontrakt. Pokazywałem również materiał trenerom i scoutom, by ocenili tego młodziaka. Przed drugim sparingiem, z Banikiem Ostrava, z Białą Gwiazdą kontrakt podpisał 20-letni bramkarz Wojciech Kaczmarek. W dniu kolejnego sparingu dołączył jeszcze obrońca Artur Faraćżuk. Mecz z Czechami, w którym trenerem Wisły również był Kowalik, zakończył się porażką 0:4. Przed spotkaniem z drużyną FK INON Pozaverac zespół wzmocnili następujący zawodnicy: - Nehemias Zelaya - 17-latek, Salwadorczyk, lewoskrzydłowy lub obrońca. Dobre wyszkolenie techniczne. €18k z Luis Angel Firpo; - Marco Estrada - 20-latek, Chilijczyk, najlepiej jakby był wystawiany na lewej obronie. Czołg z wielką przyszłością. €75k z Evertonu (drużyna z Chile); - Freddy Guarin - 17-latek, Kolumbijczyk, środkowy lub prawy pomocnik. Jeśli Estrada to czołg to on jest baterią z rakietami ziemia-ziemia. Zwolniony na wolny transfer przez Envigado; - Jarosław Piątkowski - 20-latek, napastnik. Jedno z lepszych rozwiązań jeśli chodzi o tanich Polaków. €28k z Siarki Tarnobrzeg; - Trond Erik Bertelsen - 19-latek, lewy obrońca/pomocnik. Sprinter, drybler, dośrodkowujący i wykonawca stałych fragmentów gry w jednym. €85k z Haugesund. 14 lipca z INON'em przegraliśmy 1:2, jedyną bramkę zdobył w 2. minucie Tomasz Frankowski. Kolejne sparingi wyglądały podobnie. Okres przygotowawczy zakończyliśmy 22 lipca. Za dwa dni w szwajcarskim Nyonie miało odbyć się losowanie par drugiej rundy kwalifikacyjnej do Pucharu Mistrzów. Trafiliśmy na stosunkowo pobliskiego rywala - słowacką MSK Żilinę. Następnego dnia wiedzieliśmy już, że w drugiej rundzie Pucharu Polski zmierzymy się w Opolu z Odrą, drużyną z Niższej Ligi. Nie można ich zlekceważyć, choćby dlatego, że w 1. rundzie rozgromili 2-ligowe Aluminium Konin 4:1! Tego samego dnia zaczęliśmy analizę mistrza Słowacji, gdyż powoli zbliżał nam się mój historyczny mecz... Przed losowaniami zdążyliśmy zakontraktować na jeden sezon napastnika Piotra Bańskiego. Na inaugurację naszego sezonu w 1. lidze zagramy u siebie 09.08 ze Świtem Lukullus Nowy Dwór Mazowiecki. Co tam w Grodzisku? Na razie cicho, nie wiadomo nic o wzmocnieniach. Sparingi poszły przeciętnie, podobnie jak u nas. W Pucharze zagrają z Polonią Bytom, a ligę zaczynają potyczką z Górnikiem Polkowice. Wisła zagra dużo meczów w krótkim odstępie czasu. Czeka nas pracowity miesiąc...
  7. fkeypeepl

    Kącik Dyskusyjny

    1. M. in. można zaliczyć KSZO Ostrowiec chyba ze 3 razy rozpoczynałem karierę za granicą więc zagranicznych nie podam Ci niestety... 2. Komp średni... Najczęściej wybierałem tylko jeden kraj, wszystkie ligi do maksimum, żeby po latach była możliwość "wymieszania" zespołów, i do tego na dużej bazie. Chodzi zawsze jako tako, parę dni gry na poważnie to jeden sezon w Polsce, o innych krajach nie będę się wypowiadał jak jest bo nie wiem
  8. Ano widzisz osiołku musisz spróbować, ja pisze Wisłę bo retro, a ty możesz spróbować w nowszej wersji, może 15 ktoś chętniej poczyta Ja mam taką małą różnicę, że mimo że mam nowsze wersje to i tak wolę stare dobre retro. Do rzeczy... 30.07.2003, stadion przy ul. Reymonta w Krakowie. Pierwszy mecz 2. rundy eliminacji do Pucharu Mistrzów. Tydzień temu przydzielono nam Piunik Erywań. Dotychczas wzmocniliśmy się jedynie jednym zawodnikiem - Arturem Farańczukiem, czyli twardym obrońcą rodem z Norwegii. Skład na ten mecz: W bramce z 25. Adam Piekutowski, w obronie od lewej: 3. Maciej Stolarczyk, 5. Artur Farańczuk, 6. Arkadiusz Głowacki, 4. Marcin Baszczyński. W pomocy, również od lewej: 22. Piotr Brożek, 16. Paweł Strąk, 2. Mirosław Szymkowiak, 10. Kalu Uche. Na szpicy dwójka Żurawski - Paweł Brożek (9 i 23). Zaczęliśmy mocno, zepchnęliśmy Ormian do defensywy, co dało efekt w 20. minucie, gdy młodszy z braci Brożków, ten z numerem 23, wpisał się na listę strzelców. Bramkę do szatni dołożył w 43. minucie Mirosław Szymkowiak. Korzystny wynik w dwumeczu wydawał się sprawą prostą po takiej pierwszej połowie pierwszego meczu, rozgrywanego u siebie. Wkrótce dałem pograć Grześkowi Paterowi, rekordziście jeśli chodzi o występy dla klubu (prawie 250), Brasilii oraz Tomkowi Frankowskiemu. Jednak brak doświadczenia nauczył mnie, że "Wojenne Prawa Murphy'ego" mają miejsce też w futbolu. W doliczonym czasie gry piłkę do naszej siatki pakuje Partsikyan, i mamy wynik 2:1. Teraz Ormianie potrzebowaliby tylko jednej bramki w rewanżu, która dałaby im awans przy sytuacji, gdybyśmy my nie strzelili ani jednej. To postawiło nas w sytuacji po części kontrolowanej, lecz niepewnej...
  9. CM 03-04 Wisła Kraków, duża baza, 2 polskie ligi, wersja 4.1.5 WSTĘP Henryk Kasperczyk kończy karierę trenerską, władze Białej Gwiazdy pilnie poszukują następcy na jego stanowisko po bardzo udanym sezonie dla klubu. Ja, młody, który dopiero co zdobyłem właściwe kwalifikacje na stanowisko trenera przechadzałem się po krakowskim Łobzowie i zdecydowałem się zaproponować się w Wiśle jako tzw. szkoleniowiec tymczasowy. Zapytano mnie co bym zrobił, gdyby moja praca z zespołem spodobała się i bym został na dłużej. Opowiedziałem o swojej dokładnie przemyślanej wizji zespołu, a mianowicie paroletnim budowaniu zespołu na młodych, lecz niezwykle utalentowanych zawodnikach. Oczywiście dosyć dobrych, aby utrzymać tytuł mistrza Polski w dawnej stolicy kraju, ale też tak utalentowanych, by w mig zrobić z Wisły drużynę, która wywalczy pierwszy od lat awans do fazy grupowej Ligi Mistrzów. Odpowiedziano mi, że "wkrótce się odezwiemy". Więc czekałem. 1 lipca 2003 roku, prezes klubu, Bogdan Basałaj, po paru dniach zaproponował mi spotkanie w siedzibie klubu w sprawie kontraktu. Powiedział, że potrzebny jest "kołcz", który przeprowadzi zespół przez okres przygotowawczy i bardzo się z nim zgra. Byłem wniebowzięty. Nie chciałem mieć dużych wymagań finansowych, bo cały mój plan spaliłby na panewce. Nazajutrz, o godz. 12:00 podpisaliśmy kontrakt trwający 2 miesiące "z opcją przedłużenia o 2 lata". Tego samego dnia nowy pracodawca zorganizował konferencję prasową. Dużo dziennikarzy pojawiło się na niej, w końcu była to sensacja, że tak młody, 27-letni trener przejął ster po świetnym szkoleniowcu jakim był Kasperczyk, a już w ogóle w takim klubie. Wielu z nich powątpiewało w słuszność tej decyzji zarządu. Czułem się dziwnie, było to nieznane uczucie. Zmotywowało mnie to do maksymalnego skupienia i oddania dla pracy. Razem z władzami Białej Gwiazdy postanowiliśmy pokazać im, że się mylili. Następnego dnia odbył się pierwszy poranny trening z głównym zespołem. Przed treningiem przedstawiłem się zawodnikom, trochę pogadaliśmy i zaczęliśmy to, co mieliśmy zacząć wcześniej. W trakcie treningu zamieniłem parę zdań z Mirkiem Szymkowiakiem, kapitanem na temat sympatii i antypatii w szatni, ale ten odpowiedział, że "wszyscy darzą się szacunkiem i traktują się jak braci, jak drużynę". Doszedłem do wniosku, że trafiłem na grupę twardych facetów, profesjonalistów.
  10. fkeypeepl

    Kącik Dyskusyjny

    Mi się to bardzo często zdarzało, tylko teraz zwróciłem na to uwagę
  11. fkeypeepl

    Kącik Dyskusyjny

    Mam pytanie do wszystkich graczy: czy wiele razy mieliście tak, że np. polską drużyną, w lidze, w której drużyny są wiele słabsze, było trudniej niż choćby w Pucharze Mistrzów? Np. męczę się z Amicą grając Wisłą 2:0 a za 3 dni wygrywam 5:0 z Benficą (na faktach)
  12. PROLOG Byłem zwykłym chłopcem. Przez pierwsze pięć lat mojego życia spędziłem w Gdańsku. Rodzice ze mną postanowili wyprowadzić się na wieś, by oddalić się od zgiełku dużego miasta. W dzieciństwie miałem dużo wygórowanych planów na przyszłość typu kierowca wyścigowy, rajdowy, skoczek narciarski... Wiadomo, jak to dziecko. Przyszedł czas na piłkę nożną. Tata był najbardziej obeznany w tym sporcie ze wszystkich moich wymysłów jeśli chodzi o arenę krajową, ale jakoś bardzo się tym nie interesował. Przez całe swoje życie mieszkał w różnych miejscach w województwie pomorskim, przez co miał do czynienia z wieloma tutejszymi klubami. Obaj podświadomie zżyliśmy się z Budowlanymi, czyli Lechią Gdańsk. Kiedy byłem jeszcze bardzo młody, zacząłem się na poważnie interesować futbolem, ojciec zapisał mnie do lokalnego Gminnego Klubu Sportowego Murkam Przodkowo. Gdy kończyłem podstawówkę zaczęło mi szwankować kolano. Pewien lekarz powiedział, że był to tylko jakiś guz i jedyne co muszę robić to przyjmować witaminy i powstrzymywać się od sportu związanego z wysiłkiem fizycznym. Wizyta u lekarza miała miejsce na końcu marca, więc w maju mogłem zacząć dokańczać sezon. Ten sezon był pierwszym, w którym grałem ze swoim rocznikiem. Przez wcześniejsze 3 lata w klubie musiałem grać z 2 lata starszymi. Przez 3,5 roku grałem z przodu lub na skrzydle. Podczas czwartej zimy w młodzikach klubu, w pewnym sparingowym turnieju halowym trener odkrył dobrą dla mnie pozycję - bocznego obrońcę. Przeważnie mimo prawonożności zajmowałem lewy bok obrony. Pewnie ze względu na to, że miałem przewagę w umiejętności gry słabszą nogą od moich konkurentów. Mimo to zdarzało mi się zagrać na prawej obronie. Ledwo na wiosnę rozegrałem dwa mecze i przytrafiła mi się wcześniej opisana kontuzja. Sezon kończył już z nami jako nasz trener prezes klubu. Jednak pod koniec wakacji znów to samo kolano zaczęło szwankować. Tym razem inny lekarz, tym razem specjalista, orzekł, że to poważny uraz związany z zaburzeniami rozwoju i czeka mnie półroczna przerwa. Dla mnie to był cios. Jakoś zleciały te 183 dni i wróciłem do gry w piłkę. Dograłem pół sezonu z wiedzą o tym, że przez braki nie mieszczę się w zespole złożonym z moich rówieśników i młodszych ode mnie. Zrezygnowałem z gry w klubie, jak grałem to rekreacyjnie z kumplami. Mijały kolejne lata i postanowiłem spróbować sił w roli menedżera klubowego. Zrobiłem co trzeba i czekałem na swoją szansę. Wkrótce zwolniły się miejsca w Arce Gdynia - odwiecznym rywalu Lechii, a niedługo potem w zadłużonym KSZO, Świętokrzyskiej Dumie, gdzie nieopodal miałem rodzinę. W sumie to stamtąd wywodzi się rodzina, więc fajnie by było rozpocząć tam karierę. Przyjęto mnie. Nie miałem dużych wymagań, zarząd klubu zaakceptował je z przysłowiowym ucałowaniem ręki i stałem się menedżerem Klubu Sportowego Zakładów Ostrowieckich Ostrowiec Świętokrzyski.
  13. Hongkong: szanse 2000-1 na mistrzostwo a zdobywam tryplet: mistrzostwo ligi, dwa jakieś tam puchary i półfinał trzeciego
  14. fkeypeepl

    Kącik Dyskusyjny

    Wie ktoś może kiedy mniej więcej w Azji Wschodniej (mianowicie w Hongkongu) gra generuje regeny?
  15. Mogę od razu napisać, że nie będę kontynuował tej kariery z kolegą z pewnych powodów. W związku z tym temat jest do zamknięcia, nie będę wymuszał oczekiwania moderatora przez miesiąc...
  16. Część szósta - Co jest, kurde? Dlaczego mam 3 lipca w kalendarzu? Co się stało?! Jak to możliwe? Przed snem myślę sobie o wyjeździe do Płocka, rano się budzę, a tu ku*wa 3 lipca... No ja pie*dolę! Jak to tak?! Dzwonię do Dawida... Po wyżyciu się przekleństwami słyszę już sygnał. - Halo, Dawid? - Cześć pracy! Jak tam nowa fucha? Słyszałem, że cię przyjęli do Wisły. - No tak, nie pamiętasz? Nie wydaje się tobie dziwne, że dzisiaj mamy dopiero 3 lipca? - Nie, czemu? Wczoraj był 2... Nie rozumiem o co ci chodzi. Chyba zbyt ostro tam wczoraj balowałeś... - Kurde, pamiętam, że wczoraj graliśmy ze sobą, Wisła wygrała... - Chłopie, dopiero wczoraj dostałeś tę robotę. Cześć. Jestem wielce zdziwiony. To chyba jakaś anomalia albo skutek uboczny związany z naszą podróżą w czasie. Co ciekawe, mój towarzysz i współpodróżnik tego nie odczuł. Musiałem jakoś się z tym pogodzić... Szybciutko bez przedłużania biorę się za dobre przepracowanie okresu przygotowawczego. Do Białej Gwiazdy do momentu zakończenia okresu przygotowawczego przyszli następujący zawodnicy: - Jakub Zmyślony, wolny transfer, 18 lat, prawy/lewy obrońca (będę pisał skrótami - w tym wypadku P/LO), zawodnik kupiony z myślą o przyszłości; - Sławomir Godlewski, z Arki Gdynia za €12k, 21 lat, S, przyszłość klubu leży w jego rękach; - Artur Farańczuk, za darmo ze Sparty Sarpsborg, 28 lat, ŚO, partner Głowackiego na najbliższe dwa lata; - Pavel Beganskiy, z BATE Borysów za €450k, 22 lata, S, rasowy killer, kupiony ze względu na to, że nie powiodły się negocjacje z Kristjanssonem, napastnicy tego samego typu; - Nehemias Zelaya, z Luis Angel Firpo za €24k, 17 lat, L O/OP, zdolny młodziak, będzie grał w pierwszym zespole; - Trond Erik Bertelsen, z Haugesundu za €50k, 19 lat, L O/P, alternatywa dla podstarzałego Stolarczyka; - Daniel Lubieniecki, ze Sparty Sarpsborg za €4k, 26 lat, ŚP, rezerwowy; - Freddy Guarin, zwolniony przez Envigado na wolny transfer natychmiast przechwycony przez Wisłę, 17 lat, DP Ś/P, również on decyduje o przyszłości zespołu; - Soeren Christensen, €30k z duńskiego NFA, 17 lat, ŚPO, rola taka jak u Guarina; - Helder Barbosa, €60k z FC Porto, 16 lat, LPO, młody mistrz dośrodkowań; - Robin Kieft, €375k z Ajaxu Amsterdam, 16 lat, młody snajper. Zapewniliśmy sobie przyszłość klubu na najbliższych parę lat. Groclin kupił: - Remigiusza Chajewskiego ze Sparty Sarpsborg, €2k, PPO; - Israela Donisa z gwatemalskiego Municipal za €400k, ŚO; - Sylvester'a Johnsona z San Diego Conquistadors za €70k, Ś/P O; - Omonigho Temile z wolnego transferu, P/Ś PO; Groclin ponadto zapewnił sobie transfer mojego islandzkiego przyjacie;a, Thorarinna Brynjara Kristjanssona. Do nas pod koniec sezonu przyjdzie Dariusz Łatka, który wybrał wypożyczenie do Legii, po czym zaklepaliśmy sobie z nim kontrakt. Nadszedł 23 lipca, dzień losowania 2. rundy eliminacyjnej Pucharu Mistrzów. Dostaliśmy ponownie Dinamo Zagrzeb. Nazajutrz odbyło się losowanie 2. rundy Pucharu Polski. Dowiedzieliśmy się, że 02.08.2003 zagramy stosunkowo niedaleko naszego stadionu, bowiem z Hutnikiem Kraków. Do klubu przyszedł jeszcze Suleiman Mohammed, o którym wcześniej wspominałem. W przedostatnim dniu lipca jesteśmy już od czterech dni w Zagrzebiu, gotowi na mecz z mistrzem Chorwacji. Miejscowi kibice głośno dopingowali swoich podopiecznych, ale najwierniejsi kibice mistrza Polski, którzy przebyli tę daleką drogę starali się zagrzewać Wiślaków do walki jeszcze mocniej. Tu było widać, że Polacy to jedni z najlepszych kibiców na świecie. Z pewnością znaleźli się też na stadionie Polacy, którzy byli na wakacjach w Chorwacji. Ciężko by było sobie odpuścić taką miłą wakacyjną niespodziankę... Na mecz wyszliśmy takim składem: Adam Piekutowski - Baszczyński, Bertelsen, Głowacki, Farańczuk - Uche, Zelaya, Szymkowiak, Strąk - Paweł Brożek, Beganskiy; Na ławce zasiedli: Wróbel, Stolarczyk, Pater, Piotr Brożek, Daniel Lubieniecki, Mauro Cantoro i Maciej Żurawski. Z pewnością niespodzianką jest brak Żurawskiego, ale co będzie to zobaczymy. Wkrótce Massimo De Santis zaczął mecz. W 32. minucie piłkę na połowę przeciwnika posłał Artur Farańczuk. Ta nie dotarła to spodziewanego odbiorcy, ale od razu Wisła ją przejęła. Podanie Uche do Beganskiy'ego, zgranie głową do Brożka, strzał, i gol! 1:0! Już mamy bonus w postaci bramki na wyjeździe. Tyle z naszego szczęścia. Do końca meczu Chorwaci wpakowali nam trzy bramki. Zmiany nie pomogły. Wracaliśmy z Chorwacji w słabych humorach...
  17. początkowy - transferowy który mam na początek
  18. Lewy obrońca do solidnego kandydata do tytułu Conference mile widziany inne pozycje w sumie też budżet początkowy: 150k €, maksymalna płaca to 2,3k € Europejska narodowość w pierwszej lub w innych narodowościach! albo zawodnik grający już Anglii (chyba że nie spełniający wymagań i tak dostanie pozwolenie na prace to wymagania zignorować
  19. Dobra, ostateczne "dziękuję". Otrzymałem odpowiedź
  20. Aha, dzięki A nie zaliczają się do tego jeszcze pozaeuropejskie, anglojęzyczne kraje?
  21. Mam pytanko... Czy są jakieś kraje, których obywatele zawsze dostawali pozwolenie na pracę? Proszę nie wymieniać krajów z wysp brytyjskich.
  22. Początek poprzedniej części: zamiast 7 lipca powinno być 7 sierpnia Część piąta 17 sierpnia, godzina 15:00. Stadion Główny we Wronkach. Ja przed telewizorem na stadionie przy ul. Reymonta. Mecz Amica - Groclin. 3 tysiące widzów na obiekcie gospodarzy, w tym jakieś 500 kibiców gości. Stosunkowo bardzo dużo fanatyków pojechało na szlagier na wyjeździe. Oglądam pierwszą połowę, potem zostanie ok. godziny piętnaście do naszego meczu z Górnikiem Polkowice. W składzie wicemistrza Polski dwie zmiany w stosunku do meczu z Derry City: Rocki na prawej pomocy za kontuzjowanego Chajewskiego, który niestety nie zagra przez ładnych 5 miesięcy, oraz Kaczmarczyk za Mirkowskiego. Jacek Granat zaczyna jedną z trzech kombinacji derbów Wielkopolski. Na początku meczu okazje do zdobycia goli marnują Moskała i Zieńczuk po drugiej stronie. Pierwsze pół godziny nie było nudne, były dokładnie 4 sytuacje bramkowe. W 32. minucie dośrodkowanie Sedlacek'a z rzutu rożnego, główka Sobolewskiego i Szamotulski wyciąga piłkę z siatki! 1:0 dla przyjezdnych. Na tym skończyła się pierwsza połówka meczu. Wyszedłem z mojego pokoiku do szatni i zająłem się dopracowywaniem taktyki na mecz z beniaminkiem Polskiej 1. Ligi. Punkt szesnasta zawodnicy Białej Gwiazdy przyszli z "rozpoznania" i zaczęli się przygotowywać do meczu. Skład ponownie się nie zmienił. Natomiast na ławce usiedli nie będący na spotkaniu z Marsylią Alonso Solis i Tibor Tokody. Po ustaleniu składu wyszli na rozgrzewkę, a potem... Standardowo... Mecz się zaczął. W pierwszej połowie mieliśmy mnóstwo okazji ale żadnej nie potrafiliśmy wykorzystać, Górnik bronił się zaciekle. Nie spodobało mi się to i w przerwie czekała na moich piłkarzy mała suszareczka. Po gwizdku sędziego mieliśmy kolejną okazję, nawet trafiliśmy! Szkoda, że sędzia dopatrzył się spalonego. Niestety, mecz zakończył się bezbrakowym remisem, mimo paru zmian wzmacniających siłę rażenia zespołu. Doszedłem do oczywistego wniosku: brakuje nam pomysłów na akcje i umiejętności wykończenia sytuacji... Wróciłem do pokoju hotelowego i nie mogłem spać. Ciągle myślałem dlaczego nie wygraliśmy, co tak naprawdę zaważyło na nieskuteczności... Powoli zbliżał się 20 sierpnia, czyli dzień pojedynku z moim drogim kompanem podróży w czasie. Trzeba było wystawić jak najlepszy skład. Trzeba było pomyśleć o błędach i je wyeliminować... Zmieniłem obu skrzydłowych. Zamiast Patera i Bertelsena od 1. minuty zagrali Solis i Piotr Brożek. Nie mógł także wystąpić Baszczyński, jego miejsce zajął Radler. 20 sierpnia, godz. 19:00. Piłkarze i włodarze Groclinu zjawiają się przy Reymonta i idą do szatni. Było słychać po tym szumie, który dochodził spoza naszej szatni. Przed meczem powiedziałem chłopakom: "Panowie, jeśli jest piła w szesnastce a wy macie miejsce do strzału, to napie**alać, a nie, bawić się jeszcze. Zrozumiano? Przez takie coś straciliśmy punkty z beniaminkiem." Gdy powiedziałem skład na mecz widziałem uradowaną minę młodego Radlera, że ufam mu w tak ważnym meczu. Nie było rewanżu na tym poziomie Pucharu. Gdy wychodzili z szatni poklepałem go po plecach. Widziałem jego zaangażowanie na rozgrzewce. Chyba zauważył szansę pokazania mi się. Wkrótce na ławce trenerskiej zjawił się Dawid Sraczovienov. Przywitaliśmy się i zamieniliśmy dwa słowa. Życzyłem mu, żeby wygrał lepszy. Roześmiał się. Nie wiedziałem co go tak rozbawiło... Ponownie widzę pana Jacka Granata sędziującego ważny mecz. Ostatnio był rozjemcą między Groclinem a Amicą. Piłkarze na znak arbitra wyszli na murawę. Parszywa jedenastka Wisły kontra wspaniała jedenastka Groclinu. Szykował się nam świetny mecz. Pan Granat zagwizdał poraz pierwszy w tym meczu... Kazałem jednemu z trenerów bacznie obserwować grę Radlera. Pierwszą akcję mieli goście. Mila z autu na wolne pole do Niedzielana. Odegranie do Sedlacek'a, wrzutka do Moskały i minimalnie niecelny strzał. Sraczovienov złapał aż się za głowę. Rzut rożny po drugiej stronie boiska. Solis na głowę Pawła Brożka, ale świetnie broni Liberda. Aż rzuciłem butelką wody. Znowu nie wykorzystujemy doskonałych okazji, mimo to zdaje mi się, że możemy mówić w tej sytuacji o pechu. Okazja Niedzielana, ale bronimy się na raty - futbolówkę sparuje Wróbel a na róg wybija Radler. Stałego fragmentu gry piłkarze z Grodziska nie wykorzystali. Z rzutu wolnego Szymkowiak strzela minimalnie nad poprzeczką. Obie drużyny szły łeb w łeb. Chwilę po tym rzucie wolnym Żurawski z piłką w polu karnym... GOL! Ale... Zawsze jest to małe, ale wielkie ale... Żurawski był na spalonym. Znowu. Tak jak z Polkowicami. Sedlacek z rzutu wolnego... Boczna siatka. Do przerwy wynik 0:0. Po gwizdku Żurawski rusza na bramkę, jak we Francji. Mija przeciwników i oddaje strzał, ale świetnie Liberda. Jeszcze Kozioł uniemożliwia dobitkę Pawłowi Brożkowi wybijając piłkę pod nogi Solisa, ale ten nie trafia w bramkę. Po chwili niecelny strzał Tomasza Wieszczyckiego. Później akcja Wisły. Farańczuk - długa piłka do Żurawskiego. Ten odgrywa do Szymkowiaka... świetny wolej przelatuje nad poprzeczką! Szymkowiak był naprawdę blisko... Parę bliskich prób naszego rozgrywającego zwiastowały bramkę z Polonią. Miejmy nadzieję, że tak będzie i teraz. 70. minuta... Głowacki wygrywa "głowę" z Niedzielanem. Radler odbiera piłkę Sedlacek'owi, podaje do Solisa. Obiega go licząc na podanie zwrotne i dośrodkowanie. Kostarykańczyk jednak decyduje się na rajd środkiem. Piłkę odbiera mu Mila. Futbolówka ląduje pod nogami Szymkowiaka. Mirek decyduje się na bardzo mocny, wysoki strzał w środek bramki z pierwszej piłki, ta po jego uderzeniu przełamuje ręce Liberdy, który nie był w stanie skutecznie zainterweniować i ląduje w siatce! 1:0! Wielka radość w szeregach Wisełki! Po chwili doskonałe prostopadłe podanie Radlera do rezerwowego Bertelsena, ten wrzuca piłkę pomiędzy dwóch stoperów, ale Paweł Brożek nie jest w stanie wykończyć akcji. Groclin mimo niekorzystnego wyniku w drugiej połowie prawie nie atakował. Rzut rożny dla gospodarzy. Solis dośrodkowuje na Żurawskiego, ten główkuję, ale trafia w obrońcę gości. Piłkę zbiera Głowacki, podaje przed pole karne do debiutującego rezerwowego Tokody'ego, ten strzela, ale chyba o ok. pół metra. 81. minuta. Limit zmian wykorzystany w Wiśle. Wcześniej weszli Bertelsen i Tokody odpowiednio za Piotra Brożka i Pawła Strąka, przed chwilą na placu gry pojawił się nam Suleiman Mohammed za drugiego z Brożków. Akcja wicemistrza. Mila z autu do Niedzielana, ten szybko głową do Sedlacek'a. Biegnie chwilę z piłką, odgrywa do Niedzielana, który decyduje się na niecelny jak się potem okaże strzał. Upragniony końcowy gwizdek już coraz bliżej... Ostatnia minuta regulaminowego czasu gry. Radler z autu do Tokody'ego, ten "bierze na plecy" Kozioła, obiega go, gdy piłka jest już za nimi, ale Kozioł w porę wybił piłkę ofiarnym wślizgiem na korner. Na desancie zostali Stolarczyk, Radler i Tokody, żeby przypilnować zmiennika Moskały, Zająca i Niedzielana. Dośrodkowanie Szymkowiaka wybite daleko przed pole karne. Piłkę przejmuje Tokody, decyduje się na bardzo silny strzał z ok. 30 m i trafia w słupek! Mohammed nie był zdolny dobić piłki i Groclin zażegnuje niebezpieczeństwa. Przed końcem spotkania poczęstowany "czerwem" jeszcze został Andrzej Niedzielan. Po kilku minutach sędzia zakończył to spektakularne widowisko i mogliśmy się cieszyć z awansu do kolejnej rundy Pucharu Polski. Zawodnikiem meczu został wybrany strzelec jedynej bramki. W ciągu tygodnia mieliśmy zagrać dwa trudne mecze: wyjazd do Płocka na mecz z imienniczką i rewanżowy mecz u siebie z Olympique'm Marsylia. Mam nadzieję, że chłopcy zrobią mi prezent urodzinowy podczas najbliższego meczu w Krakowie...
  23. Małe sprostowanie: nie prowadzę obu drużyn, jedynie Wisłę. Groclin prowadzi mój kolega, podłączając się przez LAN. Dlatego kariera jest głównie z perspektywy Apoloniusza Karierovica, podczas gdy Sraczovienov jest jego kompanem. Część czwarta 7 lipca, godzina 12:00. Prezentacja nowego piłkarza. - Witam, nazywam się Bogdan Basałaj, prezes Wisły Kraków SA. Mam przyjemność przedstawić Państwu nowego zawodnika w szeregach Białej Gwiazdy. - Good morning everyone, my name is Tibor Tokody. - Tibor to 22-letni węgierski napastnik, przyszedł z klubu Ujpest Budapeszt za 375 tys. €. - My goal is to compete for the best comepitions and become a better footballer. I believe that Wisła is good choose to do it. I'll give 100% of me to make Wisła better team. - "Moim celem jest walczyć o najwyższe trofea i stać się lepszym piłkarzem. Wierzę, że Wisła będzie dobrym wyborem, by wykonać ten cel. Dam z siebie 100%, by Wisła stała się lepszą drużyną" - tłumacz. - Mamy nadzieję, że okaże się pan dla nas wielkim wzmocnieniem. Teraz jest czas na zadawanie pytań panu Tokody'emu. Zaprezentowano koszulkę meczową Węgra z numerem 21 i konferencja trwała w najlepsze za pośrednictwem tłumacza... Tokody jest szybkim i uzdolnionym technicznie zawodnikiem. Delegacja skautów wyznała, że "pała on potencjałem". Dziwne określenie, ale właśnie przez to pomyślałem, że będą z niego ludzie. Co ciekawe, po jego transferze specjalistyczna strona internetowa "transfermarkt.de" wyceniła go na aż 6 milionów €! Wkrótce niestety jego wartość zaczęła balansować pomiędzy 4 a 4,5 milionami €... Dwa dni później odbyła się konferencja z udziałem 24-letniego prawoskrzydłowego, Kostarykanina Alonso Solisa. Jest on podobnie jak Tokody obdarzony niezwykłą techniką i szybkością. Tego samego dnia, w którym to Solis został zawodnikiem mistrza Polski odbywały się spotkania inauguracyjne 1. kolejki polskiej 1. Ligi. O godz. 16:00 w Grodzisku Wielkopolskim odbyło się spotkanie Groclin - Górnik Łęczna. Niestety tak jak w przypadku meczu Groclinu z Błękitnymi nie mogłem się zjawić na spotkaniu, z tego powodu, że o 18:00 to Biała Gwiazda grała swój mecz. Z Polonią Warszawa. Jednak z przyjemnością przed odprawą przedmeczową obejrzałem pierwszą połowę meczu w biurze trenera... Do przerwy Groclin prowadził 3:0 po klasycznym hat-tricku Tomasza Moskały. Bramki padały w 11, 18 i 23 minucie. Szczególnie zaimponowała mi jego trzecia bramka, przy której wyczekał do końca w sytuacji sam na sam i tak idealnie zmieścił piłkę przy słupku, że się od niego odbiła i wpadła do bramki. Widziałem zachwyconego mojego przyjaciela Dawida, który nie mógł się doczekać gwizdka na przerwę, po którym to uścisnąłby z całych sił Moskałę, jak własnego syna. Sędzia w Grodzisku zagwizdał poraz ostatni w pierwszej połowie, a ja zebrałem chłopaków i poszliśmy do szatni. "Panowie, pamiętacie jak graliśmy w Zagrzebiu? Jedna zmiana, oczywista, mam nadzieję. Pater za Uche. Grzegorz, święć swój 250. występ w zespole... Panowie, widzę walkę od pierwszego do ostatniego gwizdka sędziego. Trzeba kogoś solidnie roznieść, a nie... Dwa remisy i stosunkowo niskie zwycięstwo z Kietrzem. Pokażcie, że macie jaja." Chłopaki wyszli zmotywowani do tunelu. Wyszedłem na ławkę gości ze stolicy, przywitałem się z Krzysztofem Chrobakiem i życzyłem powodzenia. Dowiedziałem się od asystenta, że Groclin wygrał ostatecznie 4:0. Kolejną bramkę dołożył Tomasz Moskała. Pan Mirosław Ryszka wyprowadził piłkarzy na murawę i zaczął mecz. Widziałem u chłopaków zaangażowanie i walkę, podobała mi się ich praca i moja - jako motywatora. 4. minuta i Szymkowiak strzela z rzutu wolnego, ale świetnie broni Stróżyński. 11. minuta, rzut wolny, ale tym razem Szymkowiak chybia. Potem niecelny strzał oddaje Piotr Plewnia. 17. minuta - Stolarczyk z autu do Bertelsena, ten odgrywa. Podanie do Żurawskiego, szybka wrzutka na głowę Pawła Brożka i młody wychowanek drużyny z podwawelskiego miasta wyprowadza nas na prowadzenie. Za nami pół godziny gry. Stolarczyk ponownie wyrzuca piłkę z autu do Bertelsena. Ten robi parę zwodów i oddaje piłkę do Szymkowiaka. Wymienia się piłką ze Strąkiem. Podanie prostopadłe do Pawła Brożka, który zostawił za sobą (uwaga!) leżącego na ziemi Michniewicza (??). Mija golkipera przyjezdnych i umieszcza futbolówkę w pustej bramce! Świetną okazję mieli Żurawski oraz Pater, który mógł ukoronować swój jubileusz. Kolejne niewykorzystane okazje Macieja Żurawskiego. Zaczynam martwić się o jego formę. W 49. minucie kapitalne uderzenie z rzutu wolnego Szymkowiaka prosto w okienko bramki Stróżyńskiego. Do trzech razy sztuka, jak to mawiają... Po trzech minutach Żurawski w końcu trafia do siatki. Wykorzystał zamieszanie pod bramką Polonii. Wynik do końca meczu się nie zmienił. Dałem jeszcze szansę zaprezentować się Morawskiemu, Mohammedowi i Dikoumehowi. Najbardziej szkoda mi było młodego chłopaka, naszego, stąd, Adriana Mrowca, którego wziąłem na mecz, ale nie zdecydowałem się go wpuścić. Było mi go naprawdę żal. Naprawdębył rozczarowany. Myślę, że dam mu wkrótce szansę. Po meczu byłem bardzo zadowolony z chłopaków, spełnili moje oczekiwania, roznieśli "Czarne Koszule" 4:0. Po meczu pan Basałaj ogłosił, że naszym rywalem w barażach o Puchar Mistrzów będzie Olympique Marsylia. Pozostały tylko 4 dni do meczu, a jeszcze musimy dotrzeć na Stade Velodrome, bo pierwszy mecz będzie rozgrywany w Marsylii. Później, zadzwoniłem do Dawida, spytałem jak tam debiut w lidze i jego losowanie w rundzie kwalifikacyjnej do Pucharu UEFA. W odpowiedzi usłyszałem, że rywalem Groclinu będzie północnoirlandzkie Derry City. Jemu losowanie poszło bardziej po myśli, ale wiadomo, Groclin gra w teorytycznie słabszych rozgrywkach europejskich, w których był rozstawiony, a Wisła nie. Czas leci, a my, skoro mamy jeszcze 2 mln € na transfery, to trzeba je rozsądnie wykorzystać. Gdy byliśmy już w drodze do Francji piłkarzem Białej Gwiazdy została nadzieja holenderskiej piłki - 16-letni Robin Kieft. W dniu meczu natomiast kontrakt z naszym klubem podpisał 21-letni Błażej Radler. Obecny skład jest dobry, więc myślałem, że należy się skupić na przyszłości klubu... Czekała mnie rywalizacja ze szkoleniowcem o podobnej reputacji zagranicznej, co ja. Alain Perrin nie ma imponujących osiągnięć, ani nie jest znany za granicą. Czułem jednak stres, ważny mecz, poza tym marsylijski Olympique nadal pozostaje wielką drużyną w wielkiej lidze. W składzie byli choćby Stepan Vachousek, Mido, czy Didier Drogba. Powiedziałem chłopakom, że nie ma presji wyniku, że to Marsylczycy są faworytami. Mimo to mają zapracować sobie na szacunek i wpisać się do historii polskiej piłki kopanej. Poraz pierwszy w swojej karierze na ławce trenerskiej słyszę hymn Champions League na żywo. Przywitanie obu zespołów. Dick Jol gwiżdże poraz pierwszy w tym spotkaniu i... Maciej Żurawski, o którego formę tak się martwiłem zabrał się od razu z piłką, minął Vachouseka, N'Diaye i Laurentiego "jak młodych" i od 8. sekundy Wisła prowadzi na francuskiej ziemii z Olympiquem. Jednak Marsylczycy szybko sprowadzają nas na Ziemię po strzale Drogby w 5. minucie. Nie minęły 3 minuty a francuski klub wychodzi na prowadzenie. Ładna klepka N'Diaye, Mido i Meriema kończy się strzałem tego ostatniego i złą obroną Wróbla. Za chwile stuknie pół godziny na zegarze. Meriet na lewej stronie... Dośrodkowanie do Mido i bramka. Byłem sfrustrowany postawą obrońców. Trzy razy popełnili błąd w kryciu w ciągu zaledwie 30 minut. W doliczonym czasie gry pierwszej połowy bramkę po dośrodkowaniu Patera strzela Paweł Brożek, co daje nam mocnego kopa na drugą część gry. Wynik był coraz lepszy, niby zasada bramek na wyjeździe mogłaby nam pomóc przy jednobramkowym zwycięstwie przy Reymonta. Ale szybko stuknąłem się w głowę i upomniałem siebie, że trzeba myśleć o tym meczu. Rewanż dopiero za dwa tygodnie. Powiedziałem chłopakom, że mogą teraz przycisnąć, bo rywal jest zmęczony i zaskoczony bramkami na początku i końcu pierwszej połowy. Kolejna szybka bramka ustawiłaby ten mecz do końca. Sędzia zakończył przerwę i poprosił piłkarzy na boisko. Tuż po przerwie niecelny strzał oddał Szymkowiak. Myślałem sobie: "Czy on tak zawsze musi?". W 3. minucie drugiej części gry kolejna okazja Wiślaków. Pater przerzuca piłkę na drugie skrzydło, strącona przez Laurentiego ląduje pod nogami Szymkowiaka. Ten schodzi do lewego skrzydła, "bierze" ze sobą Beye i odgrywa do Stolarczyka, który zagrywa w wolną uliczkę wytworzoną przez Beye do Bertelsena. Ten biegnie z piłką ile sił przy okazji zaostrzając sobie kąt do uderzenia, co skutkuje nieznacznym chybieniem. Chłopaki mnie posłuchali i przycisnęli od początku. Groźne strzały Meriema i Vachouseka przelatują nad poprzeczką. Wkrótce Mohammed wchodzi za Strąka. Piotr Brożek za Bertelsena. 84. minuta. Daniel van Buyten dośrodkowuje piłkę w obręb "16" Wisły, ale Stolarczyk wybija piłkę i Paweł Brożek rusza z kontratakiem. Razem z nim Żurawski i jego brat bliźniak. Do niego piłka. Nie ma spalonego, świetnie wybiegł zza Laurentiego. Wszyscy na naszej ławce wstali i przyglądali się uważnie tej akcji. Brożek biegnie z piłką. Kapitalne podanie za plecy Laurentiego do Żurawskiego. Coś w stylu dośodkowania Kosowskiego w meczu z Schalke z marca 2003-ego. Żurawski poprawił sobie parę razy piłkę, minął Runje i wpakował piłkę do pustej bramki. Wszyscy Polacy, którzy byli na Stade Velodrome, tj. sztab, piłkarze, kibice, wpadli w euforię. Doprowadzamy do remisu po dwubramkowej przewadze Olympique'u. Jednak mecz tak się nie skończył... Ecker przerzuca na prawo do Drogby, główka do Fernandao, który urwał się Stolarczykowi, strzał pod poprzeczkę i bramka. 4:3 dla Marsylczyków. Wróbel mógł lepiej się zachować w tej sytuacji. Jeszcze w doliczonym czasie gry główkuje Paweł Brożek, ale broni Runje. Tak się skończyło to spotkanie. Oczywiście przegrana przegraną, ale w tym spotkaniu nasza polska delegacja piłkarzy w europejskich pucharach pokazała, że mogą powalczyć chociaż o tę jednobramkową wygraną w Krakowie. Powiedziałem dokładnie te słowa chłopakom po meczu. Jutro o 12 mamy wylot do Krakowa, z którego udajemy się do Polkowic na mecz z Górnikiem, który odbywa się cztery dni po spotkaniu we Francji. Co tam w Grodzisku? 14.08 - Derry City w eliminacjach do Pucharu UEFA, 17.08 - Amica Wronki w lidze, 20.08 - Wisła Kraków w Pucharze Polski. Napięty terminarz, a jakby tego było mało to trudne i ważne mecze. Nazajutrz odpalam telewizję, piwko do ręki i oglądam mojego przyjaciela w akcji. Hymn UEFY i prezentacja obu składów. Na pierwszy ogień gospodarze: "W bramce z numerem "1" Mariusz Liberda. W obronie od prawej: "28" - Sylvester Johnson, "2" - Radosław Sobolewski, "3" - Igor Kozioł, "22" - Sebastian Mila. Przed nimi z "11" Tomasz Wieszczycki oraz młodziutki Patryk Mirkowski z numerem "26". Na prawym skrzydle Remigiusz Chajewski z numerem "29", z lewej Lumir Sedlacek z "piętnastką". W ataku z "23" Andrzej Niedzielan i z "20" Tomasz Moskała, teorytycznie zastępujący kontuzjowanego Rasiaka. Mimo to jest w świetnej dyspozycji po tym jak strzelił cztery gole Górnikowi Łęczna." - Dariusz Szpakowski. Dla wszystkich skład gości był mało istotny. Trzeba się było jedynie wystrzegać napastnika, 35-letniego Liama Coyle'a, kapitana Derry. Gramy. Już w 4. minucie Sebastian Mila przeprowadził rajd lewym skrzydłem, po czym przy linii końcowej wszedł w pole karne i próbował lobować bramkarza drużyny z Irlandii Północnej, jednak przerzucił piłkę nad poprzeczką. Byłem pod wrażeniem. Niedzielan z szansą na gola... Ale broni golkiper gości. Do przerwy wynik wciąż ten sam. Po przerwie Mila rozpoczyna akcję gospodarzy... Podanie do Sedlaceka. Temu świetnie pokazuje się Niedzielan po linii, do niego kierowana jest futbolówka. Niedzielan wchodzi w pole karne, strzela... i trafia w bliższy słupek. Coraz bliżej upragnionej bramki jest wicemistrz Polski. 67. minuta... Mila na lewej stronie. Dośrodkowanie za pole karne, tam jest Chajewski. Mija jednego rywala, poprawia sobie piłkę i uderza! Kapitalnie bramkarz, ale popełnia drobny błąd wybijając piłkę przed siebie i dzięki temu Chajewski dobija. 1:0 dla drużyny w zielonych trykotach. Sraczovienov wyskoczył z ławki z radości i przybija wszystkim "piątki". Krótko po bramce zmiana: boisko opuszcza Patryk Mirkowski, zmienia go z numerem "6" Rafał Kaczmarczyk. Ten po wejściu zalicza kapitalne długie podanie do Niedzielana, ten jednak przegrywa pojedynek powietrzny z obrońcą, który mało co nie zdobył w tej sytuacji "swojaka", zagrywając piłkę do swojego golkipera. Zdobywca jedynej bramki kontuzjowany. Na ostatnie 15 minut gry wchodzi za niego Marcin Zając. Znów akcja gospodarzy. Moskała w polu karnym, trochę wyrzucony na skrzydło, ale udaje mu się dośrodkować przed pole. Tam jest Kaczmarczyk. Kapitalny wolej. Niestety, piłka otarła się o słupek i wyszła poza pole gry. Nic więcej się nie zdarzyło w tym spotkaniu. Skromna zaliczka w postaci jednej bramki zdobytej u siebie daje Groclinowi większy komfort przed rewanżem. Jego zawodnicy wykonali dobrą robotę. Bardzo możliwe, że zobaczymy dwóch debiutantów z Polski na arenach europejskich. Wicemistrz za 3 dni gra we Wronkach, czyli daleko nie mają, a za kolejne 3 dni w Krakowie w szlagierze 3. rundy Pucharu Polski. Coś mi się zdaje, że w obozie wicemistrza szykują się wzmocnienia...
×
×
  • Dodaj nową pozycję...