Skocz do zawartości

fkeypeepl

Użytkownik
  • Liczba zawartości

    33
  • Rejestracja

  • Ostatnia wizyta

fkeypeepl's Achievements

Nowy

Nowy (1/15)

1

Reputacja

  1. fkeypeepl

    Kącik Dyskusyjny

    112 MB, duża baza, 2005 rok
  2. fkeypeepl

    Kącik Dyskusyjny

    No niestety nie jest...
  3. fkeypeepl

    Kącik Dyskusyjny

    To kiepsko :/ Czyli nie da się nic z tym zrobić?
  4. Hat-trick Szymkowiaka z dystansu oraz bramka Łatki, również z daleka ^^ http://www.mediafire.com/download/p3peep6cdtnjuz6/WisBa+v+Radomsko.pkm
  5. fkeypeepl

    Kącik Dyskusyjny

    Mam problem z CM Scoutem. Nie mogę otworzyć nim sejwa, na którym gramy z kolegą przez sieć. Pokazuje mi się taki błąd: http://www.fotosik.pl/pokaz_obrazek/508491e49a81353d.html Pomocy! Program jest w niektórych okolicznościach przydatny!
  6. <Czytelniku, wybacz spoilery> Rok 2020, ludzkość opanowała czasoprzestrzeń... - Tak, profesorze, jesteśmy gotowi do podróży. - Powiedziałem. - Zrozumiałem. Wchodźcie już do kabiny. Karol, przygotuj wehikuł na czerwiec 2003-ego roku. - Jest lekkie zaniepokojenie, co? - Spytał mnie Dawid. - A żebyś wiedział... Mam nadzieję, że to nie pójdzie na marne i odzyskamy tę szansę na karierę, którą straciliśmy. - Masz rację, nie ma już powrotu. - Dziękujemy, profesorze, za wszystko, co pan dla nas zrobił. Mamy nadzieję, że pan sobie jakoś bez nas poradzi. - Bez obaw, mam Karola, on mi pomoże jako asystent, a ja jemu jako mentor. Uwaga, maszyna jest już gotowa. Lepiej wstrzymajcie oddech, mogą też Wam się zatkać uszy na wskutek nagłej zmiany ciśnienia. Kontakt za 60 sekund. Żegnajcie! - Dziękujemy za wszystko! - Jeszcze raz krzyknąłem. - 3... 2... 1... Nie ma ich... Co dalej? Jest 25 czerwca, rok 2003... - O w mordę! Dawno nie miałem takich zawrotów głowy jak teraz! - Rzekł Dawid. - Mi się w głowie nie kręci, ale boli jak cholera. - Dobrze, że podróż się udała, pamiętaj, że mogło być gorzej. - Lepiej zwijajmy się do PZPNu po licencje, inaczej nici z naszych planów. - Racja, gdzie my jesteśmy? - Patrz! Jest tablica! Warszawa - 15 kilometrów... - Tym bardziej musimy się spieszyć. Jesteśmy umówieni z Listkiewiczem i resztą na trzynastą. - Tylko jak? Może złapiemy stopa? - Dobra, ale idźmy już w stronę Warszawy, będzie bliżej... Trafiliśmy do stolicy cali i zdrowi i zdążyliśmy na spotkanie. - Witam, pewnie mnie znacie, bo już się widywaliśmy na szkoleniach, ale przedstawię się Wam. Nazywam się Michał Listkiewicz, jestem prezesem Polskiego Związku Piłki Nożnej. Gratuluję ukończenia kursu trenerskiego. Mam nadzieję, że dzięki takim, jak Wy, polski futbol wskoczy na wyższy poziom. Życzę szczęścia i powodzenia w Waszych karierach. Po wszystkim pan prezes rozdawał wszystkim licencje. Dawid i ja otrzymaliśmy je jako ostatni spośród wszystkich świeżo upieczonych, licencjonowanych trenerów. - Apoloniusz Karierovic? - Tutaj. - Gratuluję, proszę. Życzę powodzenia... Dawid Sraczovienov? O, pan obok. W sumie, to tylko pan został bez licencji na sali... Dziękuję Wam wszystkim, jeszcze raz gratuluję i życzę powodzenia! I tak wszyscy się rozeszliśmy... - To co? - Zacząłem. - Jaki masz cel? Druga Liga? Czy Niższa? - Nie wiem jak ty, ale uważam, że mam szansę zająć wakat w Grodzisku Wielkopolskim. Niby potrzebują kogoś młodego. Myślę, że mam szansę. - Jasne, a ja będę trenerem Wisły Kraków... Chłopie, myśl realnie. Ja myślę, że dzięki tej licencji na początek dostanę pracę w Stasiaku Opoczno. - A czemu nie Wisła? Nadawałbyś się... - Jestem zadziwiony, nie mamy szans. - Jeszcze zobaczysz... Nie minął tydzień, a w prasie pojawiła się informacja o tym, że Dawid Sraczovienov zostaje menadżerem ekipy z Grodziska. - Co?! Nie wierzę! Jak on... - Zaskoczony wyciągnąłem telefon i dzwoni do nowego trenera Groclinu. - Dawid? Gratulacje! Co nagadałeś Drzymale? - Mój pomysł na drużynę. Mówiłem ci, że dam radę... Teraz czekaj na telefon od Basałaja. Lepiej przygotuj sobie kwestię na spotkanie. - Bez przesady, aż tak dużo szczęścia, jak ty nie mam. No to powodzonka! Trzymaj się, trenerze... Następnego dnia Kasperczak rezygnuje ze stołka w Wiśle. Około 4 godziny po przeczytaniu tej informacji w "Przeglądzie Sportowym" otrzymałem telefon z nieznanego mi dotąd numeru. Odebrałem. - Apoloniusz Karierovic, słucham? - Witam bardzo serdecznie, z tej strony Bogdan Basałaj, prezes Wisły Kraków SA... Jest pan na liście potencjalnych kandydatów do objęcia stanowiska zwolnionego przez Henryka Kasperczaka. Możemy umówić się na 30 czerwca na spotkanie w siedzibie klubu? - Z przyjemnością! O której godzinie? - Czy pasowała by Panu godzina 11:00? - Tak, jesteśmy umówieni. Serce waliło mi z całych sił z ekscytacji po tym jak zachowałem spokój podczas rozmowy. Zacząłem myśleć, że Dawid jest jakimś wróżbitą, czy kimś w tym stylu. W ogóle nie spodziewałem się, że ja, taki żółtodziób, będę kandydatem na trenera mistrza Polski spośród tej całej śmietanki bezrobotnych trenerów. Dwa dni potem, nad ranem, o godzinie 4:00 wyjechałem spod hotelu, w którym zamieszkiwałem. Po drodze zachwycałem się widokami Wyżyny Małopolskiej. Ok. 10:30 byłem już w Krakowie. Zatrzymałem się w parku, odetchnąłem i o 10:45 byłem już w drodze do budynku klubu. Pięć minut później, już na miejscu, spytałem sekretarki o biuro pana Basałaja. Nie było to potrzebne, bo akurat do miejsca pracy sekretarki przyszedł właśnie pan prezes. Poszliśmy do jego służbowego pokoju. Rozmawialiśmy przez dobre dwie godziny o pomyśle na zespół, wymaganiach zarządu i o szczegółach kontraktu. Byłem usatysfakcjonowany tą rozmową, myślałem, że dobrze się zaprezentowałem. Prezes nie podał innych kandydatów z listy, jednak wydaje mi się, że byłem najmniej i na pewno nie byłem najbardziej utytułowanym szkoleniowcem. 2 lipca, zaledwie 2 dni później, pan Basałaj zadzwonił do mnie i powiedział, żebym spakował wszystko, co bym zabrał do nowego miejsca zamieszkania, bowiem jutro podpiszę kontrakt, którego warunki uzgodniliśmy jeszcze na końcu czerwca. Pomyślałem sobie: Piękne miasto, piękny krajobraz, piękny klub z piękną historią. Żyć nie umierać. Niech no tylko się Dawid o tym dowie. Następnego dnia byłem już przy ul. Reymonta w Krakowie, podpisałem kontrakt, na którym była nawet nietypowa klauzula, mianowicie darmowy, trzymiesięczny wynajem apartamentu w najlepszym krakowskim hotelu. Do tego czasu powinienem znaleźć sobie miejsce zamieszkania. Od jutra czekają pierwsze treningi... Tak więc podekscytowany przyszedłem na pierwszy poranny trening. Według planu treningowego, który ostał się jeszcze po trenerze Kasperczaku był to trening taktyczny. Wszedłem do ośrodka treningowego, do szatni mistrzów Polski. Przywitałem się i przedstawiłem. Chwilę pogadaliśmy i kazałem piłkarzom wyjść na boisko. Poprosiłem, aby ten, jak i przedpołudniową grę treningową poprowadzili moi współpracownicy. Postanowiłem obserwować chęci do zaimponowania nowemu szkoleniowcowi i wywalczenia sobie miejsca w składzie na ten sezon. Zauważyłem pewne braki na kilku pozycjach zarówno wyjściowego składu jak i ławki. Nie posiadaliśmy dość dobrego bramkarza po tym, jak po sezonie 2002/03 odszedł Angelo Hugues. Brakowało mi też alternatywy dla starzejącego się Stolarczyka oraz kogoś, kto grałby zamiast Jopa, któremu nie ufam dzięki faktowi, że zdarzało mu się trafiać do niewłaściwej bramki. Postanowiłem także rozglądać się za wzmocnieniami na innych pozycjach. Pierwszy mecz graliśmy tego samego dnia ze Stasiakiem Opoczno. Zespół z Krakowa poprowadził asystent Jerzy Kowalik. Przegraliśmy 1:0 po bramce Grzegorza Bały na samym początku spotkania. Zdenerwowało mnie to. Powiedziałem po meczu to i owo zawodnikom, że trzeba wychodzić na mecz skoncentrowany. Nazajutrz uciąłem pogawędkę z kapitanem - Mirkiem Szymkowiakiem. Spytałem go o sytuację mentalną w zespole. Mówił, że piłkarzy cieszy perspektywa pracy z nowym i młodym trenerem. Tego samego dnia do zespołu dołączył młodziutki, 21-letni nigeryjski defensywny pomocnik, Suleiman Mohammed. Nie wyszło mu w Austrii, a po obejrzeniu krótkich materiałów z jego grą postanowiłem podpisać z nim kontrakt. Pokazywałem również materiał trenerom i scoutom, by ocenili tego młodziaka. Przed drugim sparingiem, z Banikiem Ostrava, z Białą Gwiazdą kontrakt podpisał 20-letni bramkarz Wojciech Kaczmarek. W dniu kolejnego sparingu dołączył jeszcze obrońca Artur Faraćżuk. Mecz z Czechami, w którym trenerem Wisły również był Kowalik, zakończył się porażką 0:4. Przed spotkaniem z drużyną FK INON Pozaverac zespół wzmocnili następujący zawodnicy: - Nehemias Zelaya - 17-latek, Salwadorczyk, lewoskrzydłowy lub obrońca. Dobre wyszkolenie techniczne. €18k z Luis Angel Firpo; - Marco Estrada - 20-latek, Chilijczyk, najlepiej jakby był wystawiany na lewej obronie. Czołg z wielką przyszłością. €75k z Evertonu (drużyna z Chile); - Freddy Guarin - 17-latek, Kolumbijczyk, środkowy lub prawy pomocnik. Jeśli Estrada to czołg to on jest baterią z rakietami ziemia-ziemia. Zwolniony na wolny transfer przez Envigado; - Jarosław Piątkowski - 20-latek, napastnik. Jedno z lepszych rozwiązań jeśli chodzi o tanich Polaków. €28k z Siarki Tarnobrzeg; - Trond Erik Bertelsen - 19-latek, lewy obrońca/pomocnik. Sprinter, drybler, dośrodkowujący i wykonawca stałych fragmentów gry w jednym. €85k z Haugesund. 14 lipca z INON'em przegraliśmy 1:2, jedyną bramkę zdobył w 2. minucie Tomasz Frankowski. Kolejne sparingi wyglądały podobnie. Okres przygotowawczy zakończyliśmy 22 lipca. Za dwa dni w szwajcarskim Nyonie miało odbyć się losowanie par drugiej rundy kwalifikacyjnej do Pucharu Mistrzów. Trafiliśmy na stosunkowo pobliskiego rywala - słowacką MSK Żilinę. Następnego dnia wiedzieliśmy już, że w drugiej rundzie Pucharu Polski zmierzymy się w Opolu z Odrą, drużyną z Niższej Ligi. Nie można ich zlekceważyć, choćby dlatego, że w 1. rundzie rozgromili 2-ligowe Aluminium Konin 4:1! Tego samego dnia zaczęliśmy analizę mistrza Słowacji, gdyż powoli zbliżał nam się mój historyczny mecz... Przed losowaniami zdążyliśmy zakontraktować na jeden sezon napastnika Piotra Bańskiego. Na inaugurację naszego sezonu w 1. lidze zagramy u siebie 09.08 ze Świtem Lukullus Nowy Dwór Mazowiecki. Co tam w Grodzisku? Na razie cicho, nie wiadomo nic o wzmocnieniach. Sparingi poszły przeciętnie, podobnie jak u nas. W Pucharze zagrają z Polonią Bytom, a ligę zaczynają potyczką z Górnikiem Polkowice. Wisła zagra dużo meczów w krótkim odstępie czasu. Czeka nas pracowity miesiąc...
  7. fkeypeepl

    Kącik Dyskusyjny

    1. M. in. można zaliczyć KSZO Ostrowiec chyba ze 3 razy rozpoczynałem karierę za granicą więc zagranicznych nie podam Ci niestety... 2. Komp średni... Najczęściej wybierałem tylko jeden kraj, wszystkie ligi do maksimum, żeby po latach była możliwość "wymieszania" zespołów, i do tego na dużej bazie. Chodzi zawsze jako tako, parę dni gry na poważnie to jeden sezon w Polsce, o innych krajach nie będę się wypowiadał jak jest bo nie wiem
  8. Ano widzisz osiołku musisz spróbować, ja pisze Wisłę bo retro, a ty możesz spróbować w nowszej wersji, może 15 ktoś chętniej poczyta Ja mam taką małą różnicę, że mimo że mam nowsze wersje to i tak wolę stare dobre retro. Do rzeczy... 30.07.2003, stadion przy ul. Reymonta w Krakowie. Pierwszy mecz 2. rundy eliminacji do Pucharu Mistrzów. Tydzień temu przydzielono nam Piunik Erywań. Dotychczas wzmocniliśmy się jedynie jednym zawodnikiem - Arturem Farańczukiem, czyli twardym obrońcą rodem z Norwegii. Skład na ten mecz: W bramce z 25. Adam Piekutowski, w obronie od lewej: 3. Maciej Stolarczyk, 5. Artur Farańczuk, 6. Arkadiusz Głowacki, 4. Marcin Baszczyński. W pomocy, również od lewej: 22. Piotr Brożek, 16. Paweł Strąk, 2. Mirosław Szymkowiak, 10. Kalu Uche. Na szpicy dwójka Żurawski - Paweł Brożek (9 i 23). Zaczęliśmy mocno, zepchnęliśmy Ormian do defensywy, co dało efekt w 20. minucie, gdy młodszy z braci Brożków, ten z numerem 23, wpisał się na listę strzelców. Bramkę do szatni dołożył w 43. minucie Mirosław Szymkowiak. Korzystny wynik w dwumeczu wydawał się sprawą prostą po takiej pierwszej połowie pierwszego meczu, rozgrywanego u siebie. Wkrótce dałem pograć Grześkowi Paterowi, rekordziście jeśli chodzi o występy dla klubu (prawie 250), Brasilii oraz Tomkowi Frankowskiemu. Jednak brak doświadczenia nauczył mnie, że "Wojenne Prawa Murphy'ego" mają miejsce też w futbolu. W doliczonym czasie gry piłkę do naszej siatki pakuje Partsikyan, i mamy wynik 2:1. Teraz Ormianie potrzebowaliby tylko jednej bramki w rewanżu, która dałaby im awans przy sytuacji, gdybyśmy my nie strzelili ani jednej. To postawiło nas w sytuacji po części kontrolowanej, lecz niepewnej...
  9. CM 03-04 Wisła Kraków, duża baza, 2 polskie ligi, wersja 4.1.5 WSTĘP Henryk Kasperczyk kończy karierę trenerską, władze Białej Gwiazdy pilnie poszukują następcy na jego stanowisko po bardzo udanym sezonie dla klubu. Ja, młody, który dopiero co zdobyłem właściwe kwalifikacje na stanowisko trenera przechadzałem się po krakowskim Łobzowie i zdecydowałem się zaproponować się w Wiśle jako tzw. szkoleniowiec tymczasowy. Zapytano mnie co bym zrobił, gdyby moja praca z zespołem spodobała się i bym został na dłużej. Opowiedziałem o swojej dokładnie przemyślanej wizji zespołu, a mianowicie paroletnim budowaniu zespołu na młodych, lecz niezwykle utalentowanych zawodnikach. Oczywiście dosyć dobrych, aby utrzymać tytuł mistrza Polski w dawnej stolicy kraju, ale też tak utalentowanych, by w mig zrobić z Wisły drużynę, która wywalczy pierwszy od lat awans do fazy grupowej Ligi Mistrzów. Odpowiedziano mi, że "wkrótce się odezwiemy". Więc czekałem. 1 lipca 2003 roku, prezes klubu, Bogdan Basałaj, po paru dniach zaproponował mi spotkanie w siedzibie klubu w sprawie kontraktu. Powiedział, że potrzebny jest "kołcz", który przeprowadzi zespół przez okres przygotowawczy i bardzo się z nim zgra. Byłem wniebowzięty. Nie chciałem mieć dużych wymagań finansowych, bo cały mój plan spaliłby na panewce. Nazajutrz, o godz. 12:00 podpisaliśmy kontrakt trwający 2 miesiące "z opcją przedłużenia o 2 lata". Tego samego dnia nowy pracodawca zorganizował konferencję prasową. Dużo dziennikarzy pojawiło się na niej, w końcu była to sensacja, że tak młody, 27-letni trener przejął ster po świetnym szkoleniowcu jakim był Kasperczyk, a już w ogóle w takim klubie. Wielu z nich powątpiewało w słuszność tej decyzji zarządu. Czułem się dziwnie, było to nieznane uczucie. Zmotywowało mnie to do maksymalnego skupienia i oddania dla pracy. Razem z władzami Białej Gwiazdy postanowiliśmy pokazać im, że się mylili. Następnego dnia odbył się pierwszy poranny trening z głównym zespołem. Przed treningiem przedstawiłem się zawodnikom, trochę pogadaliśmy i zaczęliśmy to, co mieliśmy zacząć wcześniej. W trakcie treningu zamieniłem parę zdań z Mirkiem Szymkowiakiem, kapitanem na temat sympatii i antypatii w szatni, ale ten odpowiedział, że "wszyscy darzą się szacunkiem i traktują się jak braci, jak drużynę". Doszedłem do wniosku, że trafiłem na grupę twardych facetów, profesjonalistów.
  10. fkeypeepl

    Kącik Dyskusyjny

    Mi się to bardzo często zdarzało, tylko teraz zwróciłem na to uwagę
  11. fkeypeepl

    Kącik Dyskusyjny

    Mam pytanie do wszystkich graczy: czy wiele razy mieliście tak, że np. polską drużyną, w lidze, w której drużyny są wiele słabsze, było trudniej niż choćby w Pucharze Mistrzów? Np. męczę się z Amicą grając Wisłą 2:0 a za 3 dni wygrywam 5:0 z Benficą (na faktach)
  12. PROLOG Byłem zwykłym chłopcem. Przez pierwsze pięć lat mojego życia spędziłem w Gdańsku. Rodzice ze mną postanowili wyprowadzić się na wieś, by oddalić się od zgiełku dużego miasta. W dzieciństwie miałem dużo wygórowanych planów na przyszłość typu kierowca wyścigowy, rajdowy, skoczek narciarski... Wiadomo, jak to dziecko. Przyszedł czas na piłkę nożną. Tata był najbardziej obeznany w tym sporcie ze wszystkich moich wymysłów jeśli chodzi o arenę krajową, ale jakoś bardzo się tym nie interesował. Przez całe swoje życie mieszkał w różnych miejscach w województwie pomorskim, przez co miał do czynienia z wieloma tutejszymi klubami. Obaj podświadomie zżyliśmy się z Budowlanymi, czyli Lechią Gdańsk. Kiedy byłem jeszcze bardzo młody, zacząłem się na poważnie interesować futbolem, ojciec zapisał mnie do lokalnego Gminnego Klubu Sportowego Murkam Przodkowo. Gdy kończyłem podstawówkę zaczęło mi szwankować kolano. Pewien lekarz powiedział, że był to tylko jakiś guz i jedyne co muszę robić to przyjmować witaminy i powstrzymywać się od sportu związanego z wysiłkiem fizycznym. Wizyta u lekarza miała miejsce na końcu marca, więc w maju mogłem zacząć dokańczać sezon. Ten sezon był pierwszym, w którym grałem ze swoim rocznikiem. Przez wcześniejsze 3 lata w klubie musiałem grać z 2 lata starszymi. Przez 3,5 roku grałem z przodu lub na skrzydle. Podczas czwartej zimy w młodzikach klubu, w pewnym sparingowym turnieju halowym trener odkrył dobrą dla mnie pozycję - bocznego obrońcę. Przeważnie mimo prawonożności zajmowałem lewy bok obrony. Pewnie ze względu na to, że miałem przewagę w umiejętności gry słabszą nogą od moich konkurentów. Mimo to zdarzało mi się zagrać na prawej obronie. Ledwo na wiosnę rozegrałem dwa mecze i przytrafiła mi się wcześniej opisana kontuzja. Sezon kończył już z nami jako nasz trener prezes klubu. Jednak pod koniec wakacji znów to samo kolano zaczęło szwankować. Tym razem inny lekarz, tym razem specjalista, orzekł, że to poważny uraz związany z zaburzeniami rozwoju i czeka mnie półroczna przerwa. Dla mnie to był cios. Jakoś zleciały te 183 dni i wróciłem do gry w piłkę. Dograłem pół sezonu z wiedzą o tym, że przez braki nie mieszczę się w zespole złożonym z moich rówieśników i młodszych ode mnie. Zrezygnowałem z gry w klubie, jak grałem to rekreacyjnie z kumplami. Mijały kolejne lata i postanowiłem spróbować sił w roli menedżera klubowego. Zrobiłem co trzeba i czekałem na swoją szansę. Wkrótce zwolniły się miejsca w Arce Gdynia - odwiecznym rywalu Lechii, a niedługo potem w zadłużonym KSZO, Świętokrzyskiej Dumie, gdzie nieopodal miałem rodzinę. W sumie to stamtąd wywodzi się rodzina, więc fajnie by było rozpocząć tam karierę. Przyjęto mnie. Nie miałem dużych wymagań, zarząd klubu zaakceptował je z przysłowiowym ucałowaniem ręki i stałem się menedżerem Klubu Sportowego Zakładów Ostrowieckich Ostrowiec Świętokrzyski.
  13. Hongkong: szanse 2000-1 na mistrzostwo a zdobywam tryplet: mistrzostwo ligi, dwa jakieś tam puchary i półfinał trzeciego
  14. fkeypeepl

    Kącik Dyskusyjny

    Wie ktoś może kiedy mniej więcej w Azji Wschodniej (mianowicie w Hongkongu) gra generuje regeny?
  15. Mogę od razu napisać, że nie będę kontynuował tej kariery z kolegą z pewnych powodów. W związku z tym temat jest do zamknięcia, nie będę wymuszał oczekiwania moderatora przez miesiąc...
×
×
  • Dodaj nową pozycję...