Skocz do zawartości

patrykes89

Użytkownik
  • Liczba zawartości

    22
  • Rejestracja

  • Ostatnia wizyta

Ostatnie wizyty

1 508 wyświetleń profilu

patrykes89's Achievements

Nowy

Nowy (1/15)

3

Reputacja

  1. Po serii ostatnich dobrych wyników na każdym z frontów, ligowa potyczka z na El Raizor z Deportivo La Coruna przy ostatniej mocno przeciętnej dyspozycji miała być szansą na przedłużenie dobrej passy. Niestety, gospodarze pokazali nam nasze miejsce w szeregu i pewnie pokonali 2-0. Nie mieliśmy absolutnie żadnych argumentów na to by chociaż uciułać jeden punkt. Nie zachwyciliśmy także w pojedynkach z Celtą Vigo i Osasuną Pampeluną. Z tymi pierwszymi ponieśliśmy pechową porażkę, a beniaminkiem ugraliśmy zaledwie remis po golu J.Carlosa na dosłownie sekundy przed zakończeniem spotkania. Przełamanie nastąpiło dopiero w starciu z kręcącą się w okolicach strefy spadkowej Malagą, ale nie wiele dało nam to zwycięstwo, gdyż kolejne dwa szlagierowe pojedynki przegraliśmy. Na Camp Nou, Barca była zdecydowanym faworytem. Broniąca już czwarty tytuł z rzędu mistrza Hiszpanii również nie dała nam absolutnie żadnych szans na jakikolwiek korzystny rezultat. Już w 11 minucie Elber wyprowadził gospodarzy na prowadzenie, a Dani (37 minuta) przypieczętował pewne zwycięstwo "Blaugrany" . Nie daliśmy rady także innej drużynie walczącej o mistrzostwo - Realowi Mallorce, która na własnym obiekcie pokonała nas 2-1, a obie bramki strzeliła w przeciągu dwóch minut. Zwycięstwa nad Realem Sociedad i Teneryfą nieco podbudowały naszą ligową pozycje, ale tamte mecze pokazały że byliśmy jeszcze dalecy od mistrzowskiej formy. Wygrana w pierwszym meczu z Sociedad dawała nam nieco pewności przed wyjazdowym rewanżem. Baskowie nigdy nie byli dla nas wygodnym przeciwnikiem i to również potwierdziło się w drugim starciu II rundy Pucharu Króla. Gospodarze otworzyli wynik już w 2 minucie za sprawą Sarriegiego, ale na nasze szczęście równie szybko udało się wyrównać, a jeszcze przed przerwą strzelić gola na 2-1. W drugiej odsłonie momentami rozpaczliwie broniliśmy dostępu do naszej bramki, ale z bólach i cierpieniach udało się dowieźć korzystny rezultat do końca. Wygraliśmy! W III rundzie trafiliśmy na Atletico Madryt, które w poprzedniej rundzie rozniosło Malagę 4-1 w dwumeczu. W pierwszym meczu na Vicente Calderon nieco szczęśliwie wygraliśmy 1-0, więc spodziewaliśmy się mega ciężkiego rewanżu. Nie myliliśmy się, na Renato-Sanchez Pizjuan tym razem to Atletico pokazało pazur i po 90 minutach gry na tablicy wyników widniało: Sevilla FC 0-1 Atletico Madrid. W tym wypadku sędzia zarządził dogrywkę, która nie przyniosła rezultatu i o awansie do ćwierćfinału miał decydować konkurs rzutów karnych. Tutaj okazaliśmy się skuteczniejsi od "Los Rojibalncos" i tym oto sposobem Sevilla grała dalej! Prawdziwa niespodzianka czekała na nas właśnie w ćwierćfinale. Otóż po wyeliminowaniu Racingu Santander, R.Sociedad i At.Madryt tym razem na naszej drodze stanął Real Betis Sewilla. Wielkie derby w ćwierćfinale Pucharu Króla obok starcia Realu Madryt z Barceloną były ozdobą tej fazy rozgrywek. Po serii upokorzeń ze strony naszych rywali mieliśmy po raz kolejny okazję by wreszcie przełamać się i w końcu wygrać. Tego dnia, stadion Manuel Ruiz de Lopera był wypełniony po brzegi. Eksperci stawiali w roli faworyta gospodarzy, ale nie skazywali naszej drużyny na pożarcie. To był piękny wieczór, a show całkowicie skradł Juan Carlos, który w pojedynkę rozbił zielono-białych i wreszcie mogliśmy świętować pierwsze zwycięstwo w Derbach Sewilli! Carlos po tym spotkaniu był na nagłówkach niemal każdej gazety sportowej stając się bohaterem czerwono-białej części Sewilli. Nie muszę przypominać, że wygrana 4-1 i perspektywa rewanżu na własnym stadionie stawiała nas w roli pewniaka do awansu... Niestety tym "wielkim" w końcu udało się po wielu próbach wreszcie podkraść naszego kluczowego zawodnika. Bakero - bo o nim mowa od nowego sezonu miał reprezentować barwy FC Barcelony. Odchodził od nas na zasadzie wolnego transferu. Kontrakt kończył się także innemu skrzydłowemu - Oscarowi Silvie, któremu nie mogliśmy zagwarantować stałego miejsca w składzie, więc wielce prawdopodobne było że w przyszłym sezonie również nie będzie ubierał trykotu Sevilli. Po stracie Bakero i możliwym odejściu Silvy ruszyliśmy na rynek w poszukiwaniu wzmocnień gdzie już zanotowałem kilka ciekawych nazwisk. Kompletny terminarz opisywanych spotkań i tabela ligi hiszpańskiej.
  2. Uznałem, że najbardziej klarownie będzie gdy będę po kolei (niekoniecznie zgodnie z kolejnością rozgrywanych spotkań w terminarzu) opisywał jak radzimy sobie w lidze, Pucharze Hiszpanii i P.UEFA, a na koniec standardowo żeby nie robić robić bałaganu umieszczę kompletny terminarz aktualnie rozgrywanych spotkań. ----- Wraz z końcem października graliśmy z perspektywy kibiców, najważniejszy mecz w sezonie. Derby Sewilli były przez wielu uważane za bardziej ekscytujące niż El Clasico. W ostatnich dwóch sezonach, Sevilla pod moją wodzą nie wygrała ani jednego spotkania z Betisem. Teraz będąc w świetnej formie i mając przewagę własnego boiska, pałaliśmy rządzą rewanżu. Niestety na szumnych zapowiedziach się zakończyło. Czerwona kartka dla Jurica już w 1 minucie meczu całkowicie ustawiła spotkanie i ostatecznie znowu zawiedliśmy na całej linii przegrywając aż 1-3. Po remisach z Espanyolem i Ath.Bilbao przyszedł mecz na Santiago Bernabeu z Realem Madryt, z którym to bardzo pechowo przegraliśmy 1-2. Co ciekawe do 21 minuty prowadziliśmy 1-0, ale nasz golkiper - Mora sfaulował Raula w polu karnym przez co sędzia ukarał go czerwoną kartką i dodatkowo podyktował "11-stkę", którą na gola zamienił Hierro. Grając w osłabieniu z "Królewskimi" ostatecznie przegraliśmy i kontynuowaliśmy niechlubną passę spotkań bez wygranej w lidze. Szkoda, bo ewidentnie mieliśmy patent na graczy Real psując im sporo krwi na przestrzeni ostatnich sezonów. Przełamanie w końcu przyszło w domowej potyczce na Ramon-Sanchez Pizjuan z Alaves, które dość łatwo ograliśmy 2-0. Ciekawy przebieg miało starcie w ramach 13 kolejki Primera Division gdzie jechaliśmy na Mestalla by zmierzyć się z Valencią. Mecz od samego początku nie układał się po naszej myśli czego wynikiem było 0-2 do przerwy. Na nasze szczęście Loren obudził się pod koniec drugiej połowy i najpierw w 77 minucie zdobył bramkę kontaktową, a tuż przed końcem uratował cenny punkt. Wraz z ligowymi rozgrywkami ruszały zmagania w Pucharze Króla. W pierwszej rundzie trafiliśmy na drugoligowy Racing Santander, który pokonaliśmy w dwumeczu 10-4! Ilość strzelonych goli mogła robić wrażenie, ale uwierzcie na słowo, że były to mega ciężkie spotkania. W kolejnej rundzie przyszedł czas prawdziwej weryfikacji, ponieważ na przeciw nas stanęła drużyna R.Sociedad. W pierwszym meczu na naszym stadionie po emocjonującym spotkaniu wygraliśmy 5-3, a geniuszem ponownie błysnął Loren, który ustrzelił hat-tricka. Wynik na pewno stawia nas w roli faworytów przed rewanżem na Anoeta, ale Baskowie dzięki strzelonym bramkom na wyjeździe wcale nie byli bez szans. Po wygraniu w finale Pucharu Intertoto, kontynuowaliśmy także swoją przygodę w europejskich pucharach. Po ograniu w I rundzie Pucharu UEFA, Rapidu Wiedeń, w dalszej walce o awans trafiliśmy na Ruskich z Lokomotivu Niżny Nowogrod. Po wyjazdowej wygranej 2-0, rewanż był już tylko formalnością który wygraliśmy aż 4-1. W III rundzie los przydzielił nam naszych podwórkowych rywali - Real Valladolid. Nie mieliśmy łatwej przeprawy, ale ostatecznie oba spotkania wygraliśmy po 2-0 i mogliśmy cieszyć się z awansu do IV rundy. Tam czekała na nas angielska Aston Villa. Mając już doświadczenie w starciu z Anglikami (mecze z Leeds w finale Pucharu Intertoto) nie mogliśmy doczekać się tego dwumeczu. Na razie świetna forma Sevilli dobrze rokowała na przyszłość. Na każdym froncie cały czas liczyliśmy się w walce o najwyższe cele. Tak jak wspominałem, grającą w Segunda Division B naszą drużyna rezerw postanowiłem nieco wzmocnić o kilku utalentowanych graczy, którzy nawet jeśli w przyszłości nie zasililiby szeregów pierwszej drużyny to przynajmniej sprzedalibyśmy z zyskiem. Profile Stephane Guicharda i Saschy Schumachera. Przedłużyliśmy także kontrakt z naszym "playmakerem" Juricem, o którego dopytywały się największe kluby Hiszpanii. Kompletny terminarz opisywanych spotkań oraz aktualna tabela ligi hiszpańskiej.
  3. No dobra tak jak obiecałem, postaram się w miarę na bieżąco zdawać sprawozdanie z kariery w Sevilli, a nie jest to łatwe bo sezony w CMach lecą jak woda Po dobrym sezonie 00/01, postanowiliśmy nieco wzmocnić nasz skład gdyż walka na kilku frontach (liga, europejskie puchary i Puchar Króla) wymagała minimum 22-24 równorzędnych piłkarzy. Plany na ten sezon miałem spore. Wejście do pierwszej piątki ligi i zadomowienie się w europejskich rozgrywkach. Tutaj z zarządem zgadzaliśmy się w stu procentach. Żeby ten plan miał rację bytu rozejrzeliśmy się po rynku transferowym. Jeszcze w poprzednim sezonie było wiadomo, że na zasadzie wolnego transferu opuści nasze szeregi doświadczony Quevedo (MC) (do Rayo), który był bardziej uzupełnieniem aniżeli kluczową postacią naszej kadry. W jego miejsce sprowadziliśmy, również z wolnego transferu Marcosa Valesa (MC/AMC) z Saragossy. Dobry, wszechstronny zawodnik - myślę, że sprawdzi się w roli zmiennika dla Titova i Tsartasa. Kolejnym zawodnikiem, który zasilił nasze szeregi był Stephane Henchoz za 4,4mln (OŚ). Silny, świetnie wyszkolony był już środkowy obrońca Liverpoolu miał być swoistą "kropką nad i" naszej defensywy. Ostatnim piłkarzem, który trafił na Pizjuan był włoski snajper - Gustavo Bartelt z Romy za 5,25mln. Kolejny wszechstronny piłkarz, które nie tylko jest szybki, ale i dobrze gra głową, a z racji tego że gramy w tym sezonie trójką napastników to taki piłkarz będzie na wagę złota. Skład na sezon 01/02 skompletowany, więc mogliśmy ruszać po swoje. Z racji tego, że w zakończonych rozgrywkach załapaliśmy się na 9 pozycję to rozgrywaliśmy letni turniej Intertoto Cup. W wielkim skrócie był to puchar, którego zwycięzcy finałów uzupełniali stawkę zespołów I rundy Pucharu UEFA. Na pierwszy ogień jak na złość dostaliśmy francuski Ol. Lyon. Moje obawy jednak były bezpodstawne, gdyż w miarę łatwo uporaliśmy się z Francuzami wygrywając w dwumeczu 3-0. Następnie w rundzie numer II przejechaliśmy się po Salzburgu również nie tracąc bramki, a w finale trafiliśmy na angielskie Leeds United - naszpikowane gwiazdami pokroju Kewella, Ferdinanda, Radebe czy Smitha. Nie było łatwo, ale nieznacznie po fuksiarskim remisie 1-1 na Elland Road uzyskaliśmy upragniony awans do Pucharu UEFA! Wyniki naszych zmagań w Intertoto Cup. W lidze również wiodło nam się całkiem nieźle. Zaczęliśmy od remisów 1-1 z Malagą i Barcą, ale na szczególną uwagę zasługiwało wyjazdowe spotkanie z Sociedad, gdzie do 56 min przegrywaliśmy 1-3, a potem na boisko wszedł Juan Carlos i stało się TO. Wysoka forma już na początku sezonu pozwalała z optymizmem patrzeć w przyszłość. Czekała nas masa trudnych spotkań, ale cała Sevilla zbudowana ostatnimi wynikami była zdeterminowana do tego by zwojować krajowe podwórko. Teraz czekał nas najważniejszy mecz w sezonie z Betisem w ramach derbów Sewilli. Czas było wyrównać rachunki za poprzednie porażki! Na początek w I rundzie P.UEFA, dostaliśmy Rapid Wiedeń który pokonaliśmy bez większego problemu. Los przy losowaniu II rundy nam sprzyjał i przydzielił do walki o awans rosyjski - Lokomotiw Niżny Nowograd. Już w pierwszym meczu udało się wygrać 2-0, więc rewanż na Ramon-Sanchez Pizjuan wydawał się być już tylko formalnością. Jako, że nasi piłkarze są coraz lepsi to po takiego Reyesa, Jurica i Hibica zaczęły już się zgłaszać Reale, Barcelony i At. Madryty, więc szybciutko poprzedłużaliśmy kontrakty z wysokimi sumami odstępnego tak by się zabezpieczyć na przyszłość. Dbamy również o rozwój naszej bazy treningowej, więc regularnie proszę o zarząd by zwrócił na to szczególną uwagę. Efektów w postaci utalentowanego narybku jeszcze nie ma, ale mam nadzieję że w niedalekiej przyszłości się to zmieni. Dotychczasowy terminarz rozegranych spotkań i tabela ligi hiszpańskiej.
  4. CM 99/00 Maksymalna baza danych Bez jakichkolwiek uaktualnień i łatek Sevilla F.C. Po nieudanych bojach we Francji z Saint-Etienne i scrashowanym sejwie z Bologną w CM 01/02, cofnąłem się w czasie by zasiąść za sterami beniaminka (jeszcze wtedy) Primera Division - Sevilli FC. Dobry, młody i wyrównany skład, 15-letni Jose Antonio Reyes, 19-letni Carlos Marchena - to nie mogło się nie udać. Przed sezonem, zarząd wymagał od nas dzielnej walki i uniknięcie spadku, a mając na uwadze jak niezłym zespołem dysponowaliśmy to uznałem że cel jest jak najbardziej do zrealizowania. Początek sezonu mieliśmy całkiem dobry, jednak im dalej w las tym notowaliśmy co raz więcej wpadek. Pomimo tego, że ligę zakończyliśmy na niezłym 12-stym miejscu to martwił strasznie nierówna forma, która dała nam 15 zwycięstw, 5 remisów i aż 18 porażek. Zdecydowanie za dużo. Jedynym przeprowadzonym w tym sezonie transferem był Francuz Julien Rodriguez (OŚ) z Monaco za niecały 1mln. Szału nie zrobiliśmy w Pucharze Króla, pomimo tego że w 2 rundzie udało się wyeliminować Valencię (przegrana w pierwszym meczu) to w 3 rundzie musieliśmy uznać wyższość drugoligowego Las Palmas. Terminarz, tabela ligi i kadra zespołu 1999/2000. W kolejnym sezonie plany zarządu się nie zmieniły, ale moje plany sięgały znacznie wyżej. Po tym jak pozbyliśmy się wiekowego Moyi, z wypożyczenia wrócił do klubu Zalayeta, sprzedaliśmy Alfredo, Frediego i Tabare Silvę, którzy nie mieli większego udziału w wyniku klubu na Ramon-Sanchez Pizjuan zawitali: Jean Dika (OŚ) z A.Madryt za ponad 2mln, Juan Luis Mora (GK) z Espanyolu za 3mln i Egor Titov (AMC) ze Spartaka Moskwa za 5mln. Liczyliśmy, że zainwestowane pieniądze w nowych piłkarzy szybko się zwrócą. Sezon 00/01 był zdecydowanie lepszy. Byliśmy przede wszystkim szczelniejsi w defensywie co zaowocowało 9 pozycją na koniec sezonu i awans do upragnionych europejskich pucharów. Fakt - był to tylko Puchar Intertoto, ale to zawsze coś! Udało się kilka razy sprawić niespodziankę wygrywając z Celtą, Bilbao czy Realem Madryt, ale najbardziej bolało to że w zeszłym jak i obecnym sezonie musieliśmy dwukrotnie uznawać wyższość Betisu w derbach Sewilli. Jeszcze gorzej poszło nam w Pucharze Króla gdzie odpadliśmy tym razem w 2 rundzie z drugoligowym Toledo...masakra. Terminarz, tabela ligi i kadra zespołu 2000/2001. Profile Reyesa, Marcheny i najlepszego strzelca drużyny - Molnara. To na razie w takim skrócie dwa pierwsze sezony, teraz jestem w trakcie trzeciego, więc na bieżąco już będę starał się wszystko uzupełniać.
  5. Bologną w trzecim sezonie Serie A ugrałem tylko piątą bodaj pozycję bez sukcesów w p.UEFA i Pucharze Włoch gdzie odpadliśmy szybko. Przed sezonem za grubo ponad 20mln sprowadziłem trzech graczy: Matuzalema (z Brescii), Miccoliego (z Perugii) i Pisaniego (z Salernitany), wzmocniony trzema znakomitymi juniorkami ruszyłem na podbój czwartego sezonu. Szło wyśmienicie. Mniej więcej do stycznia zajmowałem czwartą pozycję z realną szansą nawet na mistrza, w P.UEFA i P.Włoch - ćwierćfinały, ale żeby nie było za pięknie sejw poszedł się..je..kochać Żal jak ch**j Porzuciłem więc CMa 01/02 i cofnąłem się w czasie do 00/99, a mój wybór padł na francuskie AS St-Etienne. Utytułowany beniaminek Ligue1 - młody, perspektywiczny skład... co tu mogło się nie udać. Ano tak ciężkiego sezonu, jaki przeżyłem teraz nie miałem dawno. Każdy mecz był zażartą walką o każdy punkt. Choć udało się urwać punkty Marsylii, Nantes czy Auxerre to było ciężko jak smok. Ostatecznie tylko z jednym transferem ([ŚO]Tanguy z Nancy za 2mln funtów) radziłem sobie tymi zawodnikami jakimi dysponowałem (nie jestem zbytnio zwolennikiem transferów od samego startu. W FMach można załączyć tę funkcję przed startem rozgrywki, w CMach niestety nie). Ugrałem 10 pozycję w lidze. (zarząd chciał zażartej walki przed spadkiem) Jestem ogólnie zadowolony, ale tyle ile zjadłem nerwów to moje. Ok, przede mną sezon 00/01, na wzmocnienia miałem odrobinkę ponad 11mln, więc udało się zakupić/wypożyczyć tych graczy których chciałem. Nie mogę się już doczekać kolejnego sezonu i mam nadzieję, że będzie mniej nerwowy tabela sezonu 99-00 https://zapodaj.net/5bd440b3ff33b.bmp.html
  6. Drugi sezon 02/03 kończymy na wysokim 5 miejscu w lidze wyprzedzając m.in. szósty Juventus i ósmą Parmę. Mistrzem kolejny raz została Roma. Udział w Pucharze UEFA kończymy na 2 rundzie gdzie eliminuje nas wyraźnie nasz rywal - Milan. Szybko odpadamy również z Pucharu Włoch gdzie przegrywamy już w 1/8 (tak na dobrą sprawę właśnie od tego momentu zaczynamy boje) z drugoligową Catanią. Nie ma tego złego.. przynajmniej w przyszłym sezonie będzie okazja do rewanżu zarówno w P.UEFA jak i Coppa Italia. Po zakończeniu sezonu ponownie pozbyłem się kilku zbędnych graczy naszej kadry, którzy nie mieli większego wkładu w nasz sukces, a jedynym graczem który nas wzmocnił to Guglielmo Stendardo (OŚ) z Sampdorii za nieco ponad 3mln. Cele na kolejny sezon to walka o jak najlepszy wynik w pucharach no i wreszcie zajęcie jeszcze lepszego miejsca w Serie A niż teraz. Tabelka 02/03 https://zapodaj.net/21938cca7dea6.bmp.html
  7. No to zakończyłem zmagania w Serie A w sezonie 01/02. 7 miejsce na koniec i półfinał Pucharu Włoch - myślę, że sezon był bardzo udany. Jak widać w tabeli miejsca od 1-6 zarezerwowane dla tych "największych". W przyszłym sezonie chciałbym wejść w tę grupę, ale będzie ciężko. Ten sezon pokazał, że jeśli marzę o detronizacji któregoś zespołu z miejsc 2-6 to musiałbym jak najmniej razy potknąć się z potencjalnie słabszymi drużynami i dodatkowo ugrać coś z tymi większymi. Zobaczymy, bo dojdą nam też mecze w Pucharze UEFA, a zarząd oczekuje dobrej postawy we wszystkich rozgrywkach. Co do transferów, pozbyłem się kilku zbędnych piłkarzy, a najbardziej wartym odnotowania było odejście Carlo Nervo (PP) za 5mln do Milanu (chciał odejść i wprowadzał złą atmosferę swoim biadoleniem.) To samo zrobiliśmy z Marcelo Castellinim (OL). Na obu zarobiliśmy nieco ponad 7mln. Do nas z kolei w miejsce Nervo przyszedł Ruslan Gusev (PP) z CSKA za 3,5mln ojro. Wzmocnił nas także Venetidis (OL) z Olympiakosu (coś koło 3mln) i Lorenzi (OŚ) z Chievo za 5mln. Także szykujemy się do nowego sezonu, zobaczymy co to będzie. Tabelka sezonu 01/02 (sklejona bo nie mieściła się w całym ekranie) https://zapodaj.net/f3498e115b471.bmp.html
  8. Halo?! Ktoś tu jeszcze jest? Zagrywa się ktoś jeszcze Ceemka? Osobiście odświeżyłem swojego retro-laptopa i zakupiłem na allegro wersje: 98/99, 00/99 i 01/02, a wersja 00/01 właśnie do mnie "idzie". Żeby było bez offtopa, zacząłem od rozgrywki w 98/99 wybór padł na Olympique Lyon. Były to czasy kiedy Lyon nie był jeszcze dominatorem ligi, a jedynie aspirował gdzieś do tytułu mistrza. Aktualnie skończyłem drugi sezon w którym udało się uplasować na najniższym stopniu podium i zdobyłem Puchar Francji! (pierwszy sezon bez szału na szóstym miejscu, ale do siódmej pozycji panował straszny ścisk, więc nie ma mowy o jakimś blamażu). Żeby nie było nudno na karierkę w 01/02 wybrałem sobie włoską Bolognę, tutaj jestem w trakcie pierwszego sezonu dopiero (aktualnie 6 pozycja ze stratą 1pkt do drugiego Juve), dam znać jak było na zakończenie. Co do transferów, nie kupuję oczywiście żadnych Harasiów, Westów i innych Madeirów jestem zwolennikiem krajowych piłkarzy (z krajów w których aktualnie gram) i w pełni przeskautowanych (w 98/99 takiej możliwości nie ma, więc sam oceniam gracza)to raz, a dwa - pierwszeństwo zawsze mają utalentowani gracze z mojej drużyny rezerw. Co do taktyki, tutaj gram swoimi autorskimi taksami czyli: 3-4-3, klasyczne 4-4-2, albo 4-1-3-2 z dmc. Cała trójka jest bardzo skuteczna, kombinuje w ustawieniach personalnych, dopracowuje je cały czas. Te Ceemki to fajny odmóżdżacz od tych rozbudowanych FM`ów - prostota i klasyka w jednym.
  9. Grudzień, ekipa Sportingu zaczynała domową potyczką z piątą drużyną ligi - Pacos de Ferreira (12 kolejka, Liga ZON Sagres). Kibice zgromadzeni na Estadio Alvalade nie uraczyli wielkiego widowiska. Padły ogółem tylko 3 bramki, a gospodarze, jak i przyjezdni kończyli to spotkanie w "10"-tkę. Szczególnie czerwona kartka w 30 min. dla Tomane (Pacos) zadecydowała o tym, że podopieczni Henrique Callsto ostatecznie przegrali to spotkanie 1-2. Na wielkie słowa uznania zasługiwał Diego Capel, który po raz kolejny już poprowadził swoją drużynę do wygranej. Zanim "Lwy" gościły na Alvalade - Juventus, jechali do Estoril (13 kolejka, Liga ZON Sagres) by powalczyć o kolejne punkty. Zgodnie z przewidywaniami, Sporting wygrał to spotkanie, a gwiazdą tego spotkania został William Carvalho, który popisał się potężnym strzałem z 25m. w 82 min. Ta wygrana pozwoliła zachować lidera "Biało-zielonym". Wielka forma w na krajowym podwórku nie mogła obejść się bez echa we włoskich mediach. "La Gazetta Dello Sport" pisała: "Po ostatniej porażce w Turynie, gdzie "Lwy" poległy, aż 0-3 tym razem może dojść do niespodzianki. Piłkarze dowodzeni przez Steca nie tylko złapali wiatr w żagle i wygrywają z kolejnymi rywalami w lidze, ale dodatkowo motywuje ich fakt, że grają przed własną publicznością oraz to, że dobry rezultat pozwoli im pozostać w europejskich pucharach (faza play-off Ligi Europy)." Juventus wzmocniony wracającym po 2-tyg przerwie Matiją Nastasicem grał o "pietruszkę", ale jak zapowiadał na przedmeczowej konferencji Antonio Conte - Juve nie miało najmniejszego zamiaru odpuścić sobie tego spotkania. 09.12.14 (6 kolejka, fazy grupowej Ligi Mistrzów - Grupa C) Estadio Alvalade, Lizbona Składy drużyn : SPORTING LIZBONA - JUVENTUS TURYN Jak mówił Conte, tak Juve zrobiło. Przyjezdni od pierwszego gwizdka sędziego pokazali, że nie mieli zamiaru oddawać pola do popisu piłkarzom Sportingu Lizbona. Już w 5 min. spotkania po dośrodkowaniu Zieglera z rzutu rożnego, strzałem z głowy nieznacznie chybił Llorente. "Stara Dama" cisnęła niesamowicie, a "Lwy" ograniczały się jedynie do kontrataków. Momentem zwrotnym tego spotkania była czerwień już w 23 min. dla reprezentanta Włoch - Claudio Marchisio, który uderzył łokciem Joao Mario. Od tego momentu grające w "10"-tke Juve, całkowicie straciło panowanie nad meczem. Podopieczni Conte mogli dziękować opatrzności za to, że do końca pierwszej odsłony nie przegrywali przynajmniej dwoma bramkami (dobrych akcji nie wykorzystał Fredy Montero). Druga połowa była popisem nieudolności ofensywy gospodarzy, która wyraźnie miała dzisiejszego dnia problem z rozmontowaniem żelaznej defensywy Juventusu. Alvalade na chwilę zamarło w 61 min. kiedy to w zamieszaniu w polu karnym Rui Patricio, niemalże do pustej bramki nie trafił Carlos Tevez. Ta sytuacja widocznie podziałała na graczy Steca niezwykle motywująco czego dowodem był gol w 87 min. Z rzutu wolnego w pole karne dośrodkował Andre Martins, a strzałem z najbliższej odległości, Buffona pokonał - Marcos Rojo, dla którego był to pierwszy gol w europejskich pucharach w barwach Sportingu. Piękne zakończenie przygody z LM! Wygrana na Estadio Alvalade z Juventusem! Statystyki pomeczowe obu drużyn. Tak wyglądała cała faza grupowa Ligi Mistrzów po ostatniej serii spotkań. Po udanym, ale niezwykle wyczerpującym starciu z Juventusem w ramach LM, „Lwom” w ligowym starciu z Gil Vicente (14 kolejka, Liga ZON Sagres) po raz kolejny udało się wywalczyć komplet punktów. Jednak mecz na Alvalade był istną drogą przez mękę, gdyż przez prawie godzinę to goście wygrywali 1-0 i skutecznie murowali swoją bramkę. Brak kilku kluczowych graczy, których Stec oszczędzał na ostatnie w tej rundzie starcie z FC Porto dał się mocno we znaki ekipie Sportingu. Ostatecznie jednak „Biało-zielonym” udało się wygrać i tym samym przedłużyć zwycięską passę. Zanim doszło do tego, jakże prestiżowego spotkania : Porto-Sporting, w Nyonie rozlosowano pary rund pucharowych europejskich pucharów. Sporting po odpadnięciu z LM, w fazie play-off Ligi Europejskiej mierzył się z drużyną Olympiakosu Pireus. Natomiast zwycięzca tego dwumeczu miał się zmierzyć w 1/8 finału LE z kimś z pary – CSKA Moskwa / Viktoria Pilzno. „Do tego dwumeczu podchodzimy z umiarkowanym optymizmem. Zawsze mogliśmy trafić na Man City, bądź Liverpool. Sporting gra dobrą piłkę, jest liderem wymagającej ligi portugalskiej oraz walczył do samego końca w LM gdzie udało się mu zdobyć punkty w starciach z Juventusem czy MU. To nie jest łatwy przeciwnik, ale fakt, że rewanż gramy w Pireusie stawia nas w naprawdę komfortowej sytuacji.” – mówił dla magazynu LM, trener Olympiakosu – Michel. Pełen zestaw fazy play-off Ligi Europejskiej. Zawodnicy Sportingu powołani na Puchar Narodów Afryki. Po emocjach związanym z losowaniem w Nyonie, na zakończenie rundy jesiennej w lidze, kibiców w Portugalii czekało starcie dwóch wielkich rywali do tytułu: FC Porto i Sportingu Lizbona. To starcie wg ekspertów miało pokazać czy liderujący Sporting był rzeczywiście gotowy do tego by sięgnąć po utracony tytuł. „Lwy” obrały mądrą drogę budując swój zespół na wychowankach akademii (William Carvalho, Joao Mario, Ricardo Esagio czy Andre Martins), którzy pokazywali, że już potrafią grać na najwyższym europejskim poziomie. Dotychczasowe wyniki uzyskiwane przez obie drużyny w pełni odzwierciedlały ich wysoką pozycję w lidze. „Jesteśmy świetnie przygotowani do tego meczu. Ludzie mówią, że to mecz o mistrzostwo, ale ja się z tym nie zgadzam! Do końca zostało jeszcze wiele spotkań, więc nie sądzę by wynik w Porto miał aż tak ogromne znaczenie w perspektywie całego sezonu.” – mówił trener „Lwów” – Stec. 19.12.2014, 15 kolejka Ligi ZON Sagres Estadio do Dragao, Porto Zestawienia obu ekip: FC PORTO – SPORTING LIZBONA Sporting w swoim najsilniejszym zestawieniu, natomiast Porto bez kontuzjowanego Jacksona Martineza – tak przystąpiły do tego spotkania drużyny Steca i Fonseki. Od samego początku to „Smoki”, jak na gospodarzy przystało próbowało narzucić liderującym rywalom swój styl gry, ale wszelkie próby uderzenia zza „16”-stki, kończyły się albo tuż obok bramki, albo w dłoniach Rui Patricio. Pierwszą dobrą sytuację Porto miało w 34 min. kiedy to świetną prostopadłą piłkę posłał Denilson, do piłki dopadł Ghilas, ale fatalnie zepsuł dobrze zapowiadającą się akcję. Tuż przed przerwą jedna z nielicznych akcji przyjezdnych mogła również skończyć się golem, po tym jak Herrera niefortunnie podał piłkę Montero, który nieco zaskoczony takim rozwojem sytuacji – chybił. Kiedy wydawało się, że bramka dla Porto to tylko kwestia czasu, w 47 min. za celowe zagranie piłki ręką z boiska wyleciał pomocnik Porto – Denilson. Od tego momentu to piłkarze Steca przejęli inicjatywę czego owocem był najpierw gol w 63 min. autorstwa Carrillo, który po indywidualnej akcji strzelił w długi róg nie dając szansy na skuteczna obronę Heltonowi, a potem w 89 min. sam Helton po fatalnej interwencji po strzale Capela, wbił piłkę do własnej siatki. Statystyki tego spotkania. Zwycięstwo na Estadio do Dragao było 8-ą wygraną z rzędu! „Sporting mistrzem jesieni!”, „Smoki pewnie pokonane we własnej jamie!” – tak brzmiały tytuły gazet po wielkim starciu Porto-Sporting. „Myślę, że po tym meczu śmiało można stwierdzić, że jesteśmy wielkimi faworytami do mistrzostwa! Oby tylko tego nie zepsuć!” – jak jeden mąż mówili rozentuzjowani kibice „Lwów”. Po emocjach w Porto, „Biało-zieloni” poznali swoich grupowych rywali w Pucharze Ligi gdzie najtrudniejszą przeprawą wydawał się być mecz z Pacos de Ferreira. Tabela ligi po rundzie jesiennej. Zestawienie wszystkich spotkań w jesieni oraz tego co czeka Sporting jeszcze w meczu PL i już nowym roku.
  10. 01.11.2014 – tego dnia wszystkie oczy piłkarskiej Portugalii były skierowane na Estadio Alvalade, które było świadkiem pierwszych w tym sezonie, wielkich derbów Lizbony. Na temat tego starcia nie potrzeba było się zbyt wiele rozpisywać wystarczyło jedynie powiedzieć, że był to najważniejszy mecz w sezonie i dla Sportingu i dla Benficy. W poprzednim wydaniu rozgrywek ligi, na Estadio da Luz padł remis 1-1 (Djuricic – Carrillo), a w rewanżowym spotkaniu „Lwy” przegrały przed własną publicznością 1-2 (Carrillo – Salvio i Cardozo). Nowy sezon dał nowe nadzieje kibicom Sportingu, którzy liczyli na to, że ich ulubieńcy zrewanżują się za kompromitującą porażkę z zeszłego sezonu. Podopieczni Jorge Jesusa – aktualni mistrzowie kraju, jeszcze w tym sezonie nie przegrali, natomiast „Biało-zieloni” zdążyli zaliczyć wpadkę z Bragą (1-2). Według mediów, dzięki przewadze własnego obiektu, to Sporting był nieznacznym faworytem derbów. Co do sytuacji kadrowych obu drużyn, w „11”-stce „Lwów” zabrakło kontuzjowanego Andre Martinsa, natomiast podopieczni Jesusa musieli radzić sobie bez swoich asów czyli: Cardozo i E.Salvio. „Wszyscy mamy wciąż w pamięci ten ostatni mecz z Benficą, gdzie na Alvalade nasi rywale wygrali nie tylko mecz, ale i mistrzostwo. Jesteśmy niezwykle podrażnieni tym faktem i tym razem zrobimy wszystko by wygrać!” – skwitował krótko przed meczem Stec. 01.11.2015 (9 kolejka, Ligi ZON Sagres) Estadio Alvalade, Lizbona Składy obu ekip na derby : SPORTING LIZBONA – BENFICA LIZBONA Dziennikarze przed tym spotkaniem liczyli na ogromne emocje, które niemal zawsze gwarantowały „Derby de Capital”. Podrażnieni niepowodzeniem z poprzedniego sezonu piłkarze Sportingu od razu rzucili się do ataku, przejmując inicjatywę. Szczególnie na lewej stronie szalał lider „Lwów” – Diego Capel, który dwoił się i troił by jego drużyna osiągnęła korzystny rezultat. Pierwszą dobrą akcję gospodarze przeprowadzili już w 12 min. kiedy to po dośrodkowaniu Capela, do piłki dopadł Montero, ale Kolumbijczyk nieznacznie chybił co spowodowało tylko jęk zawodu na trybunach. Niesieni dopingiem piłkarze Steca po raz drugi w tym meczu mogli wyjść na prowadzenie w 29 min. Dobrym odbiorem w środku pola popisał się Carvalho, który obsłużył podaniem Carrillo. Ten zwodem zszedł do środka po czym huknął na bramkę Benficy, jak z armaty trafiając w poprzeczkę. To jednak było ciągle mało i tuż przed przerwą po dobrej wymianie podać Mario-Carrillo-Montero, ten ostatni znów miał dobrą okazję, ale tym razem przytomnie interweniował – Artur. Druga odsłona to dalszy ciąg ataków gospodarzy i kontr Benficy, która po raz pierwszy groźnie zaatakowała w 67 min. gdy po szkolnym błędzie Mauricio, szczęśliwie piłkę przejął Rodgrio, ale trafił wprost w Rui Patricio, który sparował piłkę na rzut rożny. Sporting długo nie potrafił złamać dobrze spisującej się defensywy Benficy. 89 min. gry, przez środek pola przedzierał się Martins, który prostopadłym podaniem wypuścił Violę. Zanim jednak argentyński napastnik dopadł do piłki, Ruben ściął go równo z trawą w polu karnym za co sędzia wskazał na 11-sty metr. Diego Capel podszedł do piłki pewnym krokiem i dał prowadzenie gospodarzom. Alvalade oszalało. To jednak nie był koniec spotkania. Podłamanych graczy Jesusa, na minutę przed końcem dobił Carrillo, który wykorzystał, świetne podanie Joao Mario i skarcił przyjezdnych pieczętując wygraną i chwilową dominację Sportingu w Lizbonie! Pomeczowe statystyki „Wielkich Derbów Lizbony”. „Widać było, że Sporting wyciągnął wnioski po ostatniej porażce na Alvalade. Przez całe 90 min. nie byliśmy w stanie nic zrobić. Gratuluje rywalom, ale równocześnie przypominam, że wygraliście bitwę, ale jeszcze nie wojnę.” – mówił po meczu dla „Recordu” Jorge Jesus – trener Benficy. „To wspaniałe uczucie kiedy zwycięża się największego rywala!”, „Forca Sporting!” – śpiewali kibice „Lwów”, po wygranej nad Benficą. Niewątpliwą gwiazdą spotkania był rzecz jasna – Diego Capel, który tego dnia tak mieszał obrońcami „Orłów”, że ci wyglądali przy nim, jak dzieci we mgle. Po wielkim starciu i farsie po meczu z Benficą, Estadio Alvalade było świadkiem kolejnego wielkiego wydarzenia, jakim był 4 pojedynek w fazie grupowej LM z Celticiem Glasgow. Ostatnia wygrana w lidze, jak i powrót do składu Adriena napawała Sporting ogromnym optymizmem. Pierwsze spotkanie między tymi drużynami skończyło się wygraną Brytyjczyków, jednak teraz to oni grali na wyjeździe gdzie ich rywale przed własną publicznością jeszcze w tym sezonie nie przegrali. Stawką meczu na Alvalade było „być, albo nie być” w europejskich pucharach. Gospodarze nie mogli przegrać by zachować szansę na grę w dalszej fazie rozgrywek LM. 04.11.2014 (4 kolejka, fazy grupowej Ligi Mistrzów – Grupa C) Estadio Alvalade, Lizbona Podstawowe „11”-stki : SPORTING LIZBONA – CELTIC GLASGOW Piłkarze Patryka Steca, niesieni ostatnim zwycięstwem nad Benficą wyszli na to spotkanie niezwykle zmobilizowani do tego by wygrać czego efektem było przejęcie przez nich inicjatywy. Celtic jednak nie ograniczał się tylko do obrony i kontr, walcząc zaciekle o każdy centymetr boiska. Napastnicy Sportingu tego dnia byli wyjątkowo nieudolni. Nie imponowali skutecznością pod bramką Szkotów, a honor w 44 min. uratował Andre Carrillo, który w zamieszaniu w polu karnym po rzucie rożnym bitym przez Martinsa zachował się najprzytomniej i z najbliższej odległości skierował piłkę do siatki rywali. W drugiej połowie mecz toczył się głównie w okolicach środka boiska toteż klarownych sytuacji było niewiele. Suma summarum, plan założony przed meczem, piłkarze Sportingu spełnili, dzięki czemu wciąż liczyli się w walce o awans do kolejnych faz LM. Podsumowanie meczu na Alvalade. Pucharowe starcie z Oliveira Bairro (4 runda, Pucharu Portugalii) było świetną rozgrzewką przed ligowym starciem z Vitorią Setubal. „Lwy” gładko rozprawiły się z rywalami w trzecim kolejnym meczu na Alvalade, aplikując przyjezdnym, aż 5 goli! W tym spotkaniu błysnął młody pomocnik – Zezinho reprezentant Gabonu, który miał swój udział przy 3 golach zdobytych przez jego kolegów z drużyny. W kolejnej rundzie, Sporting miał zmierzyć się z ekipą 2-giej ligi portugalskiej – Trofense. Kolejnym szczęśliwcem, który znalazł się wśród takich graczy, jak Figo, Ronaldo, Joao Perreira czy też Paulo Bento był młodziutki – Joao Mario, któremu jako wychowankowi Sportingu udało zadebiutować się w dorosłej reprezentacji Portugalii! „To było coś niesamowitego. Móc grać w jednej drużynie z Ronaldo czy Joao Moutinho. Jestem dumny z tego co osiągnąłem, ale wiem że gdyby nie rodzina, trenerzy i moi koledzy z boiska tego sukcesu by nie było!” – mówił tuż po towarzyskim meczu z Czechami, gdzie Portugalczycy wygrali 2-1, a Joao Mario zameldował się na placu gry w 63 min. zmieniając swojego kolegę ze Sportingu – Andre Martinsa. „Domowy listopad” Sporting kończył meczem z przeciętną w tym sezonie – Vitorią Setubal (10 kolejka, Liga ZON Sagres). Sporting po raz kolejny przed własną publicznością pokonał swoich rywali nie tracąc przy tym ani jednego gola. Autorami bramek na Alvalade byli : Andre Martins (21 min.), Joao Mario (40) i William Carvalho (90). Szczególnie bramka tego ostatniego – stadiony świata! Po przyjęciu piłki podanej przez Mario, obrócił się w stronę bramki rywali i uderzył bez zastanowienia z 20 m. trafiając w samo „okienko”. Najnowsze zestawienie „Jedenastki tygodnia Ligi ZON Sagres”. Piłkarze Manchesteru Utd z niecierpliwością czekali na rewanżowe spotkanie z „Lwami”. Wayne Rooney – napastnik MU, podkreślał że jego koledzy byli pod wrażeniem tego co zaprezentowali Portugalczycy w pierwszym meczu na Estadio Alvalade (padł remis 1-1). „Techniczny styl gry od zawsze był wielką domeną południowców. Drużynom z innych części Europy ciężko było dostosować się do tego stylu. Nie mniej jednak czekamy z niecierpliwością na naszych gości tym bardziej, że ostatnio są w wielkiej formie.” – zakończył Rooney, który opuścił pierwsze spotkanie z powodu kontuzji kostki. 26.11.2014 (5 kolejka, fazy grupowej Ligi Mistrzów – Grupa C) Old Trafford, Manchester Składy na to spotkanie : MANCHESTER UNITED – SPORTING LIZBONA Wydawać się mogło, że magia Old Trafford stłamsi młody zespół „Lwów” i gracze Steca poniosą sromotną porażkę na terenie MU. Jakież to zdziwienie zapanowało na trybunach, kiedy to w 8 min. po składnej akcji Sportingu piłkę do siatki skierował Fredy Montero. Jeszcze większe zakłopotanie na twarzach sympatyków „Czerwonych Diabłów” rysowało się gdy w 32 min. z boiska wylatywał Carrick za uderzenie łokciem Andre Martinsa. Na graczy MU poleciała solidna porcja gwizdów, a Moyes omal nie wyleciał na trybuny. Fatalny początek spotkania niemal natychmiast podziałał na gospodarzy mobilizująco. 3 min. po czerwieni dla Carricka, świetnym przechwytem popisał się Kagawa, który jak na tacy wyłożył piłkę Benteke. Młody Belg nie miał absolutnie żadnych problemów ze strzeleniem gola, dzięki czemu wszystko zaczynało się od nowa. Piłkarze MU mimo tego, że grali w „10”-tkę nie zamierzali poprzestać na tej jednej strzelonej bramce i ruszyli do bardziej zdecydowanych ataków, które de facto nie przyniosły skutku do końca pierwszej połowy. Kolejne 45 min. przebiegały pod dyktando piłkarzy Moyesa. Najpierw groźnymi akcjami popisali się Rooney i Mata, a potem groźnie z dystansu strzelał Kagawa. Mimo wszystko MU wciąż nie mogło złamać szczęśliwie spisującej się defensywy „Lwów”. Czego nie potrafili zrobić w drugiej odsłonie Rooney i Benteke, udało się rezerwowemu Javierowi Hernandezowi. W 76 min. na prawym skrzydle, Mata ograł Mauricio po czym wrzucił piłkę w pole karne gdzie między obrońcami przedarł się „meksykański joker”, który po raz kolejny uratował tyłek „Czerwonym Diabłom”. Piłkarze Steca, mecz zaczęli fantastycznie, ale to gospodarze schodzili z murawy w szampańskich nastrojach. Pomeczowe statystyki. Porażka Sportingu przy wygranej Juve nad Celticiem oznaczała pożegnanie się „Biało-zielonych” z Ligą Mistrzów jednak wciąż z zachowaniem szans na awans do fazy play-off Ligi Europejskiej. Warunkiem tego było osiągniecie jak najlepszego rezultatu w domowym spotkaniu z Juventusem (09.12.14) i rzecz jasna w przypadku wpadki – porażki Celticu w meczu z MU. Emocje związane z Ligą Mistrzów wydawały się ciągle udzielać zawodnikom Sportingu w ligowej potyczce z Vitorią Guimaraes (11 kolejka, Liga ZON Sagres). Zmęczeni lotem z Manchesteru, „Lwy” mecz na Estadio Alfonso Henriques nie zaczęli najlepiej, gdyż przez ponad godzinę gry przegrywał 0-1 po samobójczym trafieniu Rui Patricio. Honor zawodnikom gości najpierw w 61 min. uratował Diego Capel, a następnie rezerwowy Valentin Viola dał swojej drużynie cenne 3 pkt. Tabela ligi po 11 kolejkach oraz Grupa C (LM) po 5 kolejkach. Terminarz spotkań przewidzianych na grudzień.
  11. Wysoka forma w jakiej znajdowali się ostatnio zawodnicy „Lwów” miała swoje odzwierciedlenie w co miesięcznych plebiscytach gdzie Marcos Rojo (Piłkarz miesiąca), jak i trener Patryk Stec (Trener miesiąca) mogli postawić sobie kolejne statuetki za zajęte w nich miejsca. Z ogromnym optymizmem kibice Sportingu patrzyli na wyjazdowe spotkanie w Turynie gdzie „Biało-zieloni” podejmowali w ramach 2 kolejki fazy grupowej LM, mistrza Włoch – Juventus. W poprzednim sezonie, podopieczni Antonio Conte odpadli w ćwierćfinale rozgrywek, nieznacznie ulegając późniejszemu triumfatorowi rozgrywek – Realowi Madryt 3-2. W pierwszym meczu na Celtic Park, „Stara Dama” pewnie pokonała tamtejszy Celtic 2-0 (gole Lichtsteinera i Teveza) i teraz również była zdecydowanym faworytem do zwycięstwa. Sporting po raz kolejny będzie próbował urwać punkty faworyzowanym rywalom tak, jak zrobili to w meczu z MU gdzie padł bramkowy remis 1-1 (Viola – Van Persie). 01.10.2014 (2 kolejka fazy grupowej Ligi Mistrzów – Grupa C) Juventus Stadium, Turyn Podstawowe „11”-stki : JUVENTUS TURYN – SPORTING LIZBONA Naszpikowany gwiazdami Juventus od pierwszego gwizdka sędziego pokazał kto będzie rządził i dzielił na murawie Juventus Stadium. Sporting od samego początku spotkania został zepchnięty do głębokiej defensywy. Owocem takiego rozwoju sytuacji był gol w 16 min. spotkania kiedy to z ponad 16 m. nie do obrony uderzył Vidal i dał tym samym prowadzenie swojej drużynie. Gospodarze chcieli iść za ciosem, ale tym razem obrona Sportingu stanęła na wysokości zadania blokując w ostatniej chwili będącego na świetnej pozycji Teveza. Drugi gol dla Juve wisiał w powietrzu. W 37 min. Lichtsteiner dośrodkował z prawej strony w pole karne Sportingu, najwyżej wyskoczył Llorente, który precyzyjnym strzałem pokonał Patricio i podwyższył na 2-0. Pierwszą dobrą sytuację, goście wypracowali sobie dopiero w 50 min. gry kiedy to po dośrodkowaniu z rzutu wolnego przez Martinsa o mały włos piłkę do własnej siatki nie skierował Bonucci. Piłkarze Steca w tym meczu byli szczególnie nieporadni co skrzętnie wykorzystali Włosi, dobijając Sporting w 68 min. za sprawą Carlosa Teveza. „Lwom” nie pomogło nawet to, że przez prawie 20 min. spotkania Juve grało w „10”-tkę po tym jak Peluso otrzymał czerwoną kartkę za brutalny faul na Carrillo. Ostatecznie skończyło się na 3-0 przez co fotel lidera w grupie C objął zespół Conte. Pomeczowe statystyki tego spotkania. Po wysokiej porażce we Włoszech, piłkarzy Sportingu czekał kolejny trudny mecz. Tym razem na Estadio Axa podejmowali aktualnie 3-ci zespół ligi – Bragę (7 kolejka, Liga ZON Sagres). Od samego początku tego meczu obie ekipy zażarcie walczyły o to by wyjść z pojedynku zwycięsko, ale to gospodarze tego dnia zrobili wystarczająco wiele by zgarnąć ważne 3 pkt. Słaba dyspozycja ofensywnych graczy Sportingu zaważyła o porażce w spotkaniu z Bragą, a sytuacji do strzelenia gola nie brakowało, szczególnie Fredy`iemu Montero sytuacja z 32 min. jeszcze długo będzie śniła się po nocach. Wszystko ma kiedyś swój koniec – tak samo, jak zwycięska passa „Lwów”… Jakby tego było mało, na 3-4 tyg. ze składu wypadł Adrien. Pucharowe starcie z Marco 09 (3 runda, Pucharu Portugalii) było jedynie formalnością. Z racji tego, że na Sporting czekało środowe spotkanie w LM z Celticiem Glasgow w podstawowej „11”-stce zabrakło aż 9 podstawowych graczy „Biało-zielonych”. Rezerwowy skład Sportingu nie bez problemu uporał się ze znacznie niżej notowanym rywalem i dostał się do kolejnej rundy Pucharu Portugalii. Do Glasgow, piłkarze vicemistrza Portugalii lecieli w roli wielkiego faworyta. Media skazywały Celtic na porażkę o czym świadczyć miały dwie dotychczasowe przegrane z Juventusem (0-2) i MU (1-4). Piłkarze Neila Lennona przystępowali do tego spotkania bez swojego lidera – Scotta Browna, a w szeregach Sportingu zabrakło Adriena. „Czeka nas naprawdę trudna przeprawa. Celtic to wybitnie brytyjski zespół, który swój styl gry opiera na grze siłowej. Ambicja i zadziorność na pewno nie pozwoli im na to byśmy zdominowali mecz na Celtic Park. Mimo wszystko jestem dobrej myśli.” – skomentował przed tym spotkaniem na konferencji – Patryk Stec. 22.10.2014 (3 kolejka, fazy grupowej Ligi Mistrzów – Grupa C) Celtic Park, Glasgow Składy : CELTIC GLASGOW – SPORTING LIZBONA Tak, jak przewidywał przed meczem trener „Lwów” – Stec, na Celtic Park gospodarze postawili przyjezdnym niezwykle twarde warunki. Braki w wyszkoleniu technicznym piłkarze „The Bhoys” nadrabiali ambitną i twardą grą. Sytuacji podbramkowych było przynajmniej w pierwszej połowie - niewiele, jedynie w 7 min. dobrym strzałem z dystansu popisał się młody Joao Mario, który mało co nie zaskoczył golkipera Celticu, który przytomnie sparował piłkę w bok. Druga odsłona była znacznie żywsza. Do głosu doszli gospodarze, a konkretniej Scott Easton, który po dobrej akcji jego kolegów huknął na bramkę strzeżoną przez Rui Patricio, który szczęśliwie odbił piłkę ponad poprzeczkę. Potem to Sporting zaatakował rywali za sprawą Capela i Carrillo, którzy zmarnowali dobre sytuacje do strzelenia gola. Kolejne minuty były istnym biciem głową w mur przez piłkarzy z Półwyspu Iberyjskiego, którzy nie potrafili znaleźć recepty na rozmontowanie obrony Celticu. Kiedy kibice zebrani na Celtic Park byli przekonani, że oba zespoły podzielą się zdobyczą punktową, już w doliczonym czasie gry Gavin O`Neil wykorzystał dobre dośrodkowanie Boba Smitha i strzałem rozpaczy nie dał szans na obronę bramkarzowi Sportingu. „Brak koncentracji i skuteczności przyczyną porażki „Lwów” – tak podsumował mecz magazyn „O Jogo”. Pomeczowe statystyki piłkarzy. Niezbyt udany październik w wykonaniu Sportingu, piłkarze z Alvalade chcieli zakończyć zwycięstwem na Estadio Cidade de Coimbra gdzie swoje mecze rozgrywała – Academica (8 kolejka, Liga ZON Sagres). Piłkarze Steca, chcieli wygraną odzyskać, ostatnio mocno nadszarpnięte zaufanie swoich kibiców. Wrażenie, jakie Sporting zostawił w Coimbrze było imponujące. Każdy z piłkarzy zasuwał na każdym centymetrze boiska czego efektem była pewna wygrana na nieobliczalnym terenie. Po raz kolejny już błysnął Diego Capel, który mimo ostatnio słabszej formy pozbierał się i znów ciągnął ofensywne akcje „Lwów”. Warto również przypomnieć, że przez kilka tygodni, Sporting będzie musiał sobie radzić bez podstawowego obrońcy - Cedrica Soaresa. Grupa C (Liga Mistrzów) po 3 kolejkach. Terminarz spotkań zaplanowanych na listopad.
  12. Nowy sezon, nowe wyzwania! Po udanej przygodzie w poprzednich rozgrywkach ligi portugalskiej, kibice jak i zawodnicy Sportingu Lizbona mieli apetyty na więcej. Zanim jednak piłkarze przystąpili do zmagań o miano mistrza Portugalii, w Brazylii odbyły się MŚ 2014. Wielkich niespodzianek nie było, a turniej został zdominowany przez reprezentantów Europy. Jedyną ekipą, która uratowała honor reprezentantom Ameryki z Południa była drużyna Argentyny, która w meczu o 3 miejsce przegrała w serii rzutów karnych z rep. Portugalii. Dodatkowym smaczkiem był wielki pojedynek dwóch najlepszych piłkarz świata: Ronaldo i Messiego i tym razem triumfował piłkarz Realu Madryt. Po koronę mistrza świata, sięgnęli reprezentanci Niemiec, którzy w finale pewnie pokonali drużynę Włoch, 2-0. Co tyczy się graczy Sportingu na MŚ, najlepiej zaprezentowała się czwórka: Rui Patricio, Adrien, Andre Martins (Portugalia) oraz Marcos Rojo, który stał się filarem defensywy Albicelestes (Argentyna). Po powrocie z urlopów i Mundialu, piłkarze „Lwów” od razu zabrali się ostro do roboty. Okres przygotowawczy wypadł naprawdę dobrze. Zawodnicy Sportingu pokazali, że są w wielkiej formie i nie bez przyczyny uznawani byli za jednych z faworytów do końcowego sukcesu. Najbardziej cieszyły rzecz jasna, dobre wyniki z drużynami Bayeru, Borussii Dortmund i Valencii, gdzie odmłodzony zespół Steca pokazali się z fantastycznej strony. Przed rozpoczęciem nowego sezonu, szeregi „Lwów” opuścili m.in. tacy gracze jak: Miguel Lopes (Olympiakos) i Elias (Hannover), którzy w zeszłym sezonie nie dosyć, że nie błyszczeli to w dodatku pobierali z klubowej kasy duże pieniądze. W ich miejsce z drużyny młodzieżowej wskoczyli: Joao Mario i Bernardo Carlos, z którymi wiązane są ogromne nadzieje! Pełny skład Sportingu Lizbona na sezon 2014/2015. Wywiad z trenerem Sportingu – Patrykiem Stec. Wynik meczu o Superpuchar Portugalii – PORTO-BENFICA. Terminarz na początek rozgrywek w sezonie 14/15 przedstawiał się następująco. Na początek „Lwy” dostały w swoje łapy beniaminka – Portimonense (1 kolejka, Liga ZON Sagres), który jechał na Estadio Alvalade skazywany na pożarcie. Gospodarze poradzili sobie bezproblemowo wygrywając pewnie 3-0 na rozpoczęcie ligi. Niewątpliwą gwiazdą spotkania został młody skrzydłowy – Ricardo Esgaio, nowy wynalazek Steca, który błyszczał forma już podczas okresu przygotowawczego, dzięki czemu miał stworzyć ciekawą alternatywę dla Carrillo. Po tym spotkaniu Marcos Rojo znalazł miejsce w „Jedenastce tygodnia Ligi ZON Sagres”. Wyjazd do Rio Ave (2 kolejka, Liga ZON Sagres) okazał się kolejną łatwą przeprawą w drodze do triumfu w lidze. Po golach Mauricio i Carrillo, Sporting zapewnił sobie kolejne 3 pkt. Hitem drugiej kolejki był natomiast mecz Porto-Benfica, gdzie aktualni mistrzowie Portugalii zremisowali na Estadio do Dragao, nie rewanżując się tym samym za porażkę w meczu o Superpuchar Portugalii. Możliwości „Lwów” w meczu 3 kolejki ligi, sprawdził kolejny z beniaminków – Penafiel (3 kolejka, Liga ZON Sagres), który również nie wywiózł z Estadio Alvalade ani bramki, ani punktów. Sporting grający drugim składem poradził sobie naprawdę dobrze, a gwiazdą spotkania został młodziutki Joao Mario, strzelec bramki z 76 min. gry, który powoli puka do drzwi kadry pierwszego zespołu Sportingu. Po 3 ligowych zwycięstwach, przedstawiciele Sportingu pojechali do Nyonu by dowiedzieć się z kim w tym sezonie zagrają „Biało-zieloni” w fazie grupowej Ligi Mistrzów. Los dla „Lwów” nie był zbyt łaskawy, gdyż podopieczni Steca trafili do niezwykle wymagającej Grupy C z Man Utd, Juventusem Turyn i Celticiem Glasgow. „Niewątpliwie trafiliśmy do „grupy śmierci”. Czeka nas bardzo trudne wyzwanie, ale jednocześnie jesteśmy bardzo podekscytowani możliwością goszczenia u siebie takich drużyna jak MU czy Juventus. Zapowiada się bardzo ciekawa edycja LM.” – skomentował losowanie Pedro Baltazar, dyrektor wykonawczy Sportingu. Terminarz spotkań meczów LM. Po emocjach związanych z losowaniem, Sporting podtrzymał passę meczów bez porażki i pewnie rozgromił na wyjeździe ekipę Nacional de Madeira (4 kolejka, Liga ZON Sagres). Z racji tego, że we wtorek czekał „Lwy” pojedynek z Manchesterem Utd, w składzie Sportingu zabrakło m.in. Diera, Capela i Adriena Silvy. To jednak nie powstrzymało piłkarzy Steca przed zaaplikowaniem gospodarzom 4 goli. Tak wyglądała „Jedenastka tygodnia” po 4 kolejce Ligi ZON Sagres". Ostatni raz zawodnicy MU i Sportingu mieli okazję skrzyżować rękawice w sezonie 07/08 również w fazie grupowej LM. Wtedy to „Lwy” dwukrotnie zostały skarcone przez Anglików, którzy wyrzucili Portugalczyków za burtę. Teraz podopieczni Davida Moyesa zawitali na Estadio Alvalade by godnie rozpocząć tegoroczną edycję LM i zarazem zdobyć pierwsze punkty, które w tej ciężkiej grupie będą na wagę złota. „Sporting to młody i ambitny zespół grający techniczną i ofensywną piłkę. Przygotowaliśmy się na to spotkanie i jesteśmy zdeterminowani do tego by odnieść zwycięstwo na Alvalade” – mówi szef „Czerwonych Diabłów” – Moyes. „MU należy do ścisłej światowej czołówki, ma w składzie wiele gwiazd i nie ma się co dziwić, że to oni są faworytami dzisiejszego spotkania, ale nam pasuje taka pozycja. Postaramy się zaskoczyć naszych gości.” – kończył na konferencji kapitan Sportingu – Rui Patricio. 16.09.2014 (1 kolejka fazy grupowej Ligi Mistrzów – Grupa C) Estadio Alvalade, Lizbona Składy drużyn : SPORTING LIZBONA – MANCHESTER UNITED Na Alvalade po 6 latach nieobecności, Liga Mistrzów z powrotem wracała do biało-zielonej części Lizbony! Wypełniony niemal po brzegi stadion, wyczekiwał wielkich emocji. Obie ekipy w swoich optymalnych składach zainaugurowały rozgrywki w Grupie C. Początek meczu bardzo wyrównany. Ataki gości rozmontowywane były już w okolicy 20 m. boiska, a Sporting próbował gry z kontry. W 23 min. po przejęciu piłki przez W.Carvalho do ataku lewą stroną pognał Capel, który dośrodkował wprost na głowę Montero, ale ten się nieco pogubił przez co dwójka stoperów Jones-Evans dobrze poradziła sobie z kolumbijskim napastnikiem. Tuż przed przerwą do głosu doszli piłkarze Moyesa, kiedy to piłkę do siatki gospodarzy skierował Van Persie, ale sędziowie tej bramki nie uznali dopatrując się pozycji spalonej Holendra. Druga odsłona to bardziej zdecydowane ataki piłkarzy MU. Groźnie strzelali Kagawa i Van Persie, ale szczęśliwie dla Sportingu mieli dziś mocno rozregulowane celowniki. To co nie udało się Holendrowi w pierwszej połowie, wyszło w 71 min. gdy Juan Mata posłał piękną prostopadłą piłkę na wolne pole do Van Persiego, który w sytuacji sam na sam z Patricio pewnie wyprowadził swój zespół na prowadzenie. 1-0 dla MU. Strata gola podziała na gospodarzy niezwykle motywująco, gdyż 7 min. później wprowadzony wcześniej, młody napastnik Valentin Viola, wykorzystał fatalny brak komunikacji między Evrą, a de Geą i szczęśliwie dał remis swojej drużynie. Alvalade eksplodowało. Od tego momentu, Sporting skupił się wyłącznie na obronie, która przyniosła skutek w postaci remisu. Pierwsze punkty na dobry początek sezonu. Pomeczowe statystyki piłkarzy jednej i drugiej drużyny. „To był bardzo trudny mecz. MU robiło co mogło by zwyciężyć to spotkanie, ale poradziliśmy sobie. To bardzo ważne, że nie przegraliśmy. Dzięki temu czujemy się mocniejsi i jeszcze bardziej zdeterminowani do pracy” – podsumował mecz w tunelu, defensor Sportingu – Marcus Rojo. Wydawać się mogło, że mecz w środku tygodnia i to nie z byle kim bo z Man Utd, pozostawi spory ślad na dyspozycji piłkarzy Sportingu w weekendowym starciu z Maritimo (5 kolejka, Liga ZON Sagres). Nic bardziej mylnego. Piłkarze Steca w praktycznie niezmienionym składzie w pełni zrewanżowali się za porażkę z zeszłego sezonu, kiedy to w Funchal przegrali 1-2 i skomplikowali sobie swoją pozycje w tabeli, wygrywając z gospodarzami aż 5-0! „Lwy” niesione pozytywnym wynikiem z LM, rozniosły fatalne tego dnia Maritimo, a na największe słowa uznania zasłużył, najlepszy piłkarz ligi – Diego Capel, który zanotował gola i dołożył 2 asysty. Rozpędzonego Sportingu nie zdołała również zatrzymać w ramach 6-tej kolejki drużyna – Olhanense (6 kolejka, Liga ZON Sagres), która w zeszłym sezonie również urywała punkty „Lwom”. Po bramkach Rojo (36 min.), Capela (71) i Esgaio (84) pewnie zwyciężyła gości 3-0 wciąż pozostając jedyną drużyną z kompletem zwycięstw w lidze. Tabela ligi po 6-ściu rozegranych kolejkach oraz LM po pierwszej kolejce. Terminarz tego co przyniesie miesiąc październik.
  13. Po tym, jak piłkarze Sportingu Lizbona porozjeżdżali się na zasłużone urlopy lub tak wcześniej wymieniona 7 – na MŚ 2014 do Brazylii, dziennikarze z „Record” pozwolili sobie na krótką analizę tego co działo się na przestrzeni sezonu oraz poczynań piłkarzy „Lwów”. Po słabym poprzednim sezonie gdzie „Biało-zieloni” po serii fatalnych występów i odrodzeniu się dopiero w końcówce kiedy to zajęli 5 miejsce w lidze, sympatycy Sportingu liczyli na odrodzenie się drużyny z Estadio Alvalade. Z powodu problemów finansowych klubu przed rozgrywkami 13/14 pozbyto się takich graczy jak: Boulahrouz, Schaars, G.Fernandes czy Van Wolfswinkel, których utrzymanie pożerało ogromne pieniądze, a zastąpiono ich najbardziej zdolnymi wychowankami akademii i Fredym Montero. Tuż przed rozpoczęciem rozgrywek, linię defensywną wzmocnił jeszcze – Samuel Souprayen z Dijon i w tym oto składzie piłkarze „Lwów” ruszyli do walki o utracony prymat w Liga ZON Sagres. Pierwsza połowa sezonu była fantastyczna – 14/14 meczów bez porażki, komplet zwycięstw na własnym obiekcie i tylko 2 remisy. Sporting szedł łeb w łeb z wielkim rywalem zza miedzy – Benficą, które równie skutecznie muciła wszystkich na swojej drodze. Pierwszą wpadkę piłkarze Steca zaliczyli dopiero 15.01.14 w starciu z Bragą w ramach bitwy o udział w ćwierćfinale Pucharu Ligi. Sporting dość niespodziewanie uległ na Alvalade przyjezdnym 2-1 przez co twierdza została zdobyta. Ta porażka jednak była niczym w porównaniu do tej, którą „Lwy” odniosły w derbowym starciu z Benficą. W sezonie 13/14 obie ekipy miały okazję mierzyć się ze sobą 3 razy – 2 razy na Estadio da Luz, raz na Alvalade. Pierwszy mecz (ligowy) zakończył się remisem 1-1, ale w drugim starciu (ćwierćfinał Pucharu Portugalii) już ponieśli porażkę 1-0. Ostatni mecz pomiędzy tymi drużynami był meczem o mistrzostwo kraju. Takich emocji w piłkarskiej Portugalii nie było od 15 lat! Pojedynek na Estadio Alvalade miał być odkupieniem za wcześniejsze niepowodzenia w starciach z piłkarzami Jorge Jesusa i jednocześnie pięknym ukoronowaniem udanego sezonu i ostatecznej dominacji w Lizbonie. Niestety piłkarze Benficy rozwiali wszelkie wątpliwości co do tego – kto rządził w mieście, jak i kraju ogrywając gospodarzy na ich własnym stadionie 2-1 co było dla podopiecznych Steca prawdziwym ciosem. Mimo wszystko plan, jaki przed rozgrywkami założyli sobie zarządcy Sportingu został zrealizowany, a marzenia o zwycięstwie nad Benficą odłożone na przyszły sezon. Po niemałej rewolucji kadrowej, odmłodzony zespół „Lwów” początkowo był skazywany na ciężki bój w lidze, ale młode wilki niemal natychmiast pokazały, że są gotowe walczyć o najwyższe cele już teraz! Niewątpliwą gwiazdą zespołu był – Diego Capel. Były piłkarz Sevilly, z którą to zdobywał Puchar UEFA był głównym motorem napędowym Sportingu. To on został wybrany najlepszym piłkarzem nie tylko Sportingu, ale i całej ligi. Jego wkład w wicemistrzostwo był nieoceniony. Na wielkie słowa uznania zasłużyli również : kapitan - Rui Patricio, który przez cały sezon był pewną ostoją w bramce „Lwów”, Andre Carrillo – młody Peruwiańczyk, który szturmował bramki rywali w stylu CR7, reprezentant Portugalii – Andre Martins, nowy super-talent - defensywny pomocnik William Carvalho, o którego już zabiegają największe kluby Europy i jeden z najlepszych młodych obrońców w Europie – Marcos Rojo. Co przyniesie przyszły sezon? Zobaczymy. Sporting z roku na rok zaliczany jest do grona wielkich faworytów po koronę najlepszego zespołu Portugalii, ale aby to osiągnąć trzeba będzie pokonać nie tylko Porto, ale i Benficę, która już ostrzy sobie szpony na kolejne-wielkie derby.
  14. W lidze robiło się bardzo ciekawie. Po roku przerwy gdzie Pacos de Ferreira złamał „Wielką Trójcę” zajmując miejsce Sportingu – teraz wszystko zdawało się wracać do normy. Benfica, Sporting i Porto – to między tymi drużynami rozstrzygnie się kto sięgnie po mistrzostwo Portugalii w sezonie 13/14. Całą trójkę czekało jeszcze kilka trudnych meczów, więc ku uciesze kibiców – walka będzie trwała do samego końca. Po niespodziewanej, domowej porażce z Maritimo (1-2), podopieczni Steca chcieli jak najszybciej wrócić na zwycięski tor. Świetna okazją do tego, był mecz na Alvalade z Vitorią Guimaraes, która zajmowała 11 pozycję w tabeli ligi. Do tego spotkania, „Lwy” przystąpiły bez kontuzjowanych : Adriena i Weldinho. Szczególnie ten pierwszy był sporym osłabieniem linii pomocy Sportingu. Gospodarze męczyli się niemiłosiernie. Pierwszy gol wpadł w 50 min. gdzie rzut karny bezbłędnie egzekwował – William Carvalho. Piłkarze Steca jednak nie cieszyli się z prowadzenia zbyt długo bo po ładnej, zespołowej akcji do wyrównania doprowadził Ocampos i znów niespodzianka wisiała w powietrzu. Dobrze spisującą się tego dnia obronę przyjezdnych, po raz drugi złamał rezerwowy – Elias w 75 min., który strzelił nie do obrony z ponad 20 m. i tym samym dał swojej drużynie niezbędne zwycięstwo w walce o majstra. Ostatnio media, wiele uwagi poświęcały sylwetkom graczy, którzy wg nich mają największe szanse na zdobycie nagród w serii „Piłkarz Roku Ligi ZON Sagres” i obok takich graczy, jak Jackson Martinez czy Clement Rodriguez, znalazł się skrzydłowy Sportingu – Diego Capel, który rozgrywał fantastyczny sezon w barwach ekipy z Estadio Alvalade. 27 kolejka ligi stała pod znakiem, dwóch wielkich pojedynków. Classico czyli – FC Porto-Benfica oraz mecz Pacos de Ferreira-Sporting. Dodatkowym smaczkiem tych spotkań było to, że każdy zgubiony punkt w tej fazie sezonu mógł mieć kolosalne skutki na jego finiszu. Przed tym spotkaniem do kontuzjowanego Adriena, dołączył William Carvalho, którego powrót szacowano dopiero na mecz z Benficą. 13.04.2014 (27 kolejka Ligi ZON Sagres) Estadio da Mata Real, Pacos de Ferreira Podstawowe składy drużyn PACOS DE FERREIRA – SPORTING LIZBONA Nieco chwiejna ostatnio forma Sportingu budziła lekki niepokój wśród sympatyków popularnych „Lwów”. Wiadomo było, że Estadio da Mata Real nie należy do łatwych terenów, a ponadto drużyna Henrique Callsto wciąż walczyła o udział w europejskich pucharach, więc graczy Steca ciekała ciężka przeprawa. W spotkanie świetnie weszli przyjezdni, którzy już w 9 min. wykorzystali błąd w kryciu gospodarzy i dobrą prostopadłą piłkę na gola zamienił Andre Carrillo. Podrażnieni tym golem piłkarze Pacos ruszyli do zdecydowanego ataku. Były napastnik Man Utd – Bebe, po solowej akcji, w której to zgubił i Mauricio i Rojo w 30 min. gry doprowadził do remisu dzięki któremu drużyny wracały do punktu wyjścia. Druga odsłona tego meczu to były istne piłkarskie szachy. Cios za cios. Najpierw w 55 min. przed szansą na bramkę staną Montero, który nieznacznie przestrzelił mając przed sobą tylko bramkarza gospodarzy, a potem Carlao w zamieszaniu na polu karnym Sportingu trafił w słupek, który spowodował tylko jęk zawodu na trybunach. To co nie udało się koledze z ataku, udało się rezerwowemu – Derieltonowi, który w 70 min. strzałem z rzutu wolnego dał swojej drużynie prowadzenie. Jednak radość ta nie trwała zbyt długo, gdyż 9 min. później stan meczu wyrównał znów Carrillo, zdobywając swoją drugą bramkę i ratując Sporting od porażki. Statystyki piłkarzy obu drużyn. Mecz na Estadio do Dragao i tak przyćmił wydarzenia, które miały miejsce w Pacos de Ferreira. FC Porto po raz kolejny po tym, jak ograło Sporting tym razem uporało się z ich odwiecznym rywalem – Benficą, zwyciężając podopiecznych Jorge Jesusa aż 3-1! Gwiazdą spotkania został Cristian Rodriguez, który sam zdobył 2 gole oraz zaliczył asystę przy trafieniu Maicona. Urugwajczyk pewnie kroczy po statuetkę najlepszego gracza ligi. Remis Sportingu przy porażce Benficy dawał nie tylko realne szanse na mistrzostwo (tym bardziej, że obie drużyny czekał jeszcze bezpośredni mecz na zakończenie rozgrywek), ale również dał upragniony awans piłkarzom Patryka Steca do przyszłorocznych rozgrywek elitarnej – Ligi Mistrzów! Zanim jednak kibice mogli emocjonować się meczem na Alvalade. „Lwy” jechały do 14-tego w tabeli – Gil Vicente. Tam Sporting pokazał kawał solidnego i ofensywnego futbolu wygrywając planowo aż 4-0. Wartym odnotowania faktem w tym meczu był gol Diego Capela, który w 50 min. spotkania przyjął piłkę podaną przez wracającego po kontuzji – Adriena na 18 m. i ładnym, technicznym strzałem pokonał interweniującego Paulo Lopesa. Po spotkaniu w Gil Vicente, aż 6-ściu piłkarzy „Lwów” znalazło swoje miejsce w internetowym zestawieniu „Jedenastki tygodnia Ligi ZON Sagres”. Złe wieści docierały z ośrodka treningowego Sportingu. Lider środka pola – Andre Martins resztę tego sezonu obejrzy w telewizji co oznaczało, że opuści najważniejszy mecz sezonu z Benficą. Portugalczyk skręcił na treningu kostkę, a lekarze przewidują 4-5 tyg. absencji. Na Estadio Alvalade, spotkanie z Academicą było dla „Lwów” prawdziwą udręką. Ambitnie i asertywnie grający w defensywie goście skutecznie bronili dostępu do swojej bramki przez ponad 70 min., aż wreszcie w 73 min. Carrillo pozwolił sympatykom Sportingu odetchnąć z ulgą – strzelając jedyną bramkę w tym meczu. Ostateczna sprawa mistrzostwa miała rozstrzygnąć się w ostatniej kolejce. Ostatni raz taka sytuacja gdzie losy mistrzostwa ważyły się do ostatniej kolejki miała miejsce ponad 15 lat temu kiedy to Porto walczyło wówczas z Benficą i po zaciętym boju na Estadio do Dragao „Smoki” sięgały po upragniony tytuł mistrzowski. Piękne uwieńczenie sezonu. Wielkie „Derby Lizbony” na zakończenie sezonu 13/14, którego wynik przesądzi o tym kto stanie na najwyższym stopniu podium. Sportowe media w Portugalii przez niemalże ostatnie kilka dni pisały tylko i wyłącznie o zbliżającym się meczu na Estadio Alvalade. Porównywano osiągnięcia każdego z podstawowych piłkarzy obu zespołów, analizowano wszystkie możliwe warianty, jakimi mogli posłużyć się i Patryk Stec (Sporting) i Jorge Jesus (Benfica). „Benfica już 2 razy w tym sezonie zabrała nam cenne punkty, więc teraz czas na to by przed własną publicznością zagrać tak żeby wygrać i zgarnąć mistrzostwo Portugalii. Jesteśmy bardzo zdeterminowani do tego by to zrobić. Wszystko w naszych nogach.” – tak podsumował to wszystko młody defensywny pomocnik Sportingu – William Carvalho. „Zdajemy sobie sprawę z tego, że to nasz najważniejszy mecz w sezonie i presja, jaka na nas spoczywa wcale nam nie przeszkadza, a wręcz mobilizuje! Nie boimy się Benficy i już nie możemy doczekać się wyjścia na murawę Alvalade by zawalczyć z „Orłami” – mówił dla dziennika Patryk Stec – trener Sportingu. 11.05.2014 (30 kolejka Ligi ZON Sagres) Estadio Alvalade, Lizbona Składy na mecz SPORTING LIZBONA – BENFICA LIZBONA Sporting bez swojego podstawowego zawodnika – Andre Martinsa, który śledził poczynania swoich kolegów z wysokości trybun zaczął to spotkanie bardzo odważnie. Wysoko ustawiona obrona i pressing już na połowie rywali mógł się podobać. W 12 min. gry świetny odbiór zaliczył Adrien po czym zagrał na skrzydło do wbiegającego Capela, który dośrodkował, ale piłkę uderzoną przez Montero pewnie chwycił golkiper gości – Artur. 10 min. później przed szansą pokonania brazylijskiego bramkarza Benficy stanął Carrillo, ale w ostatniej chwili z linii bramkowej piłkę wybił Garay. Pierwszą dobrą akcję, drużyna Jesusa stworzyła tuż przed przerwą, kiedy to Markovic dośrodkował w pole karne na długi słupek gospodarzy, do piłki dopadł Cardozo, ale trafił w instynktownie i szczęśliwie interweniującego Rui Patricio. Po pierwszych 45 min. to Benfica była mistrzem (lepszy stosunek bramek). W drugiej połowie, piłkarze „Lwów” postawili na bardziej otwarty futbol lecz ich wszelkie próby ataku skutecznie odpierali obrońcy Benficy. 56 min. do głosu doszli goście. Piłkę w okolicach 30 m. przejął argentyński pomocnik – Eduardo Salvio, który nie zastanawiając się, huknął jak z armaty zaliczając przepiękną bramkę otwierającą wynik spotkania. Piłkarze Steca byli chyba tak zszokowani golem Salvio, że tuż po wznowieniu gry złym zagraniem, Souprayen sprokurował gola na 2-0, którego zdobył Oscar Cardozo. Kibice byli zrozpaczeni. Stec zaraz po drugiej bramce Benficy, desygnował do gry 3 napastnika – Shikabalę i postawił wszystko na jedną kartę. Udało się zdobyć tylko jedną bramkę, a rozmiary porażki tuz przed końcem zmniejszył Andre Carrillo. Benfica triumfowała po raz 3 w tym sezonie wygrywając 2 spotkania i jedno remisując. Pomeczowe statystyki z „Derby de Capital” „Cóż mogę powiedzieć, ten sezon pokazał, że Benfica zdominowała piłkarską Portugalię. Chciałbym pogratulować piłkarzom i trenerowi za sukces, jaki osiągnęli. My tak naprawdę również osiągnęliśmy to co sobie założyliśmy. Zajęliśmy 2 lokatę w lidze dzięki czemu Sporting wraca do Ligi Mistrzów. Jestem przekonany, że w przyszłym sezonie będziemy silniejsi i pokażemy Benfica kto rządzi w Lizbonie!” – mówił Stec na pomeczowej konferencji prasowej. Aż 7 zawodników Sportingu zobaczą kibice na Mundialu 2014 w Brazylii. Świetna pozycja w lidze, nie mogła umknąć dziennikarzom oraz innym trenerom podczas podsumowania sezonu. Na największe słowa uznania zasłużył Diego Capel, który m.in. został uznany „Piłkarzem Roku Ligi ZON Sagres”! „To wielkie wyróżnienie i uwieńczenie mojej ciężkiej pracy. Chciałbym podziękować wszystkim tym, którzy mieli udział w tym co osiągnąłem, rodzinie, przyjaciołom, trenerom i drużynie. Ta nagroda motywuje mnie do jeszcze cięższej pracy.” – skwitował na gali w Porto, skrzydłowy Sportingu – Diego Capel. Końcowa tabela sezonu 2013/2014. Uzupełniony terminarz wszystkich spotkań na przestrzeni całego sezonu. Tabela 2-giej ligi portugalskiej – Liga da Horna, wynik Pucharu Portugalii i Pucharu Ligi. Statystyki piłkarzy ligi portugalskiej. Wynik finału Ligi Mistrzów i Ligi Europejskiej.
×
×
  • Dodaj nową pozycję...