Ja, Jolan
Dla mnie to małe święto: pierwszy od lat po raz pierwszy przeczytany Thorgal… w dodatku z nowym scenarzystą! Nie wiem, jak w czasach swego debiutu był przyjęty ten komiks, mam obawy, że źle - Thorgal zepchnięty na bok, zmieniony ton opowieści no te rewelacje dotyczące Kriss de Valnor… ale mnie się to podoba! Van Hamme był od dawna już chyba zmęczony Northlandem, Sente przyszedł wypełniony mnóstwem nowych pomysłów. Mocne rozszerzenie „mitologicznego” wątku to jedno, ale tam jest mnóstwo innych, drobniejszych pomysłów! Wiedźma z kotami szpiegowskimi? Ten jednonożny chłopak? Ta armia marionetek? Thorgal stał się nagle fantasy pełną gębą… i kupuję to! Wszystko ubrane w obłędną formę Rosińskiego, który nie daje nam spokoju i ciągle ewoluuje - tym razem jest gdzieś między „Ofiarą” a „Wilczycą”, moim ulubionym stylistycznie komiksem genialnego Polaka. Dla mnie: blisko ideału!
9/10