Prace koncepcyjne nad dalszym ciągiem trwały u mnie aż do kwietnia 1941. Ostatecznie uderzyłem w dwóch kierunkach.
Po pierwsze, rozpocząłem powietrzną ofensywę przeciw Wielkiej Brytanii. Bitwa o Anglię trwała aż do września i ostatecznie uznałem się za przegranego, po stracie tysiąca myśliwców - stodziewiątki były i wolniejsze i mniej zwrotne od swoich przeciwników. W międzyczasie do gry weszły moje foki, poczekam do przyszłej wiosny, aż mój przemysł nasyci nimi moje eskadry.
Po drugie: rozpocząłem wojnę w Afryce. Całkowitym przypadkiem w Grecji stała sobie samopas moja 1. Armia Pancerna pod dowództwem Rommla, dwanaście dywizji zbijających bąki w gajach oliwnych... no to skonstruowałem desant na Synaju. Trwały tam zaciekłe walki Anglików osaczonych od wschodu przez Francuzów z Syrii, od zachodu przez libijskich Włochów. Pojawienie się tam moich panzerkampfwagenów przeważyło szalę - wspólnie wymietliśmy z Synów Albionu Egipt, Palestynę, Liban i Transjordanię.
Poszło tak dobrze, że postanowiłem posłać Rommla dalej na południe, przez ten wymarzony przez Rhodesa brytyjski korytarz. W centrum Czarnego Lądu trwały starcia na pograniczu belgijskiego Konga, uznałem więc, że dobrze byłoby wjechać tam Anglikom wejściem od kuchni (tym bardziej, że SAMI ZOBACZCIE NA SPOTKANIE Z KIM RUSZYŁEM)
Uderzenie było bardzo udane, szkoda tylko, że podbijałem to wszystko na konto Mussoliniego (nawet ODWIECZNIE NIEMIECKĄ TANGANIKĘ!). W związku z tym z Europy dosłałem tam kolejną armię, tym razem szesnaście dywizji Mansteina. Spreparowałem dowody perfidnych knowań Irakijczyków i we wrześniu 1941 roku jednym silnym ciosem zająłem Mezopotamię.
(mapa jest delikatnie nieaktualna, obecnie moje siły doszły już do jeziora Malawi, gdzie zaciekły opór stawiły mi dywizje afrykanerskie, to chyba na razie kres możliwości pancerniaków Rommla).