Skocz do zawartości

Ranking użytkowników

Popularna zawartość

Treść z najwyższą reputacją w 24.02.2021 uwzględniając wszystkie miejsca

  1. O wszystko zadbam (Netflix) Dawno mnie tak żaden film nie zgrzał. Pierwsze około 45 minut skakałem na kanapie z radości jakie cudeńko znalazłem, żeby na końcu siedzieć wkurwiony. Zmarnowano naprawdę fajny pomysł na film robiąc z tego gunwo-pseudo-akcyjniaka z niepotrzebnym imo afiszowaniem gurl power. Marla Grayson to bezwzględna hiena (o sobie mówi lwica), której pomysłem na życie jest wykorzystanie dziury w systemie, który pozwala oddać staruszka pod skrzydła opiekuna prawnego bez wiedzy zainteresowanego. Będąc jego opiekunem Marla umieszcza klienta w luksusowym ośrodku, który tak naprawdę jest złota klatka, a sama spienięża majątek by pokryć rachunki za swoje rzekome usługi dla dobra podopiecznych. Któregoś dnia Marli trafia sie w ręce prawdziwy rarytas - samotna staruszka nadziana hajsem po uszy. Marla wprowadza machinę w ruch i świat babci w ciagu pol godziny staje na głowie, a Marla błyskawicznie spienięża wszystkie ruchomości i nieruchomości, skoro babcia i tak jest sama, a spod ręki Marli do końca życia sie nie wydostanie. Okazuje sie, ze o babcie jednak ktoś pyta i nie jest to ktoś miły. I w tym miejscu zapowiadało sie na naprawdę ciekawa batalie, tym bardziej, ze zainteresowanym jest nie kto inny jak Peter Dinklage, wiec możemy wykorzystać jego charyzmę i umiejetność grania przebiegłych osób. Mogliśmy liczyć na pojedynek dwóch spaczonych umysłów, które inteligentnie zwalczają sie. Moglismy może liczyć, ze Marla poczuje na własnej skórze co wyprawia. NOPE. Film zamienia sie w tandetnego akcyjniaka z plot armourami takimi, ze płakać sie chce, niebywałym dziurami logicznymi, uproszczeniami i bzdurami, a samo starcie obu osób jest maksymalnie spłycone. Od pewnego momentu nawet można przewidywać kolejne sceny, bo są tak odtwórcze, ze zęby bolą. O zakończeniu nie pisze, kto chce to zobaczy. Zmarnowany potencjał, zmarnowany Dinklage, zmarnowany entuzjazm z początku i w sumie dwie godziny. Nie polecam, chyba, ze ktoś chce być świadkiem marnacji ciekawego pomysłu.
    2 punkty
  2. Eliminacje startują już dziś i potrwają do 31 października 2021. Turniej finałowy odbędzie się w styczniu 2022. Portal Mój Football Manager po raz siódmy organizuje Mistrzostwa Polski Wirtualnych Menedżerów w grze Football Manager. Wszystkie potrzebne informacje znajdziesz w SAMOUCZKU
    1 punkt
  3. Jaka ta czerwona kartka to jednak gwałt na Atalancie
    1 punkt
  4. 1 punkt
  5. W obie da się pograć solo. W sea wydaje mi się to jednak znacznie mniej satysfakcjonujące. Sloop łatwo ogarnąc samodzielnie, ale walki PVP często polegają na abordażu lub obserwacji czy rywal do tego nei dąży, samodzielnie latając między działem, a sterem jest to trudne do ogarnięcia. Do tego przy questach dobrze mieć oko na statek (co sprawdziłem sam kradnąc komuś sloopa). Ale jest też open lobby i gra z randomami, czego nie testowałem. Znacznie lepiej to wygląda w Valheim. Z powodzeniem można zbudować mały zakątek solo i zwiedzać grę i mieć z niej przyjemność. W paru aspektach pójdzie to wolniej, jak odkrywanie mapy i nowych surowców, ale z drugiej strony potrzebujesz ich tylko dla 1 osoby zatem czas farmienia może być mniejszy. Zanim kupiliśmy serwer grałem trochę solo i nie jest to nierealne i złe. Ot wszystko swoim tempem w swoim stylu. Zdecydowanie z tych dwóch gier Valheim wydaje mi się znacznie lepszym tytułem do gry solo.
    1 punkt
  6. Mam ostatnio za dużo czasu chyba bo ogrywam parę tytułów. W Valheim osiągnęliśmy epokę żelaza i mogę go polecić, bo o ile zapewne po zabiciu wszystkich bossów nie będzie za bardzo co robić, to nadal trochę nam jeszcze brakuje, więc kasa opłacalna była za ten tytuł. Ale główny punkt dzisiaj to Sea of Thieves. Doznania tu mam lekko ograniczone, gdyż mam tylko 1 kompana do gry. Gra nie polega jednak na farmieniu, granie 100 godzin nie daje przewagi, poza oczywiście umiejętnościami, które sami sobie wyrabiamy. Dołącza się lub tworzy lobby na statek, sloop jednomasztowiec do ogarnięcia solo lub w 2 osoby, coś tam dwumasztowego na 2-3 osoby i galeon na 4 osoby. Im większy tym większa siła rażenia wiadomo. W sumie gra nie urywa tyłka. Przypomina mi wręcz trochę Elite Dangerous. Ot monotonne pływanie, czasem może jakaś walka i questy. Te póki co są mało kreatywne, ale ponoć fabularne są rozbudowane. Ale jeśli ktoś szuka symulatora żeglugi polecam. Ot wczoraj przepływaliśmy dość daleko od zacumowanego galeonu, który otworzył ogień. Chyba na postrach bo celny był jak stormtrooperzy ze star wars. Cóż mimo, że sloop nie ma szans z nim oddaliśmy parę strzałów, nawet coś siadło co sprawiło, że galeon rzucił się za nami w pościg. I o ile galeon z wiatrem przegoni wszystko w tej grze, to pod wiatr nie ma szans dogonić mniejszego sloopa. Tak więc z 20 min trwał "pościg", do którego dołączył się ktoś na trzeciego, kogo może ten galeon wcześniej wkurzył Po 20 min wpłynęliśmy we mgłę, galeon więc olał nas i zajął się ścigającym go okrętem, co wykorzystaliśmy do radosnej bitki. 2 na 1 zatopiliśmy rywala, ale.. sami poszliśmy na dno. Tuż po dwumasztowcu, którego załoga nie zdążyła wyłatać dziur. I przyznam, że przez te 20 min nie nudziłem się. Wypatrywanie ewentualnych mielizn, płytkich wód czy innych statków daje dziwną, uspokajającą radość. Także można uznać tą grę za nudę, albo polubić bo taką nudę się lubi
    1 punkt
  7. Jesli statek rzeczywiscie plywa pod japonska bandera, to klamie Brudas i jest wielce prawdopodobne, ze zjadl zegarek.
    1 punkt
×
×
  • Dodaj nową pozycję...